Skip to content
Menu

#Rosja

Komu płaci Moskwa

Ujawniamy dokumenty funduszu PravFond

Anastasiia Morozova, Alicja Pawłowska, Daniel Flis, Maciej Możański

Okładka: James O’Brien / OCCRP

21 maja 2025 

  • Przez specjalny fundusz Rosja finansuje wsparcie dla siebie w Polsce
  • Kto bierze pieniądze z Moskwy? I za co? Ujawniamy dokumenty

Pomoc prawna dla oskarżonych i skazanych za szpiegostwo; organizacja konferencji i wieców poparcia, renowacje pomników Armii Czerwonej. Dotarliśmy do dokumentów rosyjskiego funduszu, z którego Kreml finansuje działania w Polsce.

Kto przyjmuje pieniądze od Putina? Barwny tłumek: miłośnicy pomników z czasów II wojny, dziennikarze i biznesmeni z lukami w CV. Do tego kancelarie prawne, stowarzyszenia historyczne i marginalne partyjki. Maszyną do tłoczenia funduszy jest dla nich kremlowski Fundusz Wsparcia i Ochrony Praw Rodaków Mieszkających za Granicą, tak zwany PravFond.

Zdobyliśmy dokumenty, które pokazują, kto i ile bierze za wspieranie Rosji nad Wisłą. Mamy dowody na to, że do czworga prorosyjskich działaczy i szpiegów (a także ich prawników) trafiło 35 tys. euro. 

Z dokumentów wynika również, że pomimo sankcji nałożonych w 2023 r. przez Unię Europejską, PravFond nadal wysyła pieniądze do odbiorców w krajach Europy – co może stanowić naruszenie sankcji.

Ważne: kilka europejskich agencji wywiadowczych uważa PravFond za narzędzie rosyjskiego wywiadu.

Ruble na wsparcie rodaka

To, że Kreml za pomocą własnych instytucji jest aktywny w Europie, wiedzą wszyscy. My znaleźliśmy dowody na współpracę prorosyjskich Polaków z moskiewskim,  rządowym Funduszem Wsparcia i Ochrony Praw Rodaków Mieszkających za Granicą. To tak zwany PravFond, który od powstania 14 lat temu przyznał co najmniej 6,3 mln dol. beneficjentom, m.in. w Europie, USA i Australii. Oficjalnie celem funduszu jest wspieranie rosyjskiej diaspory. W praktyce PravFond to przedłużenie rosyjskich służb wywiadowczych. Kwoty wsparcia nie rzucają na kolana – ale nie o kwoty tu chodzi, a o ciche wpływy i wspieranie działań, które są na rękę Moskwie.   

Skąd to wiemy? W zbiorze danych PravFondu, który trafił do reporterów DR (duńskiego nadawcy publicznego) znaleźliśmy ponad 49 tys. mejli i 22 tys. dokumentów funduszu. Wśród nich – ponad 360 umów dotacyjnych. Z systemu ich numeracji wnioskujemy, że fundusz przyznał jeszcze 713 dodatkowych dotacji (których nie ma w „wyciekniętym” archiwum). Mejle z wycieku zostały wysłane lub odebrane przez łącznie co najmniej 21 tys. osób.

Przekaż 1,5% na ważne tematy i niewygodne pytania.

KRS: 0000367130 FUNDACJA REPORTERÓW

W śledztwie koordynowanym przez reporterską sieć Organized Crime and Corruption Reporting Project (OCCRP) wzięło udział 28 redakcji, w tym FRONTSTORY.PL.

Ustaliliśmy, że ze wsparcia PravFondu skorzystali Leonid Swiridow (rzekomy dziennikarz, wyrzucony z Polski w 2015 r., zmarł niedawno), oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin Mateusz Piskorski, a także opisywany przez FRONTSTORY.PL Stanisław Szypowski — skazany za szpiegostwo biznesmen. Mniejsze, ale własne role, odgrywały Rosjanki – Jekaterina Ciwilskaja oraz Anna Anastazja Zacharian (również wyrzucone finalnie z Polski), oraz dziennikarze i politycy. 

Naszych bohaterów łączą ze sobą nie tylko wspólne zainteresowania czy poglądy, ale również finansowanie z Kremla. O aktorach tej historii i ich związkach wiedzą polskie służby – ABW, Straż Graniczna i sądy. 

W tej historii o rosyjskich akcjach w Europie nie ma wybuchów i sabotażystów. Są gigabajty danych, setki mejli, dziwne przelewy oraz niewyjaśnione zbiegi okoliczności.

A rodaków mamy wszędzie

PravFond dla początkujących: biuro jak każde inne, około 18 pracowników w kilku pokojach w centrum Moskwy, tuż przy słynnym Arbacie.

PravFond w oczach zachodnich służb: narzędzie Kremla do prowadzenia propagandy, dezinformacji i operacji wpływu. Akcje, które sponsoruje, mają destabilizować Europę. – Fundusz powstał, aby finansować operacje wywierania wpływu pod przykrywką walki z dyskryminacją Rosjan – tłumaczy Marta Tuul, rzeczniczka KAPO, estońskiej służby bezpieczeństwa. – To przedłużenie rosyjskich służb wywiadowczych, umożliwia kontrolę nad rosyjskojęzyczną diasporą.

Nie wszystkie działania Pravfond mają charakter polityczny. Zgodnie ze swoją (publicznie deklarowaną) misją organizacja zapewnia też pomoc zwykłym Rosjanom za granicą. Pomaga w sporach o opiekę nad dziećmi, ułatwia dostęp do lekarzy.

Ale to właśnie PravFond finansował m.in. pomoc prawną dla Wiktora Buta, aresztowanego handlarza bronią, i dla Wadima Krasikowa, agenta FSB, który zamordował czeczeńskiego bojownika w Berlinie. Obaj zostali skazani i przekazani Rosji w ramach głośnej wymiany więźniów. Kilka kluczowych osób w strukturze Funduszu – w tym wiceszef, Władimir Pozdorowkin – to byli funkcjonariusze rosyjskiego wywiadu.

W ostatnich latach pomoc PravFondu otrzymali m.in. mężczyzna oskarżony o próbę wysadzenia łotewskiej bazy dronów, mężczyzna skazany w Czechach za kierowanie uzbrojoną bandą podczas aneksji Krymu i australijski aktywista, który schronił się w konsulacie Rosji w Sydney po tym, jak napadł na zwolennika Ukrainy. PravFond zapewnia bezpośrednie finansowanie propagandy i operacji wywierania wpływu – np. sfinansował wydanie podręcznika historii Litwy, który usprawiedliwia sowiecką okupację tego kraju, finansował też prorosyjskie kanały na Telegramie.

Z mejli z wycieku wynika, że pomimo sankcji nałożonych przez Unię w 2023 r., PravFond wciąż wysyła pieniądze do odbiorców w Europie, głównie do krajów bałtyckich i Ukrainy. To „regiony priorytetowe”, jak pisze o nich Pozdorowkin w jednym z mejli. Właśnie tam „wbrew swojej woli znaleźli się nasi rodacy”. Pogląd, że miliony byłych obywateli ZSRR w sąsiednich krajach to część rosyjskiego świata, to w Rosji pogląd powszechny, dodatkowo zapisany w rosyjskim prawie federalnym.

Dyrektorem PravFondu jest Aleksander Udalcow, który zastąpił zmarłego Igora Panewkina (tego ostatniego prosili o wsparcie Leonid Swiridow oraz Jerzy i Anastazja Tyc).

Dla kogo luka w CV

W korespondencji PravFondu odnajdujemy umowy z Rosjanami oskarżonymi i skazanymi w Europie za szpiegostwo. Jednym z nich jest Stanisław Szypowski, 39-letni prawnik, którego historię FRONTSTORY.PL opisało w styczniu.

Słuchaj Podcastu Śledczego

Pięć miesięcy po zatrzymaniu Szypowskiego przez polskie służby w 2014 r. PravFond przyznał mu zwrot kosztów na obsługę prawną. Firma szpiega dostała na ten cel 1420 dolarów. Pod umową widnieje jego podpis i pieczątka. Szypowski w rozmowie z FRONTSTORY.PL odmówił nam komentarza w sprawie tego przelewu.

Z więzienia Szypowski wyszedł po siedmiu latach. Nie został wydalony z Polski, bo rok przed aresztowaniem dostał obywatelstwo (dostał je w czasie, gdy szpiegował dla Rosji). ABW, choć go tropiła, zgodziła się na wydanie mu naszego paszportu. Dlaczego? Nie wiemy. 

Po wyjściu na wolność były szpieg założył nową firmę prawniczą. Co kilka dni bywa na konferencjach biznesowych. Ulubione tematy: odbudowa Ukrainy, państwowe przetargi i branża FinTech. Znajomi i dawni współpracownicy przedstawiają go jako mistrza networkingu.

Stanisław Szypowski na niedawnej konferencji w Rotundzie, zdj. FRONTSTORY.PL
Stanisław Szypowski na niedawnej konferencji w Rotundzie, zdj. FRONTSTORY.PL

Po naszej publikacji Szypowski nie przestał bywać na salonach. Jeden z naszych czytelników wypatrzył go ostatnio na konferencji poświęconej drodze Ukrainy do Unii Europejskiej.

Putin, mój idol 

Leonid Swiridow to jedna z najbardziej rozpoznawalnych osób działających na rzecz Rosji. Zmarły w tym roku w Moskwie 60-letni dziennikarz pracował jako korespondent RIA-Nowosti, ekspert Russia Today, współpracował ze Sputnikiem i Rossija Siewodnia. 

Swiridow: kumpel Grzegorza Brauna

Rosjanin Leonid Swiridow, działający pod przykrywką dziennikarza,  został wydalony z Polski w 2015 r. (MSZ odebrało mu akredytację na wniosek ABW). Poprzednio, już w 2006 r. akredytację cofnęły mu Czechy. Nieoficjalnie: z powodu  powiązań z rosyjskimi służbami.

Leonid Swiridow i Leszek Miller, fot. Radek Pietruszka / PAP
Leonid Swiridow i Leszek Miller, fot. Radek Pietruszka / PAP

W Polsce Swiridow zbudował szeroką sieć kontaktów, brylował towarzysko. Na Facebooku chwalił się zdjęciami z Wojciechem Jaruzelskim, Lechem Wałęsą, Leszkiem Millerem, Radosławem Sikorskim, Markiem Belką czy Andrzejem Wajdą. Organizował wycieczkę dla dziennikarzy do Rosji. Brali w niej udział m.in. Agnieszka Piwar, autorka kremlowskiego Sputnika, obecna redaktor naczelna Tygodnika NIE Agnieszka Wołk-Łaniewska czy historyk Paweł Dybicz, wicenaczelny Przeglądu. 

Od lewej: Grzegorz Braun, Leonid Swiridow, Agnieszka Piwar. Fot. profil Swiridowa na Facebooku
Od lewej: Grzegorz Braun, Leonid Swiridow, Agnieszka Piwar. Fot. profil Swiridowa na Facebooku

W grudniu 2018 r. – trzy lata po wydaleniu Swiridowa – Rosjanin wrzucił na Facebooka zdjęcia z Grzegorzem Braunem na tle świątecznych dekoracji. Z kolei na zdjęciu ze stycznia 2025 r. Swiridow pojawił się obok Tomasza Szmydta – zbiegłego na Białoruś byłego sędziego, podejrzanego o szpiegostwo na rzecz Białorusi. Rosjanin zmarł kilkanaście dni po publikacji zdjęcia na X.

Od lewej: Tomasz Trump, Oksana Rotszejn, Leonid Swiridow, Tomasz Szmydt. Fot. profil Szmydta na X

Zarządzany przez Kreml fundusz opłacał procesy sądowe Swiridowa, związane z unieważnieniem zezwolenia na pobyt w UE i wpisaniem do wykazu osób niepożądanych. Rosjanina broniła kancelaria radcy Jarosława Chełstowskiego, która za usługi (stawka: 100 euro za godzinę plus VAT) dostała 9840 euro (w dwóch transzach). Chełstowski zapewnia, że nie wiedział o istnieniu PravFondu i nie pamięta, od kogo dostawał wynagrodzenie za sprawę. Sprawdziliśmy: w 2017 r. wysłał na mejl Swiridowa potwierdzenie otrzymania przelewu, którego nadawcą był PravFond z adresem w Moskwie.  

Potwierdzenie przelewu dla Jarosława Chełstowskiego, adwokata Swiridowa. Fot. PravFond
Potwierdzenie przelewu dla Jarosława Chełstowskiego, adwokata Swiridowa. Fot. PravFond

Chełstowski zastrzega, że choć reprezentował Swiridowa, to nie oznacza, że pozytywnie oceniał jego działalność. Po napaści Rosji na Ukrainę w 2022 r. wypowiedział mu pełnomocnictwo.

Chełstowski dba o prywatność. Na jednym z nielicznych, znanych publicznie zdjęć, stoi przed rosyjską ambasadą obok byłego premiera Leszka Millera i redaktorki propagandowego Sputnika Zofii Bąbczyńskiej-Jelonek (której politycznym idolem jest Władimir Putin).

Jarosław Chełstowski (pierwszy od lewej), Zofia Bąbczyńska-Jelonek (pierwsza od prawej) i Leszek Miller (w środku). Fot. za Wykop.pl
Jarosław Chełstowski (pierwszy od lewej), Zofia Bąbczyńska-Jelonek (pierwsza od prawej) i Leszek Miller (w środku). Fot. za Wykop.pl

Medal za obronę pomników

Założony w 2015 r. Społeczny Komitet Obrony Symboli Pamięci Ofiar Wojen (funkcjonujący jako Stowarzyszenie Kursk) dba o miejsca i pamięć o „bohaterach walk wyzwoleńczych oraz ofiar wojen”,  a także „rozwija kontakty ze środowiskami kombatanckimi”. Podejmuje też bliżej niesprecyzowane działania na rzecz zachowania pokoju i współpracy między narodami. 

W Stowarzyszeniu główną rolę odgrywa Jerzy Tyc. Od dwóch lat mieszka w Rosji. 58-letni mężczyzna ma powiązania z prorosyjskimi działaczami (jak Mateusz Piskorski) i szerokie kontakty w Rosji. W 2016 r. na propagandowym kanale Russia Today (RT) działacze Tyca w sowieckich mundurach wystąpili w podmoskiewskim muzeum, witani przez  osławioną Marię Zacharową, rzeczniczkę putinowskiego MSZ.  

Jerzy Tyc (drugi z prawej) na spotkaniu z rzeczniczką rosyjskiego MSZ (pierwsza z lewej). Fot. za RT
Jerzy Tyc (drugi z prawej) na spotkaniu z rzeczniczką rosyjskiego MSZ (pierwsza z lewej). Fot. za RT

Stowarzyszenie Kursk dba o miejsca pamięci związane z Armią Czerwoną. Angażowało się m.in. w sprawę pomnika w Mikolinie koło Lewina Brzeskiego w 2018 r., czy pomysł budowy pomnika sowieckich saperów w Krakowie rok później. 

Już po napaści Rosji na Ukrainę, w grudniu 2022 r., Tyc poprosił PravFond o dotację na program „Polska – Mapa Wyzwolenia”, wirtualną mapę miejsc poświęconych żołnierzom Armii Czerwonej. Nie znaleźliśmy dokumentów, które potwierdzają, że Tyc dostał te pieniądze.

Głównym bohaterem mediów społecznościowych Kurska bywa sam Tyc – pojawia się m.in. na zdjęciach z Moskwy, w której – jak wynika z opisu – brał udział w paradzie z okazji Dnia Zwycięstwa.    

Jerzy Tyc reprezentujący Stowarzyszenie KURSK w moskiewskim marszu tzw. Nieśmiertelnego Pułku z okazji Dnia Zwycięstwa, Moskwa, 9 maja 2018 r.
Jerzy Tyc reprezentujący Stowarzyszenie KURSK w moskiewskim marszu tzw. Nieśmiertelnego Pułku z okazji Dnia Zwycięstwa, Moskwa, 9 maja 2018 r.

Tyc za „realizację ważnych projektów publicznych o orientacji historyczno-patriotycznej” w 2020 r. otrzymał medal Pamięci Obrońców Ojczyzny od szefa rosyjskiego MON Siergieja Szojgu

Z dokumentów PravFondu: „Pomimo pozytywnego efektu działalności [Kurska – red.] w postaci ochrony zabytków i miejsc pamięci, jest [ono] obiektem krytyki opartej na uprzedzeniach geopolitycznych” 

ABW: pan i pani Tyc

To z powodu tych uprzedzeń przymusowo wyjechała z Polski Anna Tyc (wcześniej Zacharian), żona Jerzego. Tak przynajmniej uważają państwo Tyc – zdaniem ABW działalność kobiety uzasadniała jej zatrzymanie a potem wyrzucenie z Polski.

Anna Tyc została zatrzymana w maju 2018 r., według ABW „stanowiła zagrożenie dla bezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej”. W trakcie zatrzymania znaleziono przy niej dwa dokumenty tożsamości – cypryjski, na nazwisko Anastazja Zacharian, oraz rosyjski, na nazwisko Anastazji Smirnowej. 

18 maja 2018 r. Zacharian-Tyc vel Smirnowa trafia do aresztu w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców. Stamtąd kilka dni później zostaje odstawiona na granicę i opuszcza terytorium RP.

Wierzymy, że dziennikarstwo śledcze to dobro publiczne.
Zostań naszym patronem, wesprzyj nas na Patronite.

Anna lub Anastazja Tyc próbowała odwołać się od decyzji sądu, PravFond opłacał jej prawników w latach 2020-2023 w sprawach dotyczących zatrzymania i wydalenia z Polski. Dostała prawie 8 tys. euro na procesy krajowe i 4 tys. euro na reprezentowanie jej przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (wszystkie sprawy przegrała). Dodatkowo PravFond przelał Tyc prawie 10 tys. euro na pomoc prawną w sprawie zdewastowania nagrobku jednej z rosyjskich rodzin.

ABW odmówiła nam podania powodu wydalenia Tyc – mimo upływu lat wciąż są niejawne. Z uzasadnienia wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego można wyczytać, że działalność Jerzego Tyca oraz Stowarzyszenia Kursk były dla sprawy kwestią uboczną. 

Podstawą decyzji o wydaleniu Anny vel Anastazji Tyc były „ustalenia dotyczące działalności szpiegowskiej”. 

Mejle od tłumaczki

Ze Stowarzyszeniem Kursk związana jest też inna Rosjanka – Ekaterina Cywilska, znana również jako Katarzyna Cywilska. 

Na zdjęciu: Jerzy Tyc i Ekaterina Cywilska Fot. Regnum
Na zdjęciu: Jerzy Tyc i Ekaterina Cywilska Fot. Regnum

Przyjechała do Polski w 2013 r. na studia, szybko przeniknęła do prorosyjskich środowisk. Została wydalona z Polski dokładnie wtedy, co Anastazja Zacharian, a obie kobiety powiązane były z Jerzym Tycem i Stowarzyszeniem Kursk. W 2014 r. Cywilska brała udział w prowadzonej przez Jerzego Tyca demonstracji pod ukraińskim konsulatem. Była też kontaktem Aleksandra Usowskiego, co opisaliśmy na łamach VSQUARE.org. To właśnie ona prowadziła casting na demonstrantów, proponowała kandydatów do prorosyjskich ustawek Usowskiemu. 

Dlaczego Cywilska została wyrzucona z Polski, podobnie jak Zacharian? Ówczesny rzecznik ministra koordynatora ds. służb specjalnych, Stanisław Żaryn twierdził, że zatrzymania kobiet związane były z „neutralizowaniem działań hybrydowych wymierzonych w polskie interesy narodowe”. 

W dokumentach PravFondu brak potwierdzenia, że Cywilska otrzymywała środki z funduszu: na pewno jednak prosiła o zwrot kosztów obsługi prawnej.

Piskorski widzi Trzecią Rzeszę

Mimo procesu i powszechnej wiedzy o ciążących na nim zarzutach, Mateusz Piskorski jest aktywny publicznie. Prowadzi antyukraiński kanał na YouTube (ma prawie 29 tys. subskrybentów), zakłada fundacje, w grudniu 2022 r. wziął udział w antyfaszystowskiej konferencji online, organizowanej przez Moskiewski Państwowy Instytut Lotniczy. Wśród gości brylowali prorosyjscy dziennikarze, aktywiści i politycy, z Polski Maciej Wiśniowski, naczelny portalu Strajk.eu oraz Piskorski. Zaproszony Konrad Rękas, lider nieistniejącej już, prorosyjskiej Zmiany, ostatecznie się nie pojawił.

Konferencję nadal można obejrzeć w internecie. Słowo wstępne wygłasza tam Serbka Dragana Trifković, znana propagandzistka, związana z  prorosyjskim NewsFrontem i służbami Putina. W kwietniu tego roku Austria deportowała Trifković i objęła kobietę zakazem wjazdu do strefy Schengen.

Na filmiku z konferencji Piskorski opowiada o wizytach w Doniecku, i że „na Ukrainie panuje faszyzm, bo na Donbasie dochodzi do dehumanizacji”, a „współczesna Ukraina to przedłużenie projektu III Rzeszy, który po wojnie został przejęty przez świat anglosaski”.

Za organizację wydarzenia w teorii odpowiadała uczelnia z Moskwy, faktycznie –  samorządowa spółka Agencja Kreatywnego Researchu. Za organizację konferencji otrzymała od PravFondu 900 tys. rubli (ok. 42 tys. zł).

Partnerami medialnymi byli m.in. lewicowy portal Strajk.eu, znany z prorosyjskich sympatii, oraz serwis IMHOclub. Redaktor naczelny pierwszego, Maciej Wiśniowski, jak ustalił VSquare, jeździł jako obserwator wyborów w Afryce Centralnej i na Madagaskarze, za pieniądze Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych, stowarzyszenia Piskorskiego. Z kolei IMHOclub powiązany jest bezpośrednio z PravFondem.

Rosjanie muszą sięgnąć po broń

W listopadzie 2018 r. trzech pracowników IMHOClub, w tym jego współzałożyciel, zostało oskarżonych o działanie przeciwko suwerenności Łotwy. 

Pomimo ograniczonego finansowania IMHOClub kontynuuje działalność. Dwaj twórcy portalu uciekli z Łotwy: jeden mieszka w Białorusi i pisze dla prorządowych mediów, drugi ukrywa się w Rosji.

Polskim autorem portalu IMHOclub był Mateusz Piskorski. Dziś zapewnia, że nie dostawał pieniędzy za artykuły czy występy na konferencjach Rosjan. Podobnie zapewnia Wiśniowski ze Strajk.eu.

Z aktu oskarżenia przeciwko Piskorskiemu wynika, że zanim na kilka lat trafił do aresztu, „brał udział w działalności rosyjskiego wywiadu cywilnego (…), skierowanej przeciwko RP tak, że odbywał na terenie Federacji Rosyjskiej oraz w Polsce spotkania operacyjne z ustalonymi osobami, oficjalnie reprezentującymi rosyjskie organizacje pozarządowe, a w rzeczywistości będącymi współpracownikami wyżej wymienionych służb wywiadowczych, a także z oficerem jednej z tych służb,  i przyjmował od tych służb (…) do wykonania zadania z zakresu prowadzonej przez Federację Rosyjską wojny informacyjnej przeciwko Polsce, a także sam inicjował i opracowywał projekty zadań (…), a na ich organizację przyjmował pieniądze zarówno w kraju, jak i za granicą”.

Proces Piskorskiego wciąż toczy się przed warszawskim sądem. 

Macie i mówcie o ksenofobii

PravFond pokrywał koszty uczestnictwa oraz zakwaterowania wielu osób w trakcie konferencji Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Odbywały się od 2013 do 2018 r. w Polsce, Szwajcarii, Austrii i Włoszech.

Kogo? Wśród tych, którym przyznano najwięcej dotacji, znajdują się Wiktor Guszczin, szef łotewskiego Baltic Center for Historical and Socio-Political Research, powiązany z Kremlem Aleksej Semjonow, szef estońskiego Legal Information Center for the Human Rights, a także szef litewskiego Independent Human Rights Center, Bilans Karlis. PravFond finansował obecność na międzynarodowych konferencjach m.in. Paula Valerija Engela, rosyjskiego publicysty i historyka, szefa European Centre for the Development of Democracy. Ten ostatni, dzięki środkom PravFondu, uczestniczył w sesjach Konfederacji Szwajcarskiej, ONZ i OBWE. PravFond wsparł go kwotą ponad 2300 euro.

W 2023 r. PravFond sfinansował wyjazdy prorosyjskich działaczy na dwutygodniową konferencję Warsaw Human Dimension 2023, organizowaną przez  OBWE w Warszawie. W dokumentach znaleźliśmy spisane, oczekiwane rezultaty konferencji – to „przekazania strukturom OBWE informacji na temat przejawów ksenofobii, agresywnego nacjonalizmu i neonazizmu w krajach UE i na Ukrainie w oparciu o badanie ‘Ksenofobia, prawa mniejszości i radykalizacja w obszarze OBWE w latach 2020–2022’”.

Demonizacji twarde nie

PravFond w czerwcu 2023 został objęty sankcjami przez Unię Europejską, która opisuje go jako „unikalną strukturę rosyjskiej soft power”, działającą na rzecz Rosji, wspierającą rosyjską inwazję na Ukrainę.

W dokumentach i mejlach, które poznaliśmy, działalność PravFondu wygląda jak gigantyczny plan filmowy, na którym pojawiają się (rzekomo) spontaniczne demonstracje czy apolityczne konferencje dotyczące praw człowieka.

Andriej Sołdatow, rosyjski dziennikarz śledczy i ekspert w sprawach bezpieczeństwa uważa, że  prowadzenie tajnej działalności pod przykrywką legalnej pomocy prawnej z punktu widzenia interesów Rosji ma sens: – Coraz trudniej jest zapewnić przykrywkę oficerom wywiadu – uważa Sołdatow. – Ambasady nie są już tak duże jak kiedyś, w wielu krajach zamykane są rosyjskie centra. Ale jeśli stworzy się przepływ, strumień usług prawnych świadczonych rosyjskiej społeczności, oczywiście będzie to łatwiejsze. Daje to nową przykrywkę dla szpiegów.

Normunds Mežviets, dyrektor łotewskiej Służby Bezpieczeństwa Państwowego, potwierdza, że jego agencja od lat prowadzi dochodzenie w sprawie PravFondu: – Zauważyliśmy, że ludzie przedstawiający się jako niezależni eksperci, badacze czy pracownicy tego funduszu, są w rzeczywistości oficerami rosyjskich służb.

W najnowszym wniosku do PravFondu IMHOClub poprosił o 9,6 mln rubli (450 tys. zł) na działania w krajach bałtyckich, Mołdawii i Polsce. Fundusz na razie zgodził się na przekazanie jednej piątej tej kwoty. Ma pójść na „przeciwdziałanie demonizacji Rosjan w Europie” i „kształtowanie lojalnego nastawienia obywateli europejskich wobec Rosji”.

Przekaż 1,5% na ważne tematy i niewygodne pytania.

KRS: 0000367130 FUNDACJA REPORTERÓW

CZYTAJ WIĘCEJ