Mariusz Sepioło, Konrad Szczygieł
we współpracy z redakcją „Berlingske”
Zdjęcie: Mathias Svold/„Berlingske”
18 lutego 2023
- Karani w Danii za nadużycia seksualne wobec nieletnich polscy księża zostali przeniesieni do Polski. Choć władze kościelne wiedzą o ich przestępstwach, nadal są duchownymi. Obaj nie zostali odizolowani od dzieci
- Ks. Michał Gutkowski, jezuita i instruktor ZHR, ukarany za molestowanie dziewcząt, jest dyrektorem kościelnej instytucji, ma też głosić słowo boże na rekolekcjach dla młodzieży
- Ks. Radosław Pawłowski, misjonarz skazany za posiadanie pornografii z udziałem nieletnich, jest czynnym księdzem
- W sprawie utrzymywania w stanie duchownym księży oskarżonych o nadużycia wobec nieletnich za granicą episkopat odmawia komentarza
Połowa lutego, Pabianice pod Łodzią. W świetle latarni stoi siwiejący mężczyzna w okularach. To ksiądz Radosław Pawłowski ze zgromadzenia misjonarzy św. Wincentego a Paulo. Kilkanaście lat temu był na posłudze w Danii. W 2005 r. duński sąd skazał go na grzywnę za posiadanie pornografi z udziałem nieletnich. Ksiądz przyznał się do winy.
Najpierw serdecznie nas wita, ale gdy pytamy o wyrok ścisza głos i odciąga nas na bok. Nie chce rozmawiać przy ludziach.
Kilkadziesiąt metrów dalej, w przyparafialnym budynku, grupa dzieci z podstawówki właśnie kończy lekcję tańca. Szkoła mieści się na tej samej działce co plebania, w której mieszka Pawłowski.
Ksiądz z Pabianic jest jednym z tych duchownych, którzy choć dopuścili się nadużyć wobec nieletnich za granicą, zostali sprowadzeni do Polski i pozwolono im kontynuować posługę. Nie wiadomo, ilu takich księży działa w całym kraju. Kościół nie informuje wiernych o przestępczej przeszłości kapłanów, którzy wrócili z emigracji.
Na mechanizm bezpiecznych przenosin księży z karami za seksualne nadużycia zwróciliśmy uwagę wraz z dziennikarzami dziennika „Berlingske”. Sprawdziliśmy, co stało się ze złapanymi i ukaranymi w Danii duchownymi. Byli wśród nich dwaj Polacy: Radosław Pawłowski i Michał Gutkowski. Obaj kilka lat po swoich duńskich sprawach zostali przeniesieni do kraju.
W Polsce, mimo swojej przeszłości, nadal mogą mieć kontakt z dziećmi.
Operacja „Młot”
Marzec 2004 r. Duńska policja prowadzi szeroko zakrojoną operację pod kryptonimem „Mjølner” (duńskie określenie na młot mitycznego Thora). Tropi ludzi, którzy ściągają na twarde dyski dziecięcą pornografię. Tak trafiają m.in. na 51-letniego mężczyznę, który nagrywa gwałt na swojej 12-letniej córce i rozsyła film innym pedofilom. Łącznie w ramach operacji „Mjølner” w ręce policji trafia 119 mężczyzn, u których służby odkrywają pedofilskie filmy.
Wśród nich jest ksiądz Radosław Pawłowski (rocznik 1964) ze zgromadzenia misjonarzy. Do protestanckiej, laicyzującej się Danii przyjechał z Polski w 1998 r., dziewięć lat po święceniach kapłańskich. Katolicy w Danii stanowią 0,7–1 proc. wszystkich mieszkańców, polscy misjonarze przyjeżdżają tu nawracać na katolicyzm.
Nad kościołem w Danii pieczę ma biskup Czesław Kozon – od 1995 r. zwierzchnik diecezji kopenhaskiej. W 2010 r. o biskupie zrobiło się głośno, gdy w wywiadzie dla duńskiej gazety „Kristeligt Dagblad”, bagatelizował przypadki molestowania dzieci przez duchownych w latach 80. i 90. Mówił: „To było już tak dawno, że nie ma sensu zgłaszanie tych spraw policji. Księża już nie żyją lub odeszli z Kościoła, a najważniejsze, że ofiary mają się dobrze. Nie chciały tego zgłaszać lub niektóre przypadki okazały się plotkami”.
Zanim Pawłowski wyjedzie na Zachód, w Polsce pracuje w dwóch parafiach, najdłużej w Grodkowie na Opolszczyźnie. W Danii trafia do parafii w Horsholm, a potem – już jako proboszcz – do Birkerød, na północ od Kopenhagi.
Jak czytamy w wyroku duńskiego sądu z września 2005 r., na dysku jego komputera policjanci znajdują kilkadziesiąt plików z pornografią z udziałem osób poniżej 18. roku życia.
Pawłowski się przyznaje. W zeznaniach opowiada, że treści szukał w wyszukiwarce Google i klikał w odpowiednie linki do stron pornograficznych. Za ok. 30 dolarów kupował do nich miesięczny dostęp, a wraz z nim nieograniczoną możliwość ściągania filmów i zdjęć. Na pornografię z nieletnimi wydał 1000-2000 duńskich koron – w tym czasie prawie połowę miesięcznej pensji katolickiego księdza w Danii (4500 koron).
Sąd jest łagodny – skazuje go na grzywnę (łącznie 6000 koron). Dolicza też koszty sądowe i konfiskuje komputer.
Mimo wyroku Pawłowski nadal pracuje w parafii w Birkerød. Dopiero pięć lat później, w 2010 r. zostaje przeniesiony do parafii w rodzinnych Pabianicach. Nie znamy okoliczności tej decyzji – na nasze pytania nie odpowiadają ani biskup diecezjalny w Danii, ani przełożeni Pawłowskiego z zakonu.
O jego sprawie duńskie media piszą w 2010 r., wtedy nie podając jego nazwiska. W Polsce pedofilia księży jest jeszcze tematem tabu. W Pabianicach o przestępstwie wracającego z zagranicy księdza wierni nigdy się nie dowiedzą.
Modlitwa o dzieci
Ksiądz Pawłowski jest nadzwyczaj aktywny w sieci. Ma stronę internetową ze „skrzynką intencji” i zakładką „duchowość”. W niej wpis o „różańcu rodziców za dzieci”: „(…) To modlitwa wspólnotowa mająca na celu otaczać ochronnym płaszczem nasze dzieci przed wieloma zagrożeniami, które niesie świat” – pisze ksiądz. – „A także przed zagrożeniami, którymi często stajemy się my sami” .
Prowadzi konta na Twitterze i Instagramie. Publikuje dziesiątki zdjęć z kościelnych uroczystości. Na wielu widać dzieci. Ksiądz fotografuje m.in. dziewczynki sypiące płatki kwiatów w procesji Bożego Ciała, maluchy w pabianickim kościele i podczas wycieczki do Warszawy. Z kadrów wynika, że towarzyszył fotografowanym dzieciom. Zdjęcia z księdzem wiszą też na stronie internetowej jego parafii. Widać na nich Pawłowskiego podczas mszy i m.in. w towarzystwie nastoletniej dziewczyny.
Ksiądz Pawłowski prowadzi spotkanie grupy odnowy w Duchu Świętym, udziela się też w Stowarzyszeniu Cudownego Medalika i czuwa nad mityngami Anonimowych Alkoholików. Działa też społecznie: w Stowarzyszeniu Rodzina Policyjna 1939.
Ściana w ścianę z plebanią, w której mieszka ks. Pawłowski, znajduje się też budynek Szkoły Podstawowej im. św. Wincenta a Paulo. Właśnie obok szkoły spotykamy księdza.
– Proszę się skontaktować z moimi przełożonymi – mówi, gdy pytamy go o wyrok. Po chwili dodaje: – Ja nie pracuję z młodzieżą.
– Na dzisiejsze spotkanie odnowy w Duchu Świętym nie przyjdzie młodzież?
– Starsze osoby, starsze. Nie rozmawiam, dziękuję.
Wcześniej kilka razy mówi, że sprawy z Danii nie może komentować. Odsyła do przełożonych, do Krakowa, gdzie główną siedzibę ma zgromadzenie misjonarzy.
Człowiek za oknem
Kwiecień 2016 r. Laura ma 14 lat, chodzi do 9. klasy prestiżowej katolickiej szkoły Niels Steensens Gymnasium. Razem z grupą innych uczennic bierze udział w obozie rekolekcyjnym w ośrodku Klitborg w Nykøbing Sjælland w północnej Danii.
Jednego z wieczorów Laura kąpie się z koleżankami w łazience. Z okien pomieszczenia widać rozwieszone na sznurach pranie. Dziewczęta w schnących prześcieradłach dostrzegają coś dziwnego: maleńkie, podrygujące światełko. To światło aparatu. Najpierw myślą, że koledzy podglądają je pod prysznicem. Ale po chwili odkrywają, że to mężczyzna, Polak, ksiądz Michał Gutkowski.
Początkowo nikomu o tym nie mówią. Nie mają kontaktu ze światem – uczestnicy na czas rekolekcji oddają telefony organizatorom.
Po rekolekcjach w katolickiej szkole pojawia się plotka, że ks. Gutkowski podgląda dziewczyny. Laura rozmawia o wydarzeniach z obozu z dyrektorką. Ta miesiąc później rozsyła w szkolnym intranecie wiadomość, że „pracownik szkoły” dopuścił się molestowania. Nie wymienia nazwiska, nie używa słowa „ksiądz”. Zgłasza sprawę na policję.
Ks. Michał Gutkowski zostanie ukarany dwa lata później – łącznie za cztery podobne czyny. Sprawa zatrzymuje się na poziomie prokuratury, ponieważ oskarżony przyznaje się do przestępstw i zgadza się zapłacić grzywnę. Za co dokładnie? Prokurator określa jego czyny trudnym do przetłumaczenia na język polski słowem „blufærdighedskrænkelse”. Najbardziej dosłowne tłumaczenie to: „naruszenie godności” lub „naruszenie godności pod kątem intymnym”.
Z kolei w polskim kodeksie karnym takie przestępstwa można byłoby zakwalifikować do artykułów 176 lub 177 – dotyczących „czynów lubieżnych” i „czynów nierządnych” wobec osób poniżej 15. roku życia.
W marcu 2017 r. Gutkowski zagląda przez otwarte okno do pomieszczenia, w którym znajduje się półnaga 16-latka. Robi dziewczynie zdjęcia telefonem komórkowym. 6 kwietnia 2017 r. znowu zagląda przez okno – tym razem 15-latka ma na sobie tylko stanik i dżinsy. Następnego dnia przejeżdża ręką po włosach i plecach 16-letniej dziewczyny. Świadkiem tego jest Laura. To wtedy dziewczyna postanawia opowiedzieć o wszystkim dyrektorce.
W 2018 r. ks. Gutkowski zostaje ukarany grzywną: 5 tys. koron.
Na szczęście to tylko rodzina
Michał Gutkowski (rocznik 1966) pochodzi z Pomorza. Pod koniec lat 80. studiuje na gdańskim AWF-ie, potem już na uczelniach katolickich. Ma licencjat teologii Uniwersytetu Santa Clara i dyplom z zarządzania oświatą katolicką na Uniwersytecie w San Francisco.
Pracuje w zawodzie: najpierw jako dyrektor Gimnazjum i Liceum Jezuitów w Gdyni, skąd zostaje przeniesiony do Danii. Tam w prywatnej szkole katolickiej uczy od 2014 r. aż do zwolnienia w 2017 r. Od lat jest też związany z harcerstwem, z pomorską chorągwią ZHR. Organizuje tzw. złazy dla harcerzy, odprawia dla nich msze.
Do Polski – jak twierdzą jego przełożeni – zostaje przeniesiony w 2017 r., tuż po skandalu z molestowaniem w Danii. Najpierw do Gdyni, gdzie mimo swojej przeszłości, zaczyna pracę w Kolegium Księży Jezuitów. Niedawno, w sierpniu 2022 r. zalicza spory awans: zostaje dyrektorem Europejskiego Centrum Komunikacji i Kultury w podwarszawskiej Falenicy. To duży budynek z przestronnymi salami i baza noclegowa – uczestnicy organizowanych tu rekolekcji i warsztatów mogą skorzystać z pokoi, które mieszczą w sumie blisko 60 osób. Wokół zieleń, gęste lasy i wysoki płot.
W sieci można znaleźć zdjęcie ks. Gutkowskiego w towarzystwie rodziny uchodźców z Ukrainy – w tym dzieci. O fotografię spytali przełożonych księdza dziennikarze „Berlingske”. „Wszelkie konieczne kontakty ks. Gutkowskiego z dziećmi uchodźców odbywały się w obecności ich rodziców (matki lub ojca)” – odpowiedzieli im jezuici. Socjusz prowincjała zakonu jezuitów, o. Wojciech Żmudziński, tak odpisuje FRONTSTORY.PL na pytanie o uchodźców: „Na szczęście okazało się, że było to zdjęcie całej rodziny, która chciała mieć z nim zdjęcie”.
Oficjalnie jezuici twierdzą, że Gutkowski poniósł karę, że jest pod kontrolą zakonnego supervisora, która ma czuwać, żeby duchowny nie brał udziału w wydarzeniach organizowanych dla osób poniżej 18. roku życia. Według zakonu ma też zakaz pracy z nieletnimi.
Rzeczywistość jest jednak bardziej złożona: odnaleźliśmy zdjęcia zrobione w sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie, na których Gutkowski uczestniczy w kościelnych uroczystościach z udziałem dzieci i młodzieży, odprawia msze i udziela komunii – także dzieciom.
Boży człowiek
Czy jezuici goszczą dzieci i młodzież na rekolekcjach w centrum, którym zarządza Gutkowski? Dzwonimy do ośrodka, podając się za wychowawców świetlicy środowiskowej dla młodzieży. Pytamy, czy jezuici przyjmą grupę nastoletnich dziewcząt na rekolekcje wraz z noclegiem w ośrodku.
– Tak, to się zdarza, tylko teraz mamy problem z terminami – mówi pracownica ośrodka. Radzi kontakt z innymi ośrodkami. Ale przyznaje, że także ośrodek falenicki takie rekolekcje czasem organizuje.
– Czy to ksiądz Gutkowski głosi słowo Boże dla uczestników rekolekcji?
– Zdarza się, że głosi, że jest. Ojciec Michał dużo w harcerstwie pracuje, ma kontakt z młodymi ludźmi, rzeczywiście… No, boży człowiek.
Położony w zaciszu drzew ośrodek w Falenicy szykuje się na przyjęcie kolejnej grupy wiernych. Ksiądz Gutkowski, w roboczym polarze, razem ze współpracownikami krząta się po korytarzu. Gdy dowiaduje się, że jesteśmy dziennikarzami, prowadzi nas do wyjścia, z dala od pracowników ośrodka.
– Nie umówiliśmy się, o co chodzi? – pyta zdenerwowany. – Ja nie będę żadnych informacji udzielał. W związku z tym dziękuję panom – mówi i prowadzi nas dalej w kierunku drzwi.
Mówimy, że według naszych informacji młodzież uczestniczy w rekolekcjach w jego ośrodku. Gutkowski rzuca na to: – Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.
❓Gdzie są teraz polscy księża karani w Danii za nadużycia seksualne wobec nieletnich? Dalej pełnią funkcję duchownych, ale w Polsce.
— FRONTSTORY.PL (@FRONTSTORY_PL) February 18, 2023
📰Śledztwo polskiego portalu Frontstory i duńskiego dziennika @berlingske. Rozmawiają @sepiolko i @k_szczygiel. Czytaj: https://t.co/dQUfeDd9X9 pic.twitter.com/4tAO0Y4gTl
Dopytujemy, czy w świetle kary za podglądanie i dotykanie nastolatek, uważa, że powinien mieć nadal kontakt z młodzieżą? Ksiądz Gutkowski odsyła nas do przełożonych, twierdzi, że nie wolno mu się wypowiadać na takie tematy.
Od Karola Siergieja, przewodniczącego ZHR, dowiadujemy się, że organizacja aż do naszych pytań nie wiedziała o duńskiej sprawie duchownego. Teraz wdraża procedurę zawieszenia Gutkowskiego – okazuje się, że od powrotu z Danii pracował w ZHR jako instruktor. W przesłanym nam mailu rzecznik prasowy ZHR dodaje, że Gutkowski przed wyjazdem do Danii miał kontakt z nieletnimi harcerzami. Po powrocie do Polski miał już pracować z pełnoletnimi instruktorami.
Karol Siergiej zapewnia, że w ZHR dla ludzi z przeszłością Gutkowskiego nie ma miejsca. Kandydaci na instruktorów są za każdym razem weryfikowani, także w rejestrze przestępców seksualnych.
Ale w tym rejestrze Gutkowski nie figuruje.
Długa droga do Kongregacji
Co powinno się stać z księdzem po wyroku za nadużycia seksualne wobec nieletnich? Pytamy w biurze delegata Konferencji Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży (funkcję tę sprawuje o. Adam Żak – jezuita, tak jak ks. Gutkowski). Dowiadujemy się, że wszystko zależy od postępowania kanonicznego, które powinno zostać przeprowadzone równolegle do postępowania prowadzonego przez organy państwowe.
Najpierw odpowiednia diecezja (w przypadku księdza diecezjalnego) lub prowincja (w przypadku księdza zakonnego) powinna rozpocząć dochodzenie wstępne, którego celem jest ustalenie prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa. Postępowanie przeprowadza delegat. To on może powiadomić organy ścigania. Przełożony powinien zabronić księdzu wykonywania funkcji kościelnych.
Po uprawdopodobnieniu przestępstwa Dykasteria Nauki Wiary w Watykanie (dawniej Kongregacja Nauki Wiary) powinna otrzymać całą dokumentację zgromadzoną w dochodzeniu wstępnym. Od tego momentu wszelkie dalsze decyzje dotyczące stwierdzenia lub zniesienia przedawnienia oraz procesu kanonicznego są podejmowane przez Watykan, który zleca przeprowadzenie postępowania przed sądem biskupim. Ten może wydać wyrok o wydaleniu księdza ze stanu duchownego. Wyrok musi być jednak zatwierdzony przez Stolicę Apostolską.
Zastrzeżeń nie było
Jakie procedury zastosował Kościół w przypadku polskich księży w Danii? Przełożonym obu księży zadajemy te same pytania, m.in.:
Kiedy i w jakich okolicznościach przełożeni obu duchownych dowiadywali się o ich czynach? Jakie decyzje wtedy podejmowali i dlaczego? Czy sprawy kierowano do Kongregacji Nauki Wiary w Watykanie, rozpatrującej przypadki przestępstw księży? Co ustalono w stolicy apostolskiej i co zrobili z tym polscy hierarchowie? Jakie obowiązki pełnią dziś Gutkowski i Pawłowski? Dlaczego nadal piastują kościelne funkcje i dlaczego obaj mogą mieć kontakt z dziećmi?
Na kilkanaście pytań kuria zgromadzenia misjonarzy odpowiada tylko na trzy. W niepodpisanym mailu czytamy, że „Przełożony Generalny w Rzymie” został poinformowany o sytuacji ks. Pawłowskiego i przekazał ją Kongregacji Nauki Wiary w Watykanie. W 2015 r. – a więc 10 lat po duńskim wyroku – miał poinformować, że Kongregacja postanowiła nie podejmować żadnych działań przeciwko ks. Pawłowskiemu i sprawa została zamknięta. „Jednocześnie Kongregacja nakazała czuwać nad nim i natychmiast informować, jeśli działoby się coś niepokojącego” – czytamy w odpowiedzi. Misjonarze twierdzą, że ks. Pawłowski nie pracuje dziś z nieletnimi: „Co więcej, nie było zastrzeżeń co do jego pracy duszpasterskiej i zachowania w parafii”.
W podobnym tonie na pytania odpowiada duński biskup diecezjalny Czesław Kozon. „Przełożeni [księży] zostali w pełni poinformowani o naszej wiedzy i zgłosili te sprawy do Rzymu” – pisze w lakonicznym mailu. „W obu przypadkach zapewniono nas, że księża nie mogą już pracować z dziećmi i młodzieżą”.
Sprawa zamknięta
O. Wojciech Żmudziński, socjusz prowincjała polskich jezuitów, twierdzi, że ks. Gutkowski poinformował zakon o sytuacji tego samego dnia, kiedy uczennica zgłosiła szkole molestowanie.
Dzień później z księdzem rozmawiał lokalny biskup (chodzi prawdopodobnie o Czesława Kozona). Gutkowski miał zostać odsunięty od obowiązków. Wobec duchownego zostało wszczęte dochodzenie wstępne. W tym czasie Gutkowski miał zakaz bezpośredniego kontaktu z dziećmi i młodzieżą.
Wstępne dochodzenie trwało aż dwa lata – zakończyło się dopiero 14 marca 2019 r. Miało charakter wewnętrzny. W kwietniu 2019 r. generał zakonu w Rzymie zalecił prowincjałowi warszawskiemu, żeby Gutkowski „nigdy już nie pracował z osobami poniżej 18. roku życia”. Do tego czasu ksiądz miał przebywać w jednym z domów zakonnych w Polsce i uczestniczyć w terapii. Jaki był jej wynik? „Mogę jedynie powiedzieć, że trwała ona dwa lata i jej rodzaj oraz zaproponowany taraputa musiał być zaakceptowany przez przełożonego zakonnego” – tłumaczy o. Wojciech Żmudziński. Rekolekcje dla młodzieży, w czasie których Gutkowski głosi słowo boże? Żmudzińskiemu nic na ten temat nie wiadomo.
Jezuita podkreśla, że Gutkowski nie został skazany za przestępstwo, lecz przyznał się do popełnienia czynów zakwalifikowanych w śledztwie jako wykroczenia i poniósł karę grzywny. Decyzję o wydaleniu jezuity ze stanu duchownego mógł wydać tylko Watykan. A ta sprawa – jak dowiadujemy się od jezuitów – nigdy do Watykanu nie trafiła.
Według władz zakonu nie kwalifikowała się do rozpatrywania przez kongregację.
Dżentelmeńska umowa
Jak to możliwe, że karani za przestępstwa i nadużycia seksualne duchowni mogli wrócić do Polski i kontynuować kariery?
Po serii skandali pedofilskich w 2011 r. Kościół katolicki w Danii przyjął plan działań, według którego kluczowe jest „wczesne znalezienie potencjalnych sprawców i wykluczenie ich z pracy jako księży w Kościele”. Także według wytycznych Watykanu Kościół musi unikać „jedynie przeniesienia oskarżonego duchownego”.
Mimo to w obu przypadkach postępowania zakończyły się dla polskich księży pozytywnie. Żadnego Watykan nie przeniósł karnie do stanu świeckiego, żaden nie dostał zakazu zbliżania się do dzieci. Gutkowskiego objął jedynie zakaz pracy z nimi.
O komentarz prosimy ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego, kierownika katedry etyki UKSW w Warszawie, który walczy z pedofilią w Kościele od 25 lat. Jego zdaniem przerzucanie księży pedofilów z kraju do kraju tylko po to, by zatuszować daną sprawę, było – niestety – dość często praktykowane. W domenie publicznej znane są przypadki przenoszenia takich duchownych z parafii do parafii, z diecezji do diecezji, ale transfery międzynarodowe to zjawisko ciągle słabo zbadane i mało udokumentowane.
Ks. Andrzej Kobyliński: – Jedną z niewielu takich historii, nagłośnionych ostatnio przez media w naszym kraju, jest sprawa ks. Stanisława P. z diecezji tarnowskiej. W grudniu 2022 r. prokuratura w Tarnowie potwierdziła, że ten duchowny wykorzystał seksualnie około stu nieletnich chłopców. Kilkanaście lat temu bp Wiktor Skworc, ówczesny biskup tarnowski, wysłał tego księdza do pracy duszpasterskiej w Ukrainie, mając pełną wiedzę, że jest on pedofilem.
Niestety, także za granicą ks. Stanisław P. dopuścił się kolejnych nadużyć seksualnych wobec nieletnich chłopców. Być może w najbliższych latach poznamy bolesną prawdę o tym, jaka była w przeszłości rzeczywista skala wysyłania z Polski księży pedofilów do takich krajów jak Białoruś, Francja, Kanada, Litwa, Niemcy, Stany Zjednoczone, Ukraina czy Włochy.
Ilu księży pedofilów zostało przeniesionych z kraju do kraju i nadal sprawuje kościelne funkcje? Skali nie sposób oszacować. Delegat KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży takich statystyk nie prowadzi. Nie ma ich także w Instytucie Statystyki Kościoła Katolickiego. Od czasu do czasu skandale ujawniają organizacje pozarządowe zrzeszające ofiary duchownych pedofilów i dziennikarze. W 2010 r. dziennikarze agencji Associated Press w śledztwie obejmującym 21 krajów na 6 kontynentach ujawnili przypadki 30 księży oskarżonych o nadużycia seksualne wobec nieletnich i przeniesionych do innego kraju. Niektórzy mieli w nich kontakt z dziećmi, niektórzy – ponownie je wykorzystywali.
Zdaniem ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego w Kościele takich danych nikt nie zbiera. – Bo niby komu miałoby na tym zależeć? – mówi duchowny. – Niestety, w polskim Kościele nikogo to nie interesuje. Dominują obojętność, omerta i święty spokój.