Julia Dauksza, Anna Gielewska
Zdjęcie: Maciej Goclon / FotoNews / Forum
5 sierpnia 2022
Rosyjska propaganda straszy ukrainizacją Polski. Hasło upowszechniają poseł Grzegorz Braun i influencerzy skrajnej prawicy.
Podobna narracja pojawia się jednocześnie w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
Gdy 14 lipca poseł Grzegorz Braun ogłasza program: „Stop ukrainizacji Polski”, w Sejmie natychmiast pojawiają się czołowi prorosyjscy i antyukraińscy propagandziści. Na posiedzenie zespołu Brauna próbuje się przebić nawet Mateusz Piskorski, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin – w ostatniej chwili zatrzyma go Straż Marszałkowska.
W sejmowej sali zasiadają rzekomi eksperci od ukrainizacji, w tym Marcin Skalski, były publicysta portalu kresy.pl, od niedawna związany ze skrajnym portalem wprawo.pl, którego zachwyca rosyjska władza w Donbasie.
Prorosyjską aktywność Skalskiego opisywał znawca wschodniej propagandy Marcin Rey. Skalski był m.in. pomysłodawcą internetowej strony Wileńska Republika Ludowa, która domagała się „wprowadzenia polskich zielonych ludzików na Wileńszczyznę i przeprowadzenia tam referendum wśród autochtonicznej ludności”.
W Sejmie antyukraiński pomysł Brauna omawiają Halszka Bielecka związana z konserwatywną fundacją Akademia Patriotów i Ordo Iuris. Według niej zagrożeniem dla polskich dzieci są ukraińskie nastolatki, z których co czwarta planuje zostać prostytutką. Na posiedzeniu występuje też prof. Bogusław Paź, który publikuje na łamach „Myśli Polskiej”, tygodnika z którym współpracuje m.in. Piskorski. W 2015 r. Paź napisał komentarz w sieci: „Banderowskie ścierwa dostają łomot aż miło! I jak tu nie kochać Ruskich?”. Uniwersytet Wrocławski zawiesił go wtedy, a sprawą zajęła się wrocławska prokuratura, która ostatecznie śledztwo umorzyła. Po decyzji prokuratury prof. Paź został przywrócony do pracy na uniwersytecie.
„Stop ukrainizacji Polski”, broszura Brauna, przekłada antyukraińskie hasła na język postulatów legislacyjnych – ma np. zaradzić procesowi „zmiany struktury etnicznej naszego kraju”, m.in. uchylając przepisy pozwalające Ukraińcom na ubieganie się o pobyt czasowy do 3 lat (taką możliwość ma dziś każdy obcokrajowiec).
Dzień po posiedzeniu zespołu Brauna w samych mediach społecznościowych debata o ukrainizacji dociera do ponad 5 mln osób – wiemy to dzięki firmie Brand24, która na początku wojny udostępniła swoje narzędzie do monitoringu badaczom dezinformacji.

Jednym z kluczowych antyukraińskich kont, odpowiedzialnych za upowszechnienie hasła „ukrainizacja” na polskim Twitterze okazał się profil Marcina Skalskiego.

Kilka dni później broszurę Brauna omawiają kanały News Front (anglojęzyczna strona i profil na Telegramie; dostęp do strony polskojęzycznej został zablokowany przez polskie służby). Sieć News Front to jeden z głównych przekaźników rosyjskiej propagandy, który państwa zachodnie oficjalnie uznają za część aktywów służb Putina. Post o broszurze Brauna udostępnia też prorosyjskie konto „Gołos mordora”, którego twórca występował jako „ekspert” w jednym z programów News Front.
Od ZSRR do skrajnej prawicy
Podczas gdy Grzegorz Braun chce bronić Polaków przed ukrainizacją, w Rumunii prawicowa influencerka straszy ukrainizacją tego kraju przez rząd Viktora Orbana. W ten sposób kremlowska dezinformacja rozgrywa etniczne i terytorialne napięcia wokół Ukrainy między jej sąsiadami.
Razem z badaczami z Global Focus (Rumunia), Political Capital (Węgry) i European Western Balkans (Serbia) analizujemy działanie rosyjskiej dezinformacji po wybuchu wojny w Ukrainie. Monitorujemy narracje wspólne dla tych krajów i ich regionalne warianty. Sprawdzamy rolę skrajnie prawicowych grup, organizacji i sieci realizujących rosyjskie cele propagandowe. Pierwszy z raportów poświęcony jest narracji o ukrainizacji.
Pojęcie ukrainizacji było przez lata znane głównie badaczom historii ZSRR – odnosiło się do polityki sowieckiej na terenach Ukrainy dążącej do przymusowej asymilacji mniejszości etnicznych (zastąpionej później przez rusyfikację). Polityką ukrainizacji historycy określają także działania Ukrainy na Zakarpaciu przed II wojną czy we Lwowie. Rosyjska propaganda wróciła do narracji o ukrainizacji po aneksji Krymu w 2014 r.
W polskiej sieci (jak pokazuje narzędzie Crowdtangle) hasło to pojawia się po raz pierwszy w maju 2016 r., w kanałach kolportujących rosyjską propagandę. Wtedy tekst pod tytułem „Islamizacja Zachodu, ukrainizacja Polski” publikuje Niezależny Dziennik Polityczny, jeden z czołowych kanałów dezinformacyjnych Kremla. Hasło kolportują inne prorosyjskie portale (m.in. Dziennik Narodowy, Prawicowy Internet, Sputnik).
Hasło ukrainizacja pojawia się także w kampaniach Ruchu Narodowego, który od 2018 r. protestuje przeciwko „ukrainizacji rynku pracy i polskich miast”. W 2021 r. razem z Konfederacją straszy też „ukrainizacją uniwersytetów”. W czasie pandemii propagandziści antyszczepionkowi i nacjonaliści (np. Ruch Kamracki) głoszą, że „policja została zukrainizowana”.
Narracja o ukrainizacji i Ukropolonii to część rosyjskiej propagandy: „Polskę przekształcają na Ukropolonię za pomocą banderowskich potomków”, „[Ukraińscy] imigranci zmieniają Polskę w państwo dwunarodowościowe”, „Polacy są zmuszani do tolerowania Bandery i banderowców”, „Tragedia Wołynia prowadzi do starć z Ukraińcami w Polsce” – to nagłówki, jakie pojawiają się od 2019 r. w polskiej wersji portalu RuBaltic z Kaliningradu (obecnie niedostępnej w Polsce).
Ukropolonia to młodsza siostra Judeopolonii, teorii spiskowej o Żydach planujących zdominowanie Polaków i utworzenie nad Wisłą własnego państwa.
W jednym z artykułów z grudnia 2019 r. rosyjski propagandzista Sergiej Szyrokołobow snuje teorię o planach stworzenia „Ukropolonii”. To rzekomy spisek globalistów, Amerykanów i wielkich korporacji, którym nie udało się zniszczyć instytucji rodziny za pomocą LGBT ani zlikwidować państwa narodowego z pomocą uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu.
Szyrokołobow prognozuje, że liczba obywateli pochodzenia ukraińskiego w Polsce może gwałtownie wzrosnąć. Rosyjski autor straszy przyznawaniem Ukraińcom polskiego obywatelstwa, tworzeniem przez nich własnych partii i zmuszeniem Polaków do czczenia Stepana Bandery.
Ten sam autor omawia dla rosyjskiej publiki wybrane teksty „Myśli Polskiej”, tygodnika „Do Rzeczy”, czy wystąpienia polityków Konfederacji.
Ukropolonia, czy też Ukropolin, to młodsza siostra Judeopolonii, teorii spiskowej o Żydach planujących zdominowanie Polaków i utworzenie nad Wisłą własnego państwa. W PRL teorie o żydowskim spisku rozpowszechniały służby, później narrację przejęła skrajna prawica. Dziś obok Żydów, muzułmanów czy LGBT w przekazach skrajnej prawicy dominujące miejsce zajmują Ukraińcy.
Narracja o ukrainizacji nawiązuje także do popularnej teorii spiskowej Wielkiej Wymiany (zastąpienia białej europejskiej populacji napływową ludnością). I tutaj za wszystkim stoi tajny układ elit, globalistów i służb specjalnych.
Pomoc jako zdrada i spisek
Od wybuchu wojny do czasu ogłoszenia przez Brauna programu „Stop ukrainizacji Polski” hasło ukrainizacji zyskuje rozgłos i staje się jedną z najpopularniejszych narracji antyukraińskich. Upowszechniają je działacze i sympatycy Konfederacji, telewizja wRealu24 Marcina Roli i Jacek Międlar.
Sieć fanpejdży związanych z Międlarem już w styczniu straszy pretekstem do ukrainizacji Polski, linkując do artykułu w portalu wprawo.pl – to ten, w którym od niedawna publikuje Marcin Skalski.
Jeszcze przed wkroczeniem wojsk rosyjskich na Ukrainę na konferencji Grzegorz Braun określa sojusz Warszawa-Londyn-Kijów „układem Polin z Banderlandem”.
W pierwszych dniach wojny protestuje przeciw otwarciu granic dla uchodźców z Ukrainy. Wspiera patrole, które w Przemyślu wyłapują uchodźców o nieeuropejskim wyglądzie. 20 marca w wywiadzie dla „Myśli Polskiej” (jej publicystą jest m.in. Mateusz Piskorski; od marca strona geoblokowana w Polsce) Braun przekonuje, że mamy do czynienia z operacją masowego przesiedlenia ludności. „Czy to już Ukro Polin?” – pyta na Twitterze, gdy widzi ukraińską flagę w Sejmie.


Liczba wzmianek o ukrainizacji wzrasta gwałtownie w drugim miesiącu wojny – co odnotowuje monitoring Brand24. Wtedy też pojawia się hasztag #stopukrainizacjipolski. W kwietniu opisywaliśmy jaką rolę w debacie o ukrainizacji odgrywała aktywność w sieci szefowej fundacji Wołyń Pamiętamy Katarzyny Sokołowskiej i Jacka Międlara, redaktora naczelnego wprawo.pl (przypomnijmy – od czerwca publikuje tam Marcin Skalski). To właśnie za sprawą tej aktywności w polskich mediach społecznościowych coraz więcej osób dyskutowało o UPA i rzezi wołyńskiej. EUvsDisinfo zwracało wtedy uwagę, że „trendowanie ‘rzezi wołyńskiej’ na polskim Twitterze zostało zainicjowane lub przynajmniej wsparte przez rosyjskie farmy trolli”.
W kolejnych tygodniach ukrainizacją staje się każdy przejaw solidarności z Ukraińcami. Po sieci rozchodzą się fałszywe wiadomości m.in. o tym, że polskie dzieci będą zmuszane do nauki ukraińskiego. W telewizji wRealu24 odbywa się debata o ukrainizacji polskich szkół z udziałem nauczycielek z antyszczepionkowego stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności. Możliwość wyrobienia PESEL-u przez Ukraińców? Dla prorosyjskiej propagandy to kolejny dowód na ukrainizację.
Kampania o ukrainizacji według antyszczepionkowego schematu
Hasztag #stopukrainizacjipolski promują w mediach społecznościowych Braun i działacze oraz sympatycy jego partii – tacy jak Marcin Skalski, Leszek Sykulski, czy Sławomir Ozdyk.
Kampania w sieci Brauna i Konfederacji przebiega według schematu znanego z działań antyszczepionkowych: zanim posłowie Konfederacji złożyli w Sejmie projekt Stop Segregacji Sanitarnej, przez wiele miesięcy kampanię pod tym hasłem (zapożyczonym od francuskich antyszczepionkowców) prowadziła asystentka Brauna i liderka antyszczepionkowców Justyna Socha.
Po raz pierwszy hasztagu #stopsegregacjisanitarnej w polskiej sieci używa nie kto inny jak Braun (powołuje też wówczas Sejmie specjalny zespół). W ten sposób poseł wprowadza teorie spiskowe z internetowej niszy do debaty publicznej – jest pasem transmisyjnym dla propagandy z sieci do mainstreamu. Pod koniec lipca zapowiada premierę swojej książki na temat wojny w Ukrainie.
Co dalej z Europą?
W świecie rosyjskiej propagandy nie tylko Ukraińcy są zagrożeniem dla sąsiadów. Bliźniacza teoria, którą nazwaliśmy „odwróconą ukrainizacją”, straszy Ukraińców, że Polska, Węgry i Rumunia tylko czychają na jej rozpad, a Polska ma zaanektować zachodnią Ukrainę.
24 marca Illia Kyva, były polityk ukraińskiego Prawego Sektora, obecnie rosyjski kolaborant, wrzuca na swojego Telegrama mapkę. Na fałszywej mapie terytorium Polski powiększone jest o Wołyń i Lwów, Ukraina kończy się za Dnieprem, a Rosja obejmuje terytorium tak zwanych republik i południe Ukrainy z Krymem i Odessą włącznie.
Historia tej jednej mapki ilustruje mechanizmy kremlowskiej propagandy. Grafika faktycznie została opublikowana w TVP w 2015 r., by zilustrować materiał o prowokacji Władimira Żyrinowskiego, proputinowskiego radykała, wówczas wiceprzewodniczącego Dumy Państwowej. Żyrinowski w 2014 r. w liście proponował Polsce, Węgrom i Rumunii rozbiór Ukrainy. Polskie MSZ określiło wówczas pismo jako kuriozalne, ale odnotowanie sprawy przez TVP udało się wykorzystać Rosjanom w celach propagandowych. Mapka rozchodzi się po rosyjskiej sieci jako „propozycja Polski”.
Wyszukiwarka grafiki Google znajduje mapkę na kilkudziesięciu stronach, które replikowały ją po 2015 r. Podobne wyszukiwanie w rosyjskiej przeglądarce Yandex Images – przynosi setki wyników.
Wrzutka rosyjskiego kolaboranta (jego Telegram śledzi 82 tys. osób) daje mapce drugie życie w mediach związanych z skrajną prawicą w Europie Środkowo-Wschodniej. 25 marca Intermagazin, prorosyjski portal w domenie serbskiej, obwieszcza: „Telewizja POLSKA opublikowała mapę Ukrainy zredukowaną do okolic Kijowa, z połową pod kontrolą Rosji”.
26 marca temat podejmuje rumuński ActiveNews: „Rumunia pokrzywdzona przy podziale Ukrainy. Mapa Warszawy i Kijowa przywraca Bukowinę Rumunii, ale historyczne Maramures Węgrom, a Bugeac Rosjanom”.
Podobne publikacje znajdujemy w prawicowych portalach w Rumunii, na Węgrzech, w Serbii – a także w ukraińskiej i rosyjskiej sieci, w której mapka jest szeroko kolportowana. O mapie debatują nawet Turcy i Grecy. Konserwatywne portale, które omawiają mapę, według portalu SimilarWeb znajdują się w pierwszej setce najczęściej czytanych w swoich regionach.
Teoria spiskowa o rozbiorze Ukrainy pojawia się nawet przy informacjach o ustawie Zełeńskiego nadającej Polakom prawo pobytu i pracy w Ukrainie. „Ukraina przekazuje część terytorium Warszawie” – donosi wówczas Srbin.info, serbski nacjonalistyczny portal. „Będzie to format unifikacyjny, powstanie projekt UkroPolska” – cytuje rosyjską politolożkę Kirę Sazanową.
Narracja ta wspiera oficjalną propagandę Kremla – pod koniec kwietnia Siergiej Naryszkin, szef rosyjskiego wywiadu, oświadcza, że Polska i USA spiskują w celu przejęcia kontroli nad zachodnią Ukrainą. Pod koniec lipca kolejną mapę „rozbioru” zamieszcza w kanale na Telegramie Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji.
Historia mapy pokazuje, jak prokremlowska machina propagandowa usiłuje siać chaos w relacjach między Ukrainą a państwami Europy Środkowej, ale także – jak rozgrywa napięcia w regionie między poszczególnymi państwami, np. Węgrami i Rumunią.
W Rumunii w pierwotnym znaczeniu termin ukrainizacja odnosił się do rzekomych działań władz w Kijowie – w sieci krążyły fałszywe wiadomości o przymusowej asymilacji mniejszości rumuńskiej zamieszkującej ukraińską część Bukowiny.
Obecnie termin ukrainizacja pojawia się wraz z dezinformującymi przekazami o planach secesji terytoriów rumuńskich zamieszkiwanych przez większość węgierską, na wzór Donbasu i Doniecka. Jedną z czołowych promotorek narracji o ukrainizacji Rumunii jest prorosyjska influenserka Iosefina Pascal, która straszy, że kraj utraci swoje terytoria zamieszkane przez większość węgierską.
Jednocześnie na Węgrzech pojawia się podobna narracja, choć bez użycia terminu „ukrainizacja”. W pierwszych tygodniach po inwazji Rosji na Ukrainę, kanały związane ze skrajną prawicą intensywnie kolportują przekaz o tym, że rozpad terytorialny Ukrainy to szansa dla Węgier na odzyskanie historycznych terytoriów. Zgodnie z tą narracją, rozwiązanie lub dezintegracja terytorialna Ukrainy mogłaby otworzyć drzwi do odzyskania przez Węgry Zakarpacia.
Współpraca: Anastasiia Morozova, Mariusz Sepioło
Zdjęcie otwarciowe: Grzegorz Braun w trakcie obchodów 400-lecia zwycięstwa pod Chocimiem, Rzeszów, 25.09.2021