Skip to content
Menu

Ksiądz ściąga dziecięcą pornografię,
Kościół ściąga go do Polski

Mariusz Sepioło / Frontstory.pl
Ilustracja: Aleksandra Ołdak

6 lutego 2024

  • Ksiądz, skazany w Litwie za posiadanie dziecięcej pornografii, został po cichu przeniesiony do Olsztyna. Pracuje jako kapelan w katolickim stowarzyszeniu 
  • Władze kościelne twierdzą, że „został ukarany”. Tymczasem ksiądz nadal prowadzi rekolekcje i ma kontakt z dziećmi
  • Sprawę ujawniamy dzięki współpracy z litewskim serwisem Redakcija

W mroźne styczniowe przedpołudnie grupka dzieci zjeżdża na sankach z kolejowego nasypu. To okolice przystanku Olsztyn-Redykajny. Po sąsiedzku, w niewielkim budynku obok stacji, od kilku lat urzęduje ksiądz Sławomir B., kapelan Katolickiego Stowarzyszenia Konsolata. 

Jeszcze kilka lat temu (do 2018 r.) Sławomir B. pracował jako wikary i proboszcz w parafiach w Litwie. Do Olsztyna został przeniesiony po decyzji litewskiego sądu, który ukarał go wysoką grzywną za posiadanie 33 plików z pornografią dziecięcą. Ksiądz w sądzie przyznał się do winy. 

O sprawie wiedziała olsztyńska kuria. W Polsce Kościół przeprowadził w sprawie księdza postępowanie kanoniczne (w takim postępowaniu sąd kościelny sprawdza, czy duchowny popełnił przestępstwo i czy ewentualnie zasługuje na wydalenie ze stanu kapłańskiego). Jedynie w czasie postępowania Sławomir B. – jak sam twierdzi – miał zakaz pracy z dziećmi i młodzieżą. Postępowanie zostało zakończone, ksiądz został ukarany – twierdzi kuria, choć nie chce zdradzić, jaka to była kara. Po przeprowadzeniu postępowania zakaz pracy z dziećmi został uchylony, a ksiądz wrócił do normalnej pracy. 

Wszystko odbyło się po cichu. Kiedy sprawa trafiała do sądu, w Litwie trwały właśnie przygotowania do wizyty papieża Franciszka. Afera z udziałem polskiego proboszcza byłaby dla Kościoła poważnym obciążeniem.

Historia księdza Sławomira B. jest jedną z kilku przedstawionych w śledztwie litewskiego serwisu Redakcija. Dziennikarze ujawnili w nim przestępstwa popełniane przez ludzi Kościoła katolickiego przez ostatnich 20 lat na dzieciach, seniorach i osobach upośledzonych umysłowo – chodzi o przestępstwa finansowe, dotyczące posiadania dziecięcej pornografii i wykorzystywania seksualnego dzieci.

Proceder przenoszenia księży karanych za pedofilię ujawniamy już po raz kolejny – w lutym 2023 r. pisaliśmydwóch polskich duchownych ukaranych za podobne przestępstwa w Danii, przeniesionych po cichu do pracy w Polsce.

Tekst jest rezultatem wspólnego śledztwa litewskiego serwisu Redakcija i FRONTSTORY.PL 

Wierzymy, że dziennikarstwo śledcze to dobro publiczne.
Zostań naszym patronem, wesprzyj nas na Patronite.

Wspieraj Autora na Patronite

Skrucha, grzywna, szybkie zatarcie

W lutym 2018 r. litewska prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące rozpowszechniania dziecięcej pornografii za pośrednictwem sieci eDonkey (służy wymianie plików na zasadzie peer-to-peer, jak słynny na początku lat 2000. Napster). Podejrzewa, że pliki mogły być rozsyłane także z komputera należącego do księdza B., proboszcza parafii w Išlaužas, wiosce leżącej sto kilometrów od granicy polsko-litewskiej. 

Najpierw przesłuchują księdza jako świadka. Sławomir B. twierdzi wtedy, że nie ściągał i nie przechowywał na komputerze pedofiii. Ale w jego mieszkaniu prokuratorzy znajdują dwa laptopy, płyty CD, zewnętrzny dysk i komórkę. Na nich – 33 pliki z pornografią dziecięcą (20 na jednym z komputerów, 12 na dysku i jeden na telefonie). 

Ksiądz B. zostaje przesłuchany ponownie, tym razem jako podejrzany. Przyznaje się, że pliki ściągnął za pomocą programu eMule (działa na tej samej zasadzie co eDonkey). Znalazły się na dysku jego komputera razem z wieloma tysiącami innych, bo ksiądz lubi przeglądać pornografię. Jeśli pobrał pliki z udziałem dziecka, to usunął je po obejrzeniu – twierdzi.  

Analiza litewskiej prokuratury pokazuje, że na materiałach księdza widać osoby poniżej 15. roku życia (i że jest to tzw. twarda pornografia). Ksiądz zapewnia, że nie rozsyłał plików innym użytkownikom sieci. Nie znaczy to jednak, że nikt inny ich nie obejrzał – program eMule działa tak, że pliki jednego użytkownika może obejrzeć i pobrać każdy inny użytkownik.

Ksiądz przyznaje się do winy, wyraża skruchę i płaci grzywnę: 5 tys. euro. Decyzja litewskiego sądu ulega zatarciu po trzech latach. 

Kara tak, aby po cichu

Ksiądz B. – wysoki, potężnie zbudowany, ponad 40-letni – zgadza się na spotkanie. Prowadzi do pokoju gościnnego, do siedziby stowarzyszenia Konsolota (jest jego kapelanem). Początkowo odpowiada na pytania, potem się wycofuje. Kilka dni później dostajemy maila od jego prawnika – pisze, że ksiądz nie zgadza się na podawanie swojego imienia i nazwiska. Prawnik grozi nam sądem. 

Po sześciu latach od skandalu w Litwie ksiądz przyznaje, że ściągał pornografię z internetu. Twierdzi jednak, że nie miał świadomości ściągania materiałów z udziałem dzieci. Z łatwością wymienia nazwy stron, z których korzystał, pamięta tytuły filmów. Rozważa: czy na podstawie wyglądu aktorki w filmie pornograficznym można ustalić, ile ma lat i czy na pewno powyżej piętnastu? Twierdzi, że gdy zauważył sceny z udziałem dzieci usunął je z nośników, bo pedofilia „to nie jego kategoria”. 

Ksiądz tłumaczy: wszyscy w parafii znali hasło do jego komputera, korzystał każdy, kto chciał. Kto? Ksiądz wie, kto mógł pobrać filmy i zdjęcia, ale tego nie ujawni, bo obowiązuje go tajemnica. – Dostałem propozycję, żeby poddać się dobrowolnie karze – mówi. – Że jak wezmę tę kwestię na siebie to będę ukarany w zawieszeniu czy jakąś grzywną. Sprawa zostanie załatwiona bez rozgłosu.

Sprawdzamy: pliki z pornografią znaleziono nie tylko na jego komputerze (tym, z którego korzystał każdy), ale także na dysku zewnętrznym i telefonie. Jak to się stało? Ksiądz nie wie.

W zeznaniach przed litewską prokuraturą ksiądz B. nie wspomniał ani słowem, że pliki mógł pobierać ktoś inny. I nie mówił wtedy o rzekomej tajemnicy.

Wszystko zostało powiedziane

Ksiądz wrócił do Polski, tu objęto go postępowaniem kanonicznym. To skomplikowany proces, pisaliśmy o nim w lutym 2023 r. Najpierw odpowiednia diecezja (w przypadku księdza diecezjalnego) lub prowincja (w przypadku księdza zakonnego) powinna rozpocząć dochodzenie wstępne, aby ustalić prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa. Postępowanie przeprowadza delegat. To on może powiadomić organy ścigania. Przełożony powinien na czas postępowania zabronić księdzu wykonywania funkcji kościelnych. 

Po uprawdopodobnieniu przestępstwa Dykasteria Nauki Wiary w Watykanie (dawniej Kongregacja Nauki Wiary) powinna otrzymać dokumentację z dochodzenia wstępnego. Od tego momentu wszelkie dalsze decyzje dotyczące stwierdzenia lub zniesienia przedawnienia oraz procesu kanonicznego są podejmowane przez Watykan (zleca postępowanie przed sądem biskupim). Ten może wydać wyrok o wydaleniu ze stanu duchownego, ale taki wyrok musi być zatwierdzony przez Stolicę Apostolską.

Ksiądz w rozmowie z nami rozważa: czy na podstawie wyglądu aktorki w filmie pornograficznym można ustalić, ile ma lat i czy na pewno powyżej piętnastu? 

Czy w przypadku księdza B. przestępstwo zostało uprawdopodobnione? Czy duchowny informował zwierzchników, że znalezione w jego mieszkaniu pliki znajdowały się nie tylko na prywatnym komputerze ale także na dysku zewnętrznym i telefonie? Czy w trakcie wyjaśnień zasłaniał się „tajemnicą”? Co kuria myśli o tym, że stowarzyszenie, którego Sławomir B. jest kapelanem, organizuje wycieczki, obozy, kolonie i wakacje? Dlaczego ksiądz został skierowany do pracy w stowarzyszeniu, w którym może mieć kontakt z nieletnimi? 

Na kilkanaście pytań kuria olsztyńska odpowiada nam jednym akapitem. O sprawie Sławomira B. dowiedziała się z rozmowy telefonicznej w sierpniu 2018 r. od samego księdza. „Niezwłocznie podjęto kroki, które w takich sprawach przewiduje prawo kanoniczne i w tym samym dniu o zaistniałej sprawie poinformowano Kongregację Nauki Wiary. Ksiądz został ukarany przez kościelny wymiar sprawiedliwości”. 

Gdy pytamy o rodzaj i wymiar kary, rzecznik kurii odpisuje: „Wszystko co należało w tej sprawie powiedzieć, zostało już powiedziane. O szczegóły proszę pytać tego, kogo sprawa dotyczy”.

Ksiądz odczuwa ojcostwo

Sławomir B. pochodzi z Fromborka, kończył seminarium w Olsztynie, święcenia przyjął w 2006 r. Trafił jako wikary do parafii w Bisztynku. W artykule z tamtych czasów opowiada o prowadzeniu oazy i o tym, że bardzo lubi młodzież i dzieci, „takie szkraby, maluchy, chociażby z naszej scholki parafialnej”.  „Jest to w jakiś sposób też satysfakcja, jakieś odczuwanie ojcostwa – tłumaczy. – To, że ja ojcem fizycznie nie będę, ale mogę być ojcem duchowo”. 

W Litwie pracuje w dwóch parafiach w diecezji Wiłkawiszki [lt. Vilkaviškis]. Od 2011 r. jest wikarym w Mariampolu, od 2016 r. proboszczem we wsi Išlaužas. Oprócz tego zasiada w Radzie Centrum Młodzieżowego działającego przy diecezji w Wiłkawiszkach. Jego zdjęcie ciągle znajduje się na stronie internetowej Centrum. 

W Litwie ksiądz bywa gościem podstawówki w Išlaužas, uczestniczy w Katolickich Dniach Młodzieży. W litewskich mediach można znaleźć jego fotografie w towarzystwie dzieci.

Po powrocie z Litwy szybko wraca do pracy. Zostaje przydzielony jako kapelan do stowarzyszenia Konsolota. Organizacja skupia osoby dorosłe, jego władze są świeckie. Choć Sławomir B. zapewnia, że nie pracuje z dziećmi, w statucie stowarzyszenia czytamy, że jego celem jest organizowanie rekolekcji, dni skupienia, wykładów, ale też wycieczek, obozów, kolonii i wakacji. 

Ksiądz B. wciąż uczestniczy w nabożeństwach i rekolekcjach. W 2022 r. prowadził rekolekcje dla młodzieży z Ruchu Światło-Życie. Na jego facebookowym profilu znajdujemy zdjęcia w towarzystwie dzieci (po naszej rozmowie z księdzem zdjęcia znikają).

Członkowie stowarzyszenia Konsolata nie wiedzą, z jakiego powodu ksiądz B. został przeniesiony z Litwy do Polski. Prezes stowarzyszenia Mirosław Niedźwiecki mówi, że ma słabą pamięć, nie przypomina sobie, jak ksiądz B. tłumaczył powody powrotu do Polski. Prezes szybko ucina rozmowę. 

Jedna z osób zaangażowanych w działalność Konsolaty przyznaje nam anonimowo, że oficjalnej przyczyny powrotu kapelan nigdy nie podał – choć z członkami organizacji spotyka się codziennie.

Tekst jest rezultatem wspólnego śledztwa litewskiego serwisu Redakcija i FRONTSTORY.PL 

Avatar photo

Mariusz Sepioło

Dziennikarz FRONTSTORY.PL. Publikował reportaże i wywiady m.in. w „Tygodniku Powszechnym” i „Polityce”. Autor kilku książek reporterskich: „Klerycy”, „Himalaistki”, „Ludzie i gady”.

CZYTAJ WIĘCEJ