Skip to content
Menu

Skradzione
miliony z funduszy UE

Tomáš Madleňák/ Centrum Śledcze Jána Kuciaka (Słowacja)
Tamás Bodoky, Orsolya Fülöp / Centrum Śledcze Atlatszo (Węgry) 
Bianca Albu/ Rise Project (Rumunia) 
Attila Biro / Context Investigative Reporting Project (Rumunia) 

Ilustracja: Josef Šlerka / Investigace.cz

28 marca 2023

Jak oszukiwać, to na funduszach unijnych – taka smutna prawda płynie z kilku dziennikarskich śledztw w krajach Europy Wschodniej.

The Organised Crime and Corruption Watch to wspólny projekt siedmiu redakcji śledczych należących do OCCRP (The Organised Crime and Corruption Reporting Project). W każdej edycji zespół bada temat przestępczości zorganizowanej lub korupcji i przedstawia najistotniejsze fakty. 

Są to wspólne publikacje dziennikarzy z Investigace.cz (Czechy), Bird.bg (Bułgaria), Frontstory.pl (Polska), Rise Project (Rumunia) Centrum Śledcze im. Jána Kuciaka (Słowacja), Átlátszó (Węgry), Context Investigative Reporting Project (Rumunia).

Węgry zainwestowały 26 mln euro w najnowocześniejszy zakład utylizacji odpadów, który w tajemniczy sposób spłonął. Węgierskie centrum śledcze Átlátszó ujawniło, że państwo podpisało tajną umowę z wykonawcami – i nie przeprowadziło w tej sprawie żadnego dochodzenia. Za to niedawno Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) rozpoczął oficjalne dochodzenie w tej sprawie.

W Słowacji przestępcy wyłudzili miliony z covidowego funduszu pomocowego wartego 1,4 mld euro. Środki unijne miały pomóc lokalnym firmom w utrzymaniu działalności w czasie pandemii, zamiast tego trafiły na konta tajemiczych spółek w rajach podatkowych. Z kolei w Rumunii fundusz UE o wartości 1 mld euro, przeznaczony dla wpisanej na listę UNESCO Delty Dunaju, został zdefraudowany przez lokalne, powiązane z władzą firmy.

Tekst jest tłumaczeniem raportu, który ukazał się w wersji angielskiej na vsquare.com.

Historie warte uwagi.
Zapisz się na nasz Newsletter
żeby żadnej nie przegapić

Węgry, lider marnotrawstwa i oszustw 

W listopadzie 2022 r. Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) poinformował o wykryciu niegospodarności w finansowanym przez UE węgierskim projekcie z zakresu gospodarki odpadami, który okazał się być porażką. OLAF zalecił UE odzyskanie od Węgier 11 mln euro. 

Dochodzenie rozpoczęło się po tym, jak w 2019 r. mieszkańcy okolic jeziora Balaton z miejscowości Királyszentistván zaczęli skarżyć się na zanieczyszczenie powietrza – trzy razy w ich okolicy spłonęło składowisko odpadów. Pożary pokryły okolicę gęstym dymem, sadzą i popiołem. 

W 2011 r. spłonął finansowany przez UE projekt Királyszentistván. Zdjęcie: Csondor Hentrietta-MTI

Składowisko w Királyszentistván powstało w ramach projektu rozwojowego UE o wartości 26 mln euro. Stworzone w 2003 r., miało zbierać i odpowiednio przetwarzać odpady z gospodarstw domowych ze 158 miast i wsi. Kluczowym elementem była budowa regionalnego zakładu przetwarzania odpadów w Királyszentistván.

Batalia prawna prowadzona przez lokalne ekologiczne organizacje pozarządowe, które były przeciwne budowie zakładu przetwarzania odpadów, opóźniła realizację projektu. Głównym problemem było to, że planowana lokalizacja zakładu znajdowała się na wrażliwym obszarze ochrony jakości wód gruntowych. W 2008 r. aktywiści przegrali batalię sądową i rozpoczęto budowę.

W kwietniu 2011 r. zakończył się trzymiesięczny okres próbny, realizowany przez publiczne konsorcjum po wybudowaniu zakładu. Dwa dni przed oficjalnym otwarciem zakładu w maju, tajemniczy pożar spalił nowiutką halę oczyszczania biologiczno-mechanicznego.

Sprawa została rozstrzygnięta pomiędzy zaangażowanymi stronami – konsorcjum budowlanym i spółką gospodarki odpadami komunalnymi – bez udziału sądu. Konsorcjum zgodziło się zapłacić 60 proc. kwoty szacowanych szkód, aby sfinansować naprawy. Jak ustalono tę kwotę, kto był odpowiedzialny za pożar i w jakich okolicznościach się on rozpoczął – pozostaje niejasne. Naprawa budynku trwała dwa lata, co jeszcze bardziej opóźniło realizację projektu.

Co ważne, wpłynęło to na wymaganą segregację i obróbkę odpadów organicznych, która powinna odbywać się w hali biologiczno-mechanicznej. W rezultacie większość odpadów organicznych trafiła na składowisko, co było sprzeczne z pierwotnymi planami projektu i polityką UE. 

W ciągu roku pobliscy mieszkańcy zaczęli skarżyć się na brzydkie zapachy. W 2017 r. eksperci udowodnili, że źródłem smrodu był zakład Királyszentistván, przede wszystkim skład (obszar, na który finalnie trafiają odpady), zbiornik odcieków i hala biologiczna (gdzie umieszczane i przetwarzane są odpady biologiczne). Smród było czuć z odległości 3-5 km.

Badania wykazały, że maszyny w hali biologicznej były od kilku lat zepsute, co utrudniało sortowanie i mechaniczną obróbkę odpadów organicznych. Ponadto, mimo że możliwe do odzyskania materiały opałowe, takie jak drewno, zostały odpowiednio posortowane i przetworzone, nie były wywożone do dalszego wykorzystania. Zamiast tego właściciel pozostawiał materiały na miejscu, często wyrzucając je na składowisko. W 2019 r. zapaliły się. 

Pod presją oburzenia opinii publicznej na smród, w latach 2018-2021 odpady biologiczne nie były przetwarzane w zakładzie Királyszentistván, były przenoszone na inne składowisko.

W tych latach spółka odpadów komunalnych zdobyła trzy inne duże granty rozwojowe UE, otrzymując około 20 mln euro (licząc po dzisiejszym kursie wymiany) oprócz początkowej dotacji w wysokości 26 mln euro z 2003 r. Wszystkie trzy projekty miały rozwijać system gospodarki odpadami; mimo to zakład w Királyszentistván osiągał w tych latach bardzo słabe wyniki.

W odpowiedzi na pytania Átlátszó, organizacja obsługująca system północnego Balatonu potwierdziła, że OLAF przeprowadził dochodzenie w jej sprawie. Zaprzeczyła jednak zasadności zarzutów OLAF-u. 

Może jest afera, ale osądzimy ją po cichu

Projekty finansowane przez UE na Węgrzech są regularnie i w scentralizowany sposób przepłacane –  wynika z badania „Ryzyko korupcji związane z funduszami UE na Węgrzech”, przeprowadzonego przez Transparency International Hungary (TI) w 2015 r. W badaniu wskazano różne metody wyprowadzania środków unijnych za pomocą zamówień publicznych, często dostosowując opisy zamówień tak, aby konkretny oferent mógł wpływać na proces wyboru. 

Według rocznego raportu OLAF-u z 2021 r., ze wszystkich kontrolowanych krajów Węgry otrzymały najwięcej rekomendacji dotyczących zwrotu środków unijnych w latach 2017-2021. W ciągu tych czterech lat OLAF zakończył 26 dochodzeń w sprawie niewłaściwego wykorzystania funduszy i zalecił Komisji UE odzyskanie 0,69 proc. płatności dokonanych na rzecz Węgier. Węgierscy prokuratorzy wnieśli jednak tylko cztery akty oskarżenia w sprawie niewłaściwego wykorzystania środków unijnych. 

Przez wiele lat węgierskie centrum śledcze Atlatszo ujawniało korupcję w projektach finansowanych przez Unię. Jako pierwsze poinformowało o aferze Elios z udziałem Istvána Tiborcza, zięcia premiera. W tym skandalu Elios Zrt, firma, której współwłaścicielem jest Tiborcz, otrzymała dziesiątki milionów euro na modernizację oświetlenia ulicznego na całych Węgrzech. 

Atlatszo dowiodło, że większość przetargów, które wygrała Elios Zrt, nie przeszłaby testów unijnego urzędu ds. zwalczania nadużyć finansowych (OLAF potwierdził później te wnioski w oficjalnym raporcie). Węgierscy śledczy i prokuratura sabotowały jednak śledztwo w tej sprawie – ostatecznie to węgierscy podatnicy ponieśli koszty afery.

To tylko jedna z wielu afer, o których najpierw informowali dziennikarze śledczy, a które następnie stawały się przedmiotem dochodzeń OLAF-u i krajowych postępowań karnych. Wyroki w takich sprawach są czasami utajniane: jak dowiedziało się Atlatszo w 2022 r., węgierski miliarder został po cichu skazany przez sąd w sprawie o oszustwo w przetargu unijnym, ale publicznie nie pojawiły się żadnye wiadomości ani o sprawie, ani o wyroku.

W 2021 r. węgierski rząd (podobnie jak polski) zrezygnował z prac przy tworzeniu urzędu Prokuratury Europejskiej (EPPO). Rok później Komisja Europejska ogłosiła zamiar zamrożenia ponad 7 mld euro funduszy rozwoju gospodarczego dla Węgier z powodu nieudolnej walki z korupcją. Komisja ogłosiła, że Węgry muszą spełnić niezbędne kamienie milowe, aby uzyskać dostęp do funduszu odbudowy oraz wdrożyć środki do walki z korupcją (w tym utworzyć Urząd Integralności i służbę antykorupcyjną).

Tymczasem na oficjalnej stronie internetowej węgierskiego MSW czytamy, że „Węgry, według badań krajowych, europejskich i międzynarodowych, są umiarkowanie dotknięte korupcją.”

Setki śledztw z europejskim stemplem 

Rumunia ma długą historię defraudacji funduszy unijnych. W raporcie Prokuratury Europejskiej z 2021 r. czytamy, że Rumunia plasuje się tuż za Włochami pod względem szacunku zdefraudowanych kwot. – Mamy setki akt zarejestrowanych w EPPO Rumunia – przyzanła Laura Kovesi, europejska prokurator generalna, w wywiadzie dla Context.ro.

Laura Codruta Kovesi, szefowa EPPO. Zdjęcie: Context.ro

Według Kovesi, jedna z największych spraw karnych badanych przez jej zespół dotyczy funduszy przeznaczonych na rozwój delty Dunaju. Sprawa karna rozpoczęła się po tym, jak rumuński portal śledczy InfoSudEst.ro i Süddeutsche Zeitung ujawniły, że grupa powiązanych z władzą biznesmenów zdefraudowała co najmniej 100 mln euro z ogólnej kwoty 1 mld euro funduszu. Fundusz miał wspierać lokalną społeczność, ale nigdy nie dotarł do brzegów delty Dunaju. 

W ubiegłym roku EPPO poinformowało o 44 toczących się dochodzeniach, które przyniosły łącznie 1,3 mld euro strat. Niektóre z badanych spraw miały charakter transgraniczny. Kovesi uważa, że zorganizowane grupy przestępcze są bardzo aktywne w UE: – Zauważyłam dużą elastyczność tych zorganizowanych grup, komunikacja między nimi jest bardzo wyraźna – powiedziała. Kovesi zauważa, że największym problemem w egzekwowaniu prawa jest możliwość wykrycia zaangażowania międzynarodowych grup przestępczych.

W zeszłym roku OCCRP opublikowało wyniki dziennikarskiego śledztwa dotyczącego kradzieży 20 mln euro z dotacji UE na dożywianie najbardziej potrzebujących obywateli Rumunii. Środki te zostały zawłaszczone przez członków dwóch zorganizowanych grup przestępczych: jednej z siedzibą w Bułgarii i jednej z siedzibą w Rumunii. Transgraniczne śledztwo prowadzone przez Rise Project i Bivol wykazało, w jaki sposób skradzione fundusze wylądowały w bułgarskich, luksusowych sklepach i nieruchomościach. 

Niedawny raport OLAF-u również wskazał Rumunię jako jeden z krajów bardziej podatnych na nadużycia, pokazując, że dwa z najbardziej spektakularnych oszustw, które badał, dotyczyły właśnie Rumunii.

Ustalenia OLAF-u są czasami przekazywane do rumuńskiego Narodowego Departamentu Antykorupcyjnego (NDA). Według raportu NDA z 2022 r., liczba spraw o oszustwa kryminalne jest wysoka – departament zarejestrował 590 nowych spraw dotyczących funduszy UE o szacunkowej wartości 25 mln euro. Częstym elementem tych spraw są łapówki, czasami „wynegocjowana łapówka stanowiła do 50 proc. uzyskanej kwoty”.

Zawsze możemy zmyślić nazwisko

W październiku 2021 r. słowackie Centrum Śledcze im. Jána Kuciaka (ICJK) opublikowało historię o tym, jak 24 mln euro z Unii znalazło się na kontach fasadowych spółek. Okazało się, że słowackie firmy były wykorzystywane do kradzieży unijnych środków. Proceder rozpoczął się w czasie pandemii, gdy rząd postanowił utworzyć fundusz kryzysowy o wartości 1,3 mld euro pod nazwą „Pierwsza Pomoc”, zasilony pieniędzmi z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

„Pierwsza Pomoc” miała na celu szybkie udzielenie wsparcia przedsiębiorstwom, które miały problemy z powodu narzuconych przez państwo ograniczeń. Firmy mogły otrzymać pieniądze na opłacenie czynszu lub wynagrodzeń, dzięki temu miały do dyspozycji setki tysięcy, a nawet miliony euro.

ICJK zidentyfikowało wiele firm, które otrzymały milionową pomoc, mimo że nie zatrudniały pracowników, nie składały sprawozdań finansowych ani rocznych rozliczeń, a ich właściciele byli obywatelami innych państw. Późniejsze śledztwo ICJK ujawniło, że wielu „właścicieli” było fikcyjnych a ich nazwiska najprawdopodobniej zostały wymyślone. 

Do jesieni 2022 r. policja i prokuratura postawiły zarzuty nie tylko pracownikom Urzędu Pracy, którzy zatwierdzili płatności na rzecz tych firm, ale również kilku członkom zorganizowanej grupy przestępczej, w tym dwóm jej domniemanym szefom. Podobno większość zidentyfikowanych płatności została wstrzymana, ale szacowany koszt dla państwa (a w dalszej kolejności dla UE) wyniósł ponad 13,7 mln euro.  

20 procent pod stołem i masz dotację

Słowacja jest beneficjentem netto budżetu UE od momentu przystąpienia do Unii w 2004 r. W wieloletnich perspektywach finansowych na lata 2021-2027 na Słowację przeznaczono 12,8 mld euro. Jednocześnie jest to kraj, który należy do najgorszych w wydawaniu środków unijnych – nie udało się wydać około 6 mld euro z poprzednich perspektyw finansowych. 

Od wielu lat roczne raporty OLAF-u wykazują najwyższy wskaźnik wykrywalności nieprawidłowości w europejskich funduszach strukturalnych i inwestycyjnych oraz w rolnictwie. W 2020 r. Aż 15,41 proc. płatności na projekty słowackie wykazało owe nieprawidłowości. Jest to najwyższa liczba w UE; na drugim miejscu jest Rumunia – 8,03 proc., a na trzecim Grecja – 1,97 proc.. 

Nie oznacza to, że jedna piąta wszystkich projektów w Słowacji jest obarczona korupcją. W przeszłości wysoka liczba była tłumaczona przez kontrolerów tym, że Słowacja ma najbardziej solidny system zgłaszania nieprawidłowości. Ale pogląd, że fundusze unijne są pożywką dla korupcji, jest szeroko rozpowszechniony wśród słowackiej opinii publicznej. Do miejskich legend należy teza, że każdy musi zapłacić standardowe 20 proc. łapówki, aby jego wniosek o fundusze unijne został zatwierdzony. 

Lista skandali korupcyjnych związanych z funduszami UE na przestrzeni lat jest długa. W 2021 r. Prokuratura Europejska informowała o 42 aktywnych dochodzeniach, w większości związanych z oszustwami w zakresie podatku VAT, ale niektóre z nich „…dotyczą albo korupcji przy przyznawaniu funduszy europejskich, albo faktycznego wykorzystania funduszy europejskich”, jak twierdzi prokurator europejski Juraj Novocký. 

W maju 2022 r. EPPO wniosła pierwszy akt oskarżenia w Słowacji. Trzy osoby zostały oskarżone o stworzenie zorganizowanej grupy, która wyłudziła z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego 375 tys. euro.

W listopadzie 2020 r. pojawiła się sprawa regionalna. Przedsiębiorca prowadzący projekt pośrednictwa pracy twierdzi, że podszedł do niego członek rady regionalnej samorządowego regionu Koszyce, który zasiada również w komisji decydującej o projektach unijnych, i domagał się łapówki. To jedynie potwierdza powszechne podejrzenia o stałą, 20-proc. „stawkę” łapówek przy funduszach z UE. 

Przyjaciel premiera od Złotego Klucza

W marcu 2020 r. słowacka Krajowa Agencja ds. Przestępczości (NAKA) rozpoczęła dochodzenie o kryptonimie Dobytkár (hodowca bydła). NAKA twierdzi, że niektórzy wnioskujący o dofinansowanie ze Wspólnej Polityki Rolnej UE byli zmuszani do płacenia łapówek w celu otrzymania płatności. Nie chodziło tu o kilka pojedynczych przypadków, lecz o systematyczną korupcję. Według śledczych zapłacono co najmniej 10 mln euro łapówek. 

W sprawie Dobytkár oskarżono 19 osób. Wśród nich byli wysocy urzędnicy, tacy jak byli kierownicy Agencji Płatności Rolnych (APA) Juraj Kožuch i Ľubomír Partika oraz znani oligarchowie Martin Kvietik i Norbert Bödör. Ten ostatni jest znany ze swoich związków z partią polityczną Roberta Fico, SMER-SD, która była u władzy w latach 2006-2010 i 2012-2020. 

W 2014 i 2015 r. Robert Fico wygłosił przemówienie w mieście powiatowym Nitra, na przyjęciu zorganizowanym przez Bonul, prywatną firmę ochroniarską należącą do Norberta Bödör. W tych latach Bonul wygrał wiele przetargów publicznych. Po swoim wystąpieniu ówczesny premier nie wrócił do Bratysławy, lecz do hotelu Zlatý kľúčik (Złoty klucz), który przez lata był znany jako jedno z ulubionych miejsc polityków SMER-SD. 

Luksusowy hotel Zlaty Klucik, Nitra, Słowacja. Zdjęcie: zlatyklucik.sk

Zamordowany później dziennikarz śledczy Ján Kuciak w 2017 r. udowodnił, że Zlatý kľúčik był własnością Norberta Bödör, chociaż na papierze należał do dwóch nieznanych firm. Ujawniono, że te dwie firmy otrzymały od APA dziesiątki milionów euro, w tym 2,4 mln euro w 2016 r. na zakup i remont hotelu Zlatý kľúčik. Dotacja, jak napisał Kuciak, była nieuzasadniona ze względu na wymogi funduszy unijnych, a mimo to została zatwierdzona przez szefa APA, Partika.

Okazja czyni złodzieja?

Norbert Bödör został oskarżony w sprawie Dobytkár, jego proces rozpoczął się w lutym 2022 r. i trwa do dziś. Jednak Bödör nie jest jedynym oligarchą, który ma kłopoty. Kolejny, Jozef Brhel, to również rzekomo jeden ze „sponsorów” partii SMER-SD.

Jak ujawniło ICJK w 2021 r., kilka firm Brhela otrzymało w 2009 r. lukratywne licencje na budowę elektrowni słonecznych, a co najmniej trzy z nich zostały zbudowane za 11,4 mln euro z dotacji unijnych funduszy strukturalnych. Obecnie Brhel jest oskarżony w innej toczącej się sprawie, Mýtnik (poborca opłat drogowych po słowacku), o korupcję i pranie pieniędzy związane z projektami w administracji finansowej. 

Proces w sprawie afery Pierwszej Pomocy jeszcze się nie zaczął. A zaledwie kilka miesięcy po tym, jak ICJK ujawniło tę historię, opisało inną, w której inna grupa firm otrzymała dotacje Pierwszej Pomocy o wartości 700 tys. euro na pokrycie kosztów wynajmu. Pieniądze te miały pomóc firmom, które musiały płacić czynsz, mimo że były zamknięte z powodu pandemii. Firmy, o których pisze ICJK, otrzymały dotacje, mimo że lokale były zamknięte jeszcze przed pandemią. W przeciwieństwie do opisanego wcześniej programu zatrudnienia, władze nie prowadzą dochodzenia w tej sprawie. 

W Słowacji nadal wielu ma apetyt na udział w torcie finansowanym przez UE. Przy wieloletnich ramach finansowych UE na lata 2021-2027, w których przewidziano dla Słowacji 12,8 mld euro, oraz przy dodatkowych 6,3 mld euro przeznaczonych na słowacki plan odbudowy, możliwości i zachęty do nadużyć rosną. 

Tomáš Madleňák/ Centrum Śledcze Jána Kuciaka – Słowacja

Tamás Bodoky / Centrum Śledcze Atlatszo – Węgry 

Orsolya Fülöp / Centrum Śledcze Atlatszo – Węgry 

Bianca Albu/ Rise Project – Rumunia 

Attila Biro / Context Investigative Reporting Project – Rumunia 

Tekst jest tłumaczeniem raportu, który ukazał się w wersji angielskiej na vsquare.com.

CZYTAJ WIĘCEJ