Skip to content
Menu

Zimna wojna byłych przyjaciół

Patrik Galavits (Direkt36), Szabolcs Panyi (Direkt36/VSquare), Anna Gielewska, Konrad Szczygieł, Piotr Drabik (VSquare/Frontstory)
Ilustracja: Fronstory na podstawie zdjęcia KPRM

15 maja 2023

Do węgierskiej ambasady w Warszawie przysłano ekskrementy, polski premier pouczał prezydent Katalin Novák, a europejskie ambicje Orbána zawisły na włosku

VSquare i Direkt36 ujawniają, co od wybuchu wojny dzieje się za kulisami populistycznego sojuszu, który jeszcze niedawno wydawał się nie do zerwania

Katalin Novák, nowa prezydent Węgier, podczas pierwszej wizyty w Warszawie w maju 2022 r. pojawia się w sukience, której odcień nawiązuje do jednego z polskich kolorów narodowych. Novák kokietuje gospodarzy zarówno czerwienią jak i sprawnością – udaje się jej zaaranżować spotkanie zarówno z prezydentem Andrzejem Dudą, jak i premierem Mateuszem Morawieckim.

Novák przylatuje do Warszawy z misją uzdrowienia stosunków polsko- węgierskich – te od wybuchu wojny w Ukrainie, są coraz bardziej  problematyczne. Polaków, jeszcze chwilę wcześniej najbliższych sojuszników Viktora Orbána, drażni niechęć Budapesztu do zajęcia jasnego stanowiska w sprawie inwazji. Choć Węgry głosują za sankcjami UE wobec Rosji – jednocześnie głośno je krytykują.

Węgierski rząd w wizycie Novák pokłada duże nadzieje. Plan jest prosty: nowa prezydent ma  wykonywać przyjazne gesty i potępiać rosyjską agresję. – Taka agenda miała przekonać polską stronę, że Novak  przyjmuje inną linię niż Orbán (…),że są u nas ośrodki władzy, które myślą inaczej niż premier – opowiada  jedno ze źródeł, zaangażowanych w przygotowanie wizyty po stronie węgierskiej.

Według naszych źródeł w obu rządach przynajmniej jedno ze spotkań Novák w Warszawie jest dla niej wyjątkowo trudne. 

Nie ściemniajcie w sprawie Rosji

Novák i jej ekipa mają nadzieję, że nowa prezydent ujmie Polaków  przyjaznymi gestami i osobistym urokiem. Ale Morawiecki chce rozmawiać o konkretach. Według informacji Direkt36 dla Novák i jej świty takie podejście to zaskoczenie.

W trakcie spotkania Morawiecki pyta Novak, dlaczego Węgry są tak mocno uzależnione od rosyjskiej energii? Novák odpowiada zwyczajowym argumentem rządu Orbána: to dziedzictwo przeszłości, a zastąpienie rosyjskich źródeł jest technicznie niemożliwe. 

Nie wie, że Morawiecki przed spotkaniem zlecił swoim ludziom analizę uzależnienia Węgier od energii z Rosji i możliwych alternatyw. – Z analizy Polaków wynikało, że Węgry mogą zastąpić rosyjską energię, ale nie chcą – mówi nam źródło znające szczegóły spotkania. 

Tekst został równocześnie opublikowany w pełnej wersji po angielsku na vsquare.org

Wierzymy, że dziennikarstwo śledcze to dobro publiczne.
Zostań naszym patronem, wesprzyj nas na Patronite.

Wspieraj Autora na Patronite

Polacy przed spotkaniem sprawdzają deklaracje rządu w Budapeszcie i węgierskiego koncernu naftowego MOL w sprawie możliwego przestawienia węgierskich rafinerii z rosyjskiej ropy typu Urals na inne rodzaje paliwa. Węgry twierdzą, że zajmie to dwa do czterech lat i pochłonie  setki milionów dolarów. Eksperci Morawieckiego uważają, że można to zrobić znacznie szybciej.

Morawiecki mówi Novák, że gdyby nawet Rosjanie zamknęli rurociąg Przyjaźń (Drużba), to Węgry mogą zastąpić ropę ze Wschodu korzystając z rurociągu z Chorwacji. Porusza też temat gazu – i  pokazuje gościni możliwe połączenia istniejącej infrastruktury i alternatywne źródła dostaw gazu, które pomogłyby Węgrom odciąć się od rosyjskiego gazu. Wytyka, że jesienią 2021 r. (gdy pojawiały się już sygnały o planach rosyjskiej inwazji), Budapeszt podpisał długoterminowy kontrakt z Gazpromem – a to nie wskazuje na chęć zmniejszenia zależności od Moskwy.

Katalin Novák i Mateusz Morawiecki, maj 2022, Warszawa. Zdjęcie: Krystian Maj /KPRM

Zaskoczona Novák próbuje uniknąć dalszych pytań. Tłumaczy, że wciąż jest nowa na stanowisku i prosi o pomoc Kristofa Altusza, dyrektora dyplomatycznego Kancelarii Prezydenta Węgier. Według źródeł w polskim rządzie, odpowiedzi Altusza nie przekonują ekipy Morawieckiego.

Nieudany debiut Katalin Novák w Warszawie to tylko jeden z przykładów spięć między  PiS i  rządem Orbána, do jakich ostatnio dochodzi za zamkniętymi drzwiami – a czasem publicznie.

W ostatnich miesiącach reporterzy VSquare i Direkt36 rozmawiali z ponad 30 źródłami, w tym z przedstawicielami obu rządów, którzy śledzą stosunki między Polską a Węgrami. Obraz, jaki wyłania się z tych rozmów: Polacy nie zerwali więzi z Orbánem, ale poważnie je ograniczyli. O ile PiS nadal uważa Orbana za ideologicznego sojusznika w konflikcie z Unią, to jego prorosyjska postawa sprawia, że niegdysiejsi najbliżsi sojusznicy znaleźli się po dwóch stronach barykady. 

Politycy związani z PiS mają szczególnie złą opinię o Péterze Szijjártó, węgierskim ministrze spraw zagranicznych. I choć węgierska dyplomacja zabiega o kontakty z Polakami, reakcje na te próby w ostatnich miesiącach były raczej chłodne. To utrudnia ambitny plan Orbána: stworzenie nowego europejskiego sojuszu politycznego.

Na nasze pytania o wizytę w Warszawie biuro Katalin Novák odpisuje, że zawsze przestrzega „pisanych i niepisanych zasad dyplomacji”, dlatego nie ujawni niepublicznej części rozmów z Polakami. Węgierski rząd nie odpowiedział na naszą prośbę o komentarz. Kancelaria polskiego premiera również nie chce mówić o wizycie z 2022 r.

Warszawa zaczyna się gniewać

Wiosną 2022 r. do ambasady Węgier w Warszawie dociera przesyłka: pudełko o silnym zapachu. Pracownicy ambasady wewnątrz znajdują odchody.

To nie jedyny przejaw polskiej złości na rząd w Budapeszcie. Według naszego źródła, które potwierdza ten groteskowy incydent, na Facebooku ambasady Węgier po wybuchu wojny w Ukrainie pojawia się fala obraźliwych komentarzy, a nawet groźby śmierci – te trafiają do wydziału bezpieczeństwa ambasady, a następnie do polskiej policji. „Wytniemy ci flaki, ty ruski najemniku!” – to jedna z typowych wiadomości, jakimi zasypywana jest ambasada wiosną 2022 r.

30 marca 2022 r. aktywiści protestujący przeciwko prorosyjskiej polityce rządu Orbána oblewają ambasadę czerwoną farbą. 25 maja protestujący wspinają się na barierkę ambasady i zawieszają transparenty z Orbánem i Putinem wznoszącymi toasty kieliszkami z ropą. Po drugiej demonstracji policja wszczyna śledztwo w sprawie rzekomego wtargnięcia na teren ambasady – po czym szybko zamyka obie sprawy,  nie znajdując sprawców. 

Demonstracja pod Ambasadą Węgier. Warszawa, 30.03.2022 r. Zdjęcie: Agata Kubis / Archiwum Protestów Publicznych

Na jednym z protestów pojawia się figurka Viktora Orbána zwisająca z pośladków Władimira Putina. W trakcie innego protestujący ustawiają przed ambasadą dziecięce buciki, nawiązując do zabijania ukraińskich dzieci przez Rosjan. 

Protesty odbywają się również pod konsulatem Węgier w Krakowie. Jeden z nich współorganizuje były kolega z klasy jednego z konsulów.  – Ta historia pokazuje, jak stosunki międzynarodowe zeszły na osobisty poziom – mówi jedno z naszych źródeł. Według niego węgierscy dyplomaci w Polsce są w większości albo polskiego pochodzenia, albo mają rodzinne  więzi z naszym krajem. – Doświadczenie wstydu z powodu bycia węgierskim dyplomatą w Polsce jest dla nich wstrząsające – uważa nasz rozmówca. 

Wiosną 2022 r. niektóre  polskie biura podróży odwołują wycieczki do Węgier, a kilka firm i sklepów ogłasza bojkot węgierskich produktów.

Według jednego z naszych źródeł István Kovács, znawca polskiej historii i kultury, ojciec Orsolyi Kovács, ambasadorki Węgier w Warszawie, odwołał udział w Światowym Kongresie Tłumaczy Literatury Polskiej 2022 r. w Krakowie. Bał się, że zostanie wygwizdany. „Nie chcę jechać, nie chcę być celem ataków” – tak w prywatnych rozmowach Kovács miał tłumaczyć swoją decyzję. 

István Kovács nie komentuje tego epizodu, ale podkreśla, że w zeszłym roku prezentował jedną ze swoich książek na pięciu imprezach w Polsce.

Dochodzi też do głośniejszych akcji – takich jak rezygnacja Artura Balazsa z posady konsula honorowego Węgier w Szczecinie na początku marca 2022 r. „Obawiam się, że Viktor Orbán, utrzymując relacje z Putinem, tworzy najgorsze w historii relacje węgiersko-polskie i węgiersko-unijne” – mówi portalowi valaszonline.hu Balazs, były minister rolnictwa, bliski PiS-owi. 

Balazs twierdzi, że od czasu rezygnacji nie ma kontaktu z ambasadą Węgier.

Tłumaczka Kaczyńskiego całuje klamkę

Orsolya Kovács, która ambasadorką jest od początku 2017 r., źle znosi  te wydarzenia – jak twierdzi niezależnie od siebie kilka źródeł zaangażowanych w relacje polsko-węgierskie. Kovács była wcześniej postrzegana jako dobra dyplomatka i ekspertka od spraw Polski z szerokimi kontaktami. 

Od lewej: Joachim Brudziński, Marek Kuchciński, Viktor Orbán, Jarosław Kaczyński, Orsolya Kovács, Ryszard Terlecki, 2017 r. Zdjęcie: Kancelaria Sejmu / Paweł Kula / Wikimedia Commons

Część z nich zawdzięcza ojcu, Istvánowi Kovácsowi, ale z czasem sama stała się ważnym graczem w stosunkach polsko-węgierskich. Nie bez znaczenia jest fakt, że była – i nadal jest – wieloletnią, osobistą tłumaczką Viktora Orbána. Jarosław Kaczyński nie zna języków obcych, nie może więc porozumieć się z Orbánem bezpośrednio. Rozmowy polityków tłumaczy więc Kovács. To sprawia, że zostaje  powierniczką obu stron, która – jak twierdzą nasze źródła – „wie wszystko, zna detale rozmów na najwyższym szczeblu i w najbardziej wrażliwych kwestiach”. 

– Zawsze uczestniczyła w spotkaniach Kaczyńskiego z Orbánem w formule „jeden na jeden”. Już po mianowaniu jej na ambasadorkę Kaczyński nalegał, by dalej tłumaczyła mu spotkania z Węgrami – mówi nasze źródło znające meandry węgierskiej polityki zagranicznej. 

Kovács – której ambasadorskie stanowisko wygasło, ale zostało przedłużone z powodu braku następcy – zwierza się  w prywatnych rozmowach, że chce wrócić do Węgier. Według naszych rozmówców, nie tylko źle znosi pogorszenie stosunków z Polską, ale także coraz mniej chce firmować politykę Orbana wobec Ukrainy.

Gdy po wybuchu wojny ambasady krajów Unii w Warszawie wywieszają  ukraińskie flagi, Węgrzy nie dostają na taki gest zgody z Budapesztu. Według naszego źródła Kovács musi długo tłumaczyć w swoim MSZ, dlaczego wywieszenie flagi Ukrainy jest konieczne. W końcu dostaje zgodę „na najwyższym szczeblu.” 

To również na prośbę Kovács polski rząd wyświadczył Węgrom przysługę, której szybko pożałował. W kwietniu 2022 r., kilka tygodni po wybuchu wojny i wprowadzenia zakazu lotów dla rosyjskich samolotów, pozwolił przelecieć nad Polską rosyjskiej maszynie przewożącej paliwo jądrowe do węgierskiej elektrowni atomowej Paks-1. – Polacy nie byli zadowoleni, ale pozwolili na to. Potem dowiedziała się o tym prasa [loty z Rosji do Węgier przez Polskę  ujawnił onet.pl – red.] i to spowodowało zgrzyt – mówi źródło zbliżone do węgierskiego MSZ. Polski rząd miał wówczas wycofać zgodę na takie transfery. 

Przed Kovács, która wcześniej miała łatwy dostęp do polskiego rządu lub kierownictwa PiS, po wybuchu wojny zatrzasnęło się w Polsce wiele drzwi. Ambasadorka skarży się na to w prywatnych rozmowach. (Ani ona, ani węgierskie ministerstwo spraw zagranicznych nie odpowiedziało na naszą prośbę o komentarz w tej sprawie).

Orbán na drodze do okulisty

Politycy PiS liczyli na to, że po wyborach w Węgrzech w kwietniu 2022 r. stosunek rządu Orbána do wojny się zmieni. Że prorosyjski wist to tylko część kampanii wyborczej i prędzej czy później i Orbán, i Fidesz przyjmą podobne stanowisko wobec wojny jak Polacy.

Ale węgierski premier w przeddzień zwycięstwa w wyborach uderza w Ukrainę: wymienia prezydenta Wołodymyra Zelenskiego wśród swoich politycznych przeciwników, obok lewicy, Brukseli, George’a Sorosa, międzynarodowych mediów. A kilka dni później na konferencji prasowej mówi, że trzeba zbadać masowe groby w cywilów w Buczy, bo bez tego nie można  jednoznacznie potępiać Rosji. Jarosław Kaczyński odpowiada mu w wywiadzie radiowym 8 kwietnia: „Jeśli [Orbán] nie widzi tego, co się dzieje w Buczy, trzeba mu poradzić, żeby poszedł do okulisty”.

W poprzednich latach Kaczyński i Orban uchodzili  za najbliższych sojuszników. Polski i węgierski rząd wspierały się w starciach z unijnymi instytucjami, a zwłaszcza Komisją Europejską.  ,  PiS był przez lata zafascynowany polityczną skutecznością Orbana i podążał jego śladem w atakach na  niezależne dziennikarstwo i  ograniczaniu praw osób LGBT+.

– Politycy  PiS sami przyznawali w kuluarowych  rozmowach w sejmie, że ich projekty ustaw były wzorowane na ustawach węgierskich. Byli zawsze zafascynowani tym, jak  Fidesz wygrywał tyle razy wybory – mówi Grzegorz Schetyna, były minister spraw zagranicznych i były przewodniczący PO. 

Platforma,  jako członek Europejskiej Partii Ludowej (EPP) przez lata  była sojusznikiem Orbana i Fideszu w Polsce. Jednak stosunki  zmieniły wraz z dojściem PiS do władzy. Według Schetyny, który sam miał kiedyś dobre  relacje z węgierskim premierem, przez pewien czas Orbán grał na dwóch fortepianach, próbując utrzymywać dobre relacje i z Tuskiem, i z Kaczyńskim i. Ostatecznie zacumował przy PiS-ie.

Wyraźny zwrot nastąpił po 2015 r., gdy partia Kaczyńskiego doszła do władzy. – PiS nauczył się naśladować Fidesz, zwłaszcza w mediach i polityce rodzinnej – mówi źródło zbliżone do węgierskiego MSZ, które kilka lat temu śledziło negocjacje między Polakami a Węgrami. 

Ustaliliśmy, że właśnie podczas takich rozmów po wyborach w 2015 r. urzędnicy polskiego rządu i ambasady RP w Budapeszcie poprosili Węgrów o akty prawne i opracowania dotyczące działań rządu Orbána w zakresie polityki rodzinnej.

– PiS szczegółowo przestudiował węgierską ustawę ulgach rodzinnych, a potem skopiował i wprowadził jako słynne 500+ – podaje nasze źródło. – Chcieli też skopiować CSOK [rodzinny zasiłek mieszkaniowy, państwowy kredyt na nowe mieszkania dla rodziców lub małżeństw, które zobowiązują się do posiadania dzieci – red.], ale przeszkodził im kryzys gospodarczy. 

Grzegorz Schetyna uważa, że PiS uważnie obserwował metody konsolidacji władzy stosowane przez Orbána, które opinii publicznej były sprzedawane jako środki zarządzania kryzysem gospodarczym: – PiS uważnie studiował węgierskie ustawy i know-how Orbána w zakresie ograniczania władzy i funduszy samorządom. 

Polak-Pegasus, dwa bratanki

Również Suwerenną Polskę (do niedawna: Solidarną Polskę) od lat inspirują węgierskie rozwiązania. Jeden z przedstawicieli polskiego rządu, z którym rozmawialiśmy, przypomina, że Patryk Jaki, prawa ręka Zbigniewa Ziobry, w 2016 r. poleciał do Budapesztu, aby spotkać się z László Tasnádim, szefem systemu penitencjarnego i sekretarzem stanu ds. egzekwowania prawa. Mieli rozmawiać o węgierskich rozwiązaniach dotyczących zmuszania więźniów do pracy. Resort Ziobry kilka miesięcy później wprowadził podobny  system w polskich więzieniach. 

Ministerstwo Ziobry było również tym, które sfinansowało zakup izraelskiego oprogramowania Pegasus, wykorzystywanego m.in. do inwigilacji opozycji. W przypadku Węgier – gdzie Pegasusem szpiegowano dziennikarzy, prawników  i polityków – kamieniem milowym w imporcie szpiegowskiej technologii miała być wizyta Benjamina Netanjahu w Budapeszcie w 2017 r. Według izraelskiego dziennika „Haaretz”, to właśnie podczas tej wizyty wpisano do systemu Pegasus pierwsze węgierskie numery telefonów. Podczas tej kilkudniowej wizyty w Europie Netanjahu spotkał się nie tylko z Orbánem, ale także z szefami rządów regionu wyszehradzkiego, w tym z ówczesną premier Beatą Szydło. 

Beata Szydło z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. 19.07.2017 r., Budapeszt, Węgry. Zdjęcie: P. Tracz / KPRM

Inny przykład wymiany know-how miał nastąpić w tym samym roku, gdy Miklós Szócska, były sekretarz stanu ds. zdrowia u Orbána, pomógł Polakom inwigilować internetową aktywność protestujących w Polsce pielęgniarek i pracowników służby zdrowia (sprawę opisywaliśmy wówczas na łamach „Wprost”).

Relacje między oboma krajami były przez długi czas na tyle harmonijne, że jedyne napięcia mogły wynikać wyłącznie z osobistych wpadek – tak jak w przypadku Pétera Szijjártó, węgierskiego ministra spraw zagranicznych. 

„Trzymajcie idiotę z dala od ministra”

W 2021 r., podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu, pracownicy węgierskiej ambasady mają zaaranżować wywiad z Szijjártó dla powiązanych z PiS-em mediów Tomasza Sakiewicza. Węgrzy żartują, że Sakiewicz to „Lajos Simicska Kaczyńskiego” (Simicska to były sojusznik Orbána, oligarcha, który niegdyś kierował proorbanowskim imperium medialnym).

Sakiewicz to właściciel i redaktor naczelny „Gazety Polskiej”, a także założyciel klubów „Gazety Polskiej”. Ich podobieństwo do węgierskich kół obywatelskich (małych grup założonych przez Fidesz po porażce wyborczej w 2002 r.), nie jest przypadkowe. I tu, i tu członkami są zazwyczaj konserwatyści z mniejszych miejscowości. To właśnie kluby „Gazety Polskiej” organizowały specjalne pociągi do Budapesztu, aby paradować z polskimi flagami na imprezach Fideszu.

I to właśnie Sakiewicza udaje się ekipie Szijjártó obrazić podczas imprezy w Karpaczu w 2021 r. Kiedy Sakiewicz chce się osobiście przywitać z Szijjártó – ekipa ministra go nie rozpoznaje, a jeden ze współpracowników próbuje go odepchnąć, niemalże przewracając na ziemię.

Według źródła znającego szczegóły epizodu, jeden ze współpracowników  Szijjártó rzuca do pracowników węgierskiej ambasady: „Trzymajcie tego grubego idiotę z dala od ministra”.

– Sakiewicz był oczywiście oburzony, a potem biedna Orsi Kovács musiała go osobiście przepraszać i wysyłać mu prezenty – mówi nasze źródło (Sakiewicz nie odpowiedział na naszą prośbę o komentarz).

Takie incydenty to jednak wyjątki. Poza nimi, w relacjach polsko-węgierskich tli się ważny podział – wokół stosunku do Rosji. W lutym 2015 r. PiS ogłasza, że Kaczyński odrzuca zaproszenie Orbána na spotkanie. Uważa, że Orbán – który kilka dni wcześniej przyjął Putina w Budapeszcie – „niszczy europejską solidarność” (rząd Węgier zaprzeczył, że Orban chciał się wówczas spotkać z liderem PiS).

Tajne spotkania i jawne kanały

Gdy zaognia się spór obu krajów z Brukselą, różnice zostają zepchnięte na dalszy plan. Jednak gdy  w 2021 r. Rosjanie coraz bardziej otwarcie szykują się do inwazji na Ukrainę, napięcie powraca.

Jednym z pierwszych sygnałów zmiany jest objazd Morawieckiego po krajach regionu jesienią 2021 r. Morawiecki przekazuje partnerom, że Rosja szykuje się do wojny. Odwiedza Orbána w Budapeszcie na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej, ale jego ostrzeżenia pozostają bez odpowiedzi. Oficjalnym tematem rozmowy był kryzys uchodźczy na granicy polsko-białoruskiej, ale Morawiecki przedstawił także Orbánowi dowody na rychłą rosyjską inwazję. – Polski premier mówił o przygotowaniach do operacji wojskowej, ale także o gromadzeniu rubli, o cięciu środków socjalnych. To wszystkim, co wskazywało na to, że Rosjanie szykują się do wojny – mówi źródło zbliżone do polskiego rządu. – Nikt mu nie uwierzył. (Reporterzy Direkt36 jesienią 2022 r. opisali, jak bardzo Budapeszt nie wierzył w przewidywania obcych wywiadów dotyczących wojny).

Szczyt Grupy Wyszehradzkiej z udziałem Francji, 2021.12.13 Budapeszt, Węgry. Zdjęcie: Krystian Maj/KPRM

Po wybuchu wojny rozdźwięk między dwoma rządami staje się coraz bardziej widoczny. Tuż po rozpoczęciu inwazji w mediach krążą doniesienia, że Węgry będą blokować wyłączenie rosyjskich banków z systemu komunikacji międzybankowej SWIFT. Rząd Węgier temu zaprzecza, jednak Morawiecki domaga się rozmowy z Orbánem. 26 lutego informuje na Twitterze, że Orbán zapewnił go: Węgry popierają sankcje wobec Rosji, w tym wyłączenie jej ze SWIFT.

Polakom nie podobają się reakcje Węgier na wojnę, ale nie chcą całkowicie niszczyć stosunków. Odwołują publiczne spotkania, ale zgadzają się na tajne rozmowy na wysokim szczeblu. Według jednego z naszych źródeł do spotkania dochodzi około miesiąc po wybuchu wojny – jest to dialog na poziomie ministerstw. Nie wiemy, kim byli uczestnicy spotkania, ale według naszego źródła jego celem było „zrozumienie różnic między dwoma rządami”. 

Spotkanie służy utrzymaniu kanałów komunikacji, ale nie zbliżeniu stanowisk. – Polakom trudno jest zrozumieć, że Węgrzy, którzy przecież przeżyli 1956 r., mogą tak podchodzić do sprawy. Dlaczego nie rozumieją, że nie chodzi tylko o Ukrainę, ale że Rosjanie chcą okupować także inne kraje? – mówi źródło zbliżone do polskiego rządu.

Członkowie rządu Orbána na krytykę z Polski reagują umiarkowanie. Jak pisał Direkt36, węgierski premier ostrożnie wypowiadał się o Polakach, nawet za zamkniętymi drzwiami. Na zamkniętym spotkaniu parlamentarnym w marcu 2022 r. Orbán z jednej strony twierdzi, że „Polacy chcą popchnąć NATO do konfliktu zbrojnego”, ale po chwili dodaje: „My nie jesteśmy Polską. Nie jest naszą sprawą stawianie się na czyimś miejscu”.

Ciocia mówi: Jan Paweł II

Wróćmy do wizyty prezydent Katalin Novák w Warszawie w maju 2022 r. Nie tylko spotkanie z Morawieckim, ale także z prezydentem Dudą, nie idzie gładko. – Duda dawał do zrozumienia, że nie podoba mu się postawa węgierskiego rządu wobec Putina, a Novák mówiła o katolicyzmie i wierze w Boga, znaczeniu rodziny i Janie Pawle II. Tematów stricte politycznych unikała. Szybko stało się jasne, że nie może ani powiedzieć, ani zrobić zbyt wiele – opowiada źródło zbliżone do kancelarii polskiego prezydenta.

Katalin Novak i Andrzej Duda, 2022.05.17, Warszawa. Zdjęcie: Jakub Szymczuk/KPRP

– Wielu w Warszawie się rozczarowało. A przecież Novák nigdy w życiu nie zrobiła niczego, co byłoby sprzeczne z życzeniami Orbána – uważa polski urzędnik, który śledzi sprawy węgierskie. – Rolą Novák jest zarządzanie wizerunkiem. Ona jest dobrym policjantem, miłą twarzą rządu Orbána wobec Unii i świata. Typ miłej cioci.

– Jej postawa nie jest wiarygodna – mówi o Novák Zsuzsanna Végh, ekspertka ds. Europy Centralnej i stypendystka German Marshall Fund. Zwraca uwagę, że Novák, dawna wiceprzewodnicząca Fideszu, buduje od dawna więzi z prorosyjskimi, skrajnie prawicowymi politykami, takimi jak Marine Le Pen, Heinz-Christian Strache czy Matteo Salvini. Do wybuchu wojny, PiS to nie przeszkadzało – Morawiecki także brał udział w spotkaniach skrajnie prawicowych polityków, zaprosił nawet Le Pen do Warszawy.

Na pogarszające się relacje polsko-węgierskie wpływa fakt, że szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó cieszy się złą sławą w polskim rządzie. Nie tylko z powodu arogancji, która objawiła się przy spotkaniu z  Sakiewiczem, ale przede wszystkim – serdecznych relacji z przedstawicielami administracji Putina.

Szijjártó spotyka się z Rosjanami bezpośrednio przed spotkaniami unijnymi i po nich. W maju 2022 r. wpada na polsko-szwedzkie spotkanie tuż po spotkaniu z Aleksiejem Lichaczowem, prezesem Rosatomu. – Takie akcje nie wzmacniają naszych relacji ani wzajemnego zaufania – mówi nasze źródło z polskiego rządu. I przypomina, że Szijjártó spotykał się z Lichaczowem także po spotkaniu między krajami V4 i Egiptem w 2021 r., a prosto po wydarzeniu czeskiej prezydencji w UE w październiku 2022 r. poleciał na rozmowy z prezesem Gazpromu.

Nasz przyjaciel, patriarcha Cyryl

Polacy nie rozumieją również, dlaczego Węgry sprzeciwiają się sankcjom, w dodatku tak donośnie. Głównym krytykiem sankcji jest sam Orbán, który od wybuchu wojny nie odbył oficjalnego spotkania bilateralnego z przedstawicielem polskich władz.

W lipcu 2022 r. przywódcy Polski i Węgier oficjalnie ogłosili koniec przyjaźni między Warszawą a Budapesztem. – Potwierdzam słowa premiera Orbana, że drogi Polski i Węgier się rozeszły – komentował Morawiecki, nawiązując do wcześniejszych uwag Orbana na temat wsparcia Polski dla Ukrainy (Polacy „czują, że sami też w niej [wojnie z Rosją – red.] walczą”).

Orbán spotyka się jednak z Morawieckim na szczytach unijnych i posiedzeniach Rady Europejskiej. Według wysokiego rangą polskiego urzędnika, z którym rozmawiamy, na szczycie UE wiosną ubiegłego roku politycy dyskutowali o kontrowersyjnych decyzjach węgierskiego rządu, który zablokował nałożenie sankcji na patriarchę Cyryla, przywódcę rosyjskiej cerkwi.

– W Polsce patriarcha Cyryl przedstawiany jest w mediach jako podżegacz wojenny. Nawet pracownicy ambasady Węgier w Warszawie nie rozumieli, dlaczego trzeba usunąć go z listy sankcji – mówi źródło zbliżone do węgierskiego MSZ.

Jak wcześniej ujawnili dziennikarze Direkt36, rząd węgierski zablokował sankcje wobec Cyryla na prośbę rosyjskiej cerkwi.

Prorosyjska postawa rządu w Budapeszcie nie tylko pogorszyła relacje z dawnym sojusznikiem. Partnerstwo z rządem PiS było kluczem do regionalnych i europejskich ambicji Orbána. W miarę słabnięcia sojuszu między Warszawą a Budapesztem, węgierskie aspiracje są coraz bardziej zagrożone.

Tylko my pomożemy wam z Unią

Współpraca V4 nigdy nie była wolna od wewnętrznych sporów, ale wojna je nasila. To niewygodne dla Orbána, dla którego Wyszehrad miał się stać motorem gospodarczym Unii. Teraz, po wybuchu wojny, musi się mierzyć się z ostrą krytyką ze strony partnerów w regionie.

W listopadzie 2022 r. spotkanie przewodniczących parlamentów grupy V4 zostaje odwołane po tym, jak Markéta Pekarová Adamová, przewodnicząca Izby Poselskiej czeskiego parlamentu, ogłasza, że nie spotka się ze swoim węgierskim odpowiednikiem László Kövérem. Powód? “Węgry to koń trojański Rosji”.

Za zamkniętymi drzwiami Kövér, drugi najbardziej wpływowy polityk  Fideszu, wygłasza ostre uwagi pod adresem partnerów z Grupy Wyszehradzkiej. Na jednym ze spotkań po wybuchu wojny mówi, że najpierw sytuację pogorszyła zmiana rządów w Słowacji i Czechach (w obu krajach w ostatnich latach od władzy odsunięto populistów), a potem wojna wywarła „presję na oś węgiersko-polską”.

Według Kövéra, za pogorszenie stosunków węgiersko-polskich odpowiedzialne są polskie media i opozycja, a PiS popełnia błąd, pozwalając im wbijać klin w te relacje. Kövér jest jednak optymistą: sprawy ulegną poprawie, bo Polacy potrzebują Węgier. Tylko Orbán może im pomóc w zablokowaniu postępowania z artykułu 7, a rządy Węgier i Polski są od siebie zależne w postępowaniach UE w związku z osłabianiem instytucji demokratycznych.

Rzeczywiście, od polityków z otoczenia Morawieckiego słyszymy, że wciąż uważają Orbána za ideologicznego sojusznika w przeciągającym się sporze z Brukselą. – Jeśli pytanie brzmi, czy chcemy wspierać Orbána w jego polityce zagranicznej, to odpowiedź brzmi, oczywiście nie. Czy to oznacza, że nie możemy współpracować na innych polach? Odpowiedź również brzmi nie – mówi źródło z otoczenia Morawieckiego.

Kto rozdzieli Polskę i Węgry?

We wrześniu 2022 r. uwagi w podobnym tonie wygłasza Morawiecki: – Stosunek do wojny faktycznie mocno nas poróżnił. Ale sądzę, że z biegiem czasu wszystkie pozostałe sprawy, w których wykazywaliśmy się solidarnością, zrozumieniem i wsparciem, będą nas na powrót mocno łączyły. Bardzo bym sobie tego życzył  – mówi w wywiadzie dla prorządowego tygodnika „Sieci”.

Jednak nawet polsko-węgierska współpraca w sporze z Unią jest coraz rzadsza. – Węgrzy mają zupełnie inne podejście do negocjacji funduszy unijnych niż Polacy. Ministrowie [obu krajów – red.] rozmawiają ze sobą, ale potem każdy robi wszystko po swojemu – twierdzi urzędnik polskiego rządu. Według niego sam Orbán już wcześniej oczekiwał, że oba kraje będą rozwiązywać swoje sprawy niezależnie od siebie.

Według naszego źródła Orbán wielokrotnie opowiadał o tym w prywatnych rozmowach, na przykład na szczycie V4 i Francji w grudniu 2021 r. – Był pewien, że Węgry otrzymają fundusze unijne po wyborach [wiosną 2022 r. – red]. Powiedział, że większy problem będzie miała Polska, bo tam wybory odbędą się dopiero za dwa i pół roku – mówi nasze źródło.

Również Bruksela uznała, że spór o wojnę to okazja do rozdzielenia Węgier i Polski. Márton Gyöngyösi, europoseł i szef partii Jobbik, twierdzi, że – nieoficjalnie – mówią o tym pracownicy Komisji Europejskiej, która odgrywa kluczową rolę w procedurach związanych z przestrzeganiem praworządności: – Po raz pierwszy o zamiarze rozdzielenia rządów Węgier i Polski usłyszałem od urzędnika Komisji pod koniec 2021 r. To było tuż po tym, jak Stany Zjednoczone nie zaprosiły Węgier na Szczyt dla Demokracji.

Ochłodzenie między Polakami a Węgrami widać na poziomie dyplomatycznym w Brukseli. Według naszego źródła skarżą się na to pracownicy stałego przedstawicielstwa rządu węgierskiego: – Mówią, że ich propozycje spotykają się z martwą ciszą w Radzie Unii Europejskiej i nawet Polacy nie zabierają głosu w ich sprawie.

Napięcie utrudnia Budapesztowi manewry w unijnych rozgrywkach. Hamuje też ambicje Orbána budowy nowego, europejskiego sojuszu. Zaczął go konstruować po tym, jak Fidesz został zmuszony do opuszczenia Europejskiej Partii Ludowej (EPP). Plan Orbána zakłada budowę bloku na prawo od EPP, z udziałem skrajnej prawicy, przed wyborami do europarlamentu w 2024 r.

Viktor Orban i Marine Le Pen na szczycie Warsaw Summit, 04.12.2021. Zdjęcie: Adam Chełstowski/FORUM

To główny powód, dla którego Orban w ostatnich latach inwestował w bliskie więzi z PiS i innymi europejskimi populistami. Kampania wyborcza Marine Le Pen została nawet częściowo sfinansowana z kredytu udzielonego przez państwowy Węgierski Bank Handlu Zagranicznego (MKB). Orban liczył też na sojusz z premier Włoch Giorgią Meloni, z którą bliskie relacje miała wcześniej także Katalin Novák.

Przyjaźń, która przetrwa wszystko

Budowę europejskiego bloku skrajnej prawicy skomplikowała wojna. Jego członków dzieli stosunek do Putina – Le Pen czy włoska Liga Matteo Salviniego są prorosyjscy. Inni – jak PiS – antyrosyjscy. Po wybuchu wojny także włoska premier Giorgia Meloni potępiła Rosję i wsparła Ukrainę.

O ile Orbán i jego współpracownicy dawniej często odwiedzali Warszawę, by rozmawiać o budowie europejskiej rodziny prawicowych partii, to po wybuchu wojny temat znika z agendy. – Może się okazać, że blok powstanie bez niego, ale z udziałem Kaczyńskiego i Meloni – ironizuje źródło zbliżone do węgierskiego MSZ.

W listopadzie 2022 r. do kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy dociera z Węgier zaproszenie na 23 marca następnego roku, na Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej.

W przeszłości oba kraje świętowały go spotkaniami na wysokim szczeblu. Ponieważ w poprzednich dwóch latach spotkania były odwołane z powodu pandemii, Węgrzy liczyli na obchody w 2023 r. na szczeblu prezydenckim i wysłanie wyraźnego sygnału poprawy stosunków między krajami.

Ale urzędnicy Dudy stwierdzają, że dopóki trwa wojna w Ukrainie, będzie ona traktowana priorytetowo i nie mogą zajmować się polsko- węgierskimi uroczystościami. Oficjalna odpowiedź brzmi: polska głowa państwa nie może jechać do Węgier ze względów bezpieczeństwa i z powodu wojny.

Ostatecznie w Dniu Przyjaźni Duda odbywa rozmowę telefoniczną z Katalin Novák. Nie wspomina o niej na swoim kanale na Twitterze, o fakcie rozmowy informuje jedynie twitterowe konto kancelarii. Podkreśla, że głowy państw rozmawiały „z inicjatywy strony węgierskiej”.

Według naszego źródła kancelaria Novák w ciągu ostatniego roku kilkakrotnie próbowała skontaktować się z Dudą, ale jego doradcy sprzeciawili się spotkaniom. – Nie chcieliśmy dawać Węgrom szansy na robienie sobie PR – twierdzi osoba znająca kulisy pracy kancelarii Dudy.

W Dniu Przyjaźni Katalin Novák musi zadowolić się ceremonią składania wieńców w Domu Przyjaźni Polsko-Węgierskiej w Balatonboglár. Są na niej obecni polska delegacja parlamentarna i polski ambasador w Budapeszcie. Novák wrzuca zdjęcia z tego wydarzenia na Facebooka pisząc, że „przyjaźń polsko-węgierska przetrwa wszystkie próby”.

Polska czeka na przeprosiny

W podobnym tonie wypowiadają się coraz mniej liczni zwolennicy naprawy wzajemnych stosunków po polskiej stronie. Ich heroldem jest Marek Kuchciński, były marszałek Sejmu, od ubiegłego roku szef kancelarii premiera. Kuchciński przez lata uchodził za jednego z najbardziej prowęgierskich polityków.

W czerwcu 2022 r., w czasie starcia o sankcje UE, Kuchciński leci do Budapesztu, by wziąć udział w panelu o tym, jak wznowić współpracę między dwoma krajami. Potem, w listopadzie, pojawia się na imprezie w polsko-węgierskim, rządowym Instytucie Felczaka, aby dyskutować o książce Balázsa Orbána (bliskiego doradcy Viktora Orbana, choć zbieżność nazwisk jest przypadkowa) na temat „węgierskiego myślenia strategicznego”.

– Węgierskie myślenie strategiczne jest w wielu obszarach podobne do polskiego, zwłaszcza jeśli chodzi o perspektywę europejską. Może różnimy się trochę, jeśli chodzi o perspektywę wschodnią co do taktyki czy metod, natomiast wydaje się, że bezsprzecznie łączy nas chęć zapewnienia bezpieczeństwa naszym obywatelom i stabilności nie tylko w Europie Środkowej – mówi Kuchciński.

Zeszłoroczna zmiana ambasadora w Budapeszcie też była sygnałem, że Polacy nie chcą do końca palić mostów. Polskę w Budapeszcie reprezentował wcześniej 70-letni Jerzy Snopek, który działał głównie na polu kulturalnym. Po wygaśnięciu jego kadencji w ubiegłym roku, zastąpił go młody, dynamiczny ambasador Sebastian Kęciek. Jest dobrze osadzony politycznie – wcześniej pracował w kancelarii Morawieckiego. Kęciek poświęcił pracę dyplomową węgierskiej konstytucji, którą Fidesz zmienił w 2011 r.

Sebastian Kęciek. Zdjęcie: gov.pl

Polski ambasador wypowiadał się krytycznie o rządzie Orbána. – Dialog trwa, ale nie jest łatwy (…) Jeśli spojrzymy na wydarzenia ostatnich dni, kiedy minister spraw zagranicznych Węgier odwiedził Moskwę, a potem Mińsk – to jest to trudny moment dla nas i dla Warszawy – powiedział Kęciek w kwietniu 2023 r., nawiązując do podróży Pétera Szijjártó. 

Kilka dni temu ambasador opublikował list, w którym zaprotestował przeciwko określeniu przez nowego szefa sztabu węgierskiej armii inwazji Hitlera na Polskę w 1939 r. jako „lokalnej wojny”. Następnie zatweetował do Katalin Novák: „Pani Prezydent, wystarczyłoby jedno zdanie, a nawet słowo”. To sugestia, że Polska wciąż czeka na przeprosiny.

Według źródeł śledzących polsko-węgierskie relacje rządowe media węgierskie w ostatnich miesiącach odmawiały publikacji artykułów polskich polityków. Tak było z artykułem Mateusza Morawieckiego wysłanym po wybuchu wojny do głównego, prorządowego dziennika „Magyar Nemzet”. Gazeta odmówiła publikacji uzasadniając, że ma inne podejście do wojny niż polski premier („Magyar Nemzet” nie odpowiedziała na naszą prośbę o komentarz).

Bo wy chcecie trzeciej wojny

Efekt? Kolejny artykuł Morawieckiego, na temat rocznicy rosyjskiej inwazji, trafił do węgierskich mediów niezależnych oraz do Index.hu.

Polska strona monitoruje komentarze, które pojawiają się na prorządowych węgierskich platformach. Jedno ze źródeł zbliżonych do polskiego rządu opisało nam, jak urzędnicy zauważyli, że na prorządowej stronie Mandiner.hu pod tekstem Tomasza Sakiewicza pojawiły się komentarze w rodzaju „Polska powinna być podzielona między Niemców i Rosjan”.

Wśród autorów antypolskich treści znaleźli się ostatnio także rządowi propagandyści. – Regularnie pojawiają się antypolskie artykuły, których autorami są Zsolt Bayer i Kristóf Trombitás – mówi nam jeden z urzędników rządu Morawieckiego. Trombitás w jednym z postów w mediach społecznościowych zarzucił Polsce, że chce wybuchu trzeciej wojny światowej.

Węgierskim kręgom rządowym niekoniecznie już zależy na tym, by za wszelką cenę przypodobać się Polsce. Relację komplikują jesienne wybory parlamentarne – obecne sondaże dają PiS prowadzenie, ale analitycy spodziewają się wyrównanego wyścigu między rządem a opozycją. – Zarówno partia rządząca, jak i opozycja krytycznie oceniają postawę węgierskiego rządu wobec Ukrainy i Rosji – zauważa Zsuzsanna Végh, ekspertka do spraw Europy Środkowej.

Jednak dla Orbána najgorszym scenariuszem byłoby zwycięstwo PO. Donald Tusk był kiedyś w bardzo dobrych relacjach z Orbánem. Obaj politycy byli sojusznikami na poziomie europejskim, gdy Fidesz był członkiem EPP, podobnie jak PO. 

Ale od tego czasu Tusk stał się jednym z najostrzejszych krytyków węgierskiego premiera na arenie międzynarodowej. Tuż po wybuchu wojny napisał, że Orban i szef jego MSZ powinni otrzymać miejsce w zarządzie Gazpromu w podzięce za lojalność. W czasie ubiegłorocznej kampanii wyborczej na Węgrzech, Tusk wystąpił na wiecu opozycji.

Nie ma o czym rozmawiać

Rząd Orbána wciąż może liczyć przynajmniej na jednego sojusznika w Polsce. Po swojej stronie ma skrajnie prawicowe środowiska bliskie Suwerennej Polsce. Według urzędnika polskiego rządu, z którym rozmawialiśmy, tygodnik „Sieci” “regularnie broni węgierskiego rządu”. Jak podkreśla nasz rozmówca, to właśnie w tygodniku „Sieci” krótko po inwazji na Ukrainę opublikowano wywiad z ambasadorem Rosji. Nie jest więc przypadkiem, że inaczej traktują rząd węgierski niż większość mediów.

Zdaniem Pawła Kowala, polityka Koalicji Obywatelskiej i eksperta od spraw wschodnich, Orbán przekroczył już tyle granic, że PiS coraz trudniej jest z nim współpracować na jakiejkolwiek płaszczyźnie: – Ostatnio nie poparł nawet rezolucji Parlamentu Europejskiego wzywającej do uwolnienia Andrzeja Poczobuta. Zamiast tego Péter Szijjártó odwiedził Mińsk. Węgry zaszły już za daleko, by być stroną jakiejkolwiek rozmowy.

Tekst został równocześnie opublikowany w pełnej wersji po angielsku na vsquare.org

CZYTAJ WIĘCEJ