Anna Gielewska / VSquare
Holger Roonemaa / Delfi Estonia
Ilustracja: Karl-Erik Leik / Delfi Estonia
15 marca 2023
Jak z niepodległej Mołdawii zrobić państwo satelickie? Rosja ma gotowy plan: wspierać proputinowskich polityków, aktywistów i cerkiew, uzależnić kraj od swojego gazu, zniechęcić do Unii i NATO, wzniecać społeczne konflikty
Scenariusz wojny hybrydowej zapisany w dokumencie, który powstał półtora roku temu na Kremlu, właśnie realizuje się w Kiszyniowie
Dotarliśmy do dokumentu, który pokazuje, w jaki sposób Rosja chce sterować niepodległym, aspirującym do Unii krajem. To element szerszej strategii, przygotowanej w 2021 r. dla administracji Putina. W lutym upubliczniliśmy dokument dotyczący Białorusi, który do 2030 r. przewiduje włączenie jej do wspólnego państwa z Rosją.
Mamy dowody, że podobny plan Moskwa przygotowała dla Mołdawii – tym razem nie aneksji, a wojny hybrydowej. Strategia przewiduje m.in. zmuszenie przywódców Mołdawii do zrezygnowania z prób wpływania na Naddniestrze (samozwańcze państwo wspierane przez Rosję), wspieranie sił politycznych przyjaznych Federacji Rosyjskiej, utrzymanie uzależnienia kraju od dostaw gazu ziemnego z Rosji. Strategia wprost mówi też o zakładaniu i finansowaniu NGO-sów przyjaznych Moskwie, a także o przeciwdziałaniu „romanizacji”, czyli odcinaniu związków Mołdawii z sąsiednią Rumunią, państwem członkowskim Unii Europejskiej i NATO. Zniechęcanie Mołdawian do NATO i Unii Europejskiej powtarza się w kilku punktach planu Kremla. Rosja chce zwiększać swoje wpływy także przez wsparcie rosyjskiej cerkwi.
Kilkustronicowy, wewnętrzny dokument VSquare i Frontstory zdobyły wraz z międzynarodową grupą dziennikarzy z Delfi Estonia, Expressen, the Dossier Centre for Investigative Journalism, Kyiv Independent, RISE Moldova, Süddeutsche Zeitung, Westdeutscher Rundfunk i Yahoo News.
Po ujawnieniu przez nas strategii wobec Białorusi, białoruski dyktator Aleksandr Łukaszenko przyznał przed kamerami, że wyprodukowany przez Kreml dokument rzeczywiście mógł istnieć, ale publikację uznał za próbę podzielenia Rosji i Białorusi.
Dokument na temat Mołdawii miał powstać w 2021 r. w tym samym departamencie, co plan wobec Białorusi, czyli w tzw. komórce europejskiej (departamencie ds. współpracy transgranicznej) administracji Putina. Na mocy dekretu Putina w 2021 r. departament zaczął zajmować się Europą i brać udział w „przygotowaniu propozycji związanych z usprawnieniem działań na rzecz realizacji projektów i programów wspomagających rozwój międzynarodowy w sferze gospodarczej, politycznej i socjalnej”. Strategia wobec Mołdawii, podobnie jak ta wobec Białorusi, wymienia właśnie takie obszary. Dokumenty trafiały m.in. na biurko Dmitrija Kozaka, zastępcy szefa rosyjskiej administracji prezydenckiej.
Historie warte uwagi.
Zapisz się na nasz Newsletter
żeby żadnej nie przegapić
W październiku 2020 r. watchdogowa organizacja Dossier Center zidentyfikowała cztery osoby zajmujące się w tej komórce Mołdawią.
Teraz udało się zidentyfikować kolejną – jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, głównym autorem dokumentu jest radca departamentu Andriej Wawiłow, absolwent akademii FSB (spędził w tej służbie niemal dekadę).
Wawiłow odbiera telefon, ale nie chce rozmawiać z dziennikarzem RISE Moldova, partnerem śledztwa.
– Jakie jest pana pytanie?
– Jestem dziennikarzem z RISE Moldova. Mam pytanie dotyczące dokumentu dotyczącego współpracy z Mołdawią. Mamy dokument zatytułowany: „Strategiczne cele Federacji Rosyjskiej…”
– Ma pan zły numer…
❗🎥Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, głównym autorem dokumentu pt. „Cele strategiczne Federacji Rosyjskiej w Republice Mołdawii” jest radca departamentu Andriej Wawiłow, absolwent akademii FSB (spędził w tej służbie niemal dekadę).
— FRONTSTORY.PL (@FRONTSTORY_PL) March 14, 2023
Więcej: https://t.co/5pjLF1Xr2P pic.twitter.com/zmW74HvOLU
W ostatni piątek Biały Dom ostrzegł, że Rosja dąży do destabilizacji prozachodniego rządu Mołdawii i chce w tym kraju zainstalować nową ekipę. Dwa dni później mołdawska policja aresztowała kilkudziesięciu protestujących, twierdząc, że niektórzy z nich zostali wysłani i opłaceni przez Rosję, aby zdestabilizować kraj. Mołdawska straż graniczna zatrzymała na granicy domniemanego najemnika z rosyjskiej Grupy Wagnera.
Playbook Kremla
Dokument zatytułowany „Cele strategiczne Federacji Rosyjskiej w Republice Mołdowy” to plan wojny hybrydowej. Rosja chce do 2030 r. uczynić z Mołdawii państwo satelickie. Ta szczególna mapa drogowa przewiduje „przeciwdziałanie próbom ingerencji podmiotów zewnętrznych (przede wszystkim Stanów Zjednoczonych, państw UE, Turcji i Ukrainy) w wewnętrzne sprawy Republiki Mołdawii, wzmacnianiu wpływów NATO i osłabianiu pozycji Federacji Rosyjskiej”.
Rosyjskie cele podzielone są na krótkoterminowe (do 2022 r.), średnioterminowe (do 2025 r.) i długoterminowe (do 2030 r.).
Jako cele krótkoterminowe dokument wymienia m.in. neutralizację inicjatyw mających na celu wyeliminowanie rosyjskiej obecności wojskowej w Naddniestrzu, utworzenie promoskiewskiej sieci NGO i wsparcie mołdawskich sił politycznych opowiadających się za współpracą z Moskwą.
Z kolei do 2025 r. Rosja planuje rozbudowę „bazy wyborczej prorosyjskich sił politycznych” i przeciwdziałanie współpracy Mołdawii z NATO i Rumunią.
Celem długoterminowym Kremla (do 2030 r.) jest stworzenie trwałych prorosyjskich grup wpływu w elitach politycznych i gospodarczych oraz ukształtowanie negatywnego stosunku do NATO w mołdawskim społeczeństwie. A także – wspieranie cerkwi „w obronie interesów kanonicznego prawosławia w Republice Mołdowy”.
Źródło: Kyiv Independent
Marc Polymeropoulos, były szef specjalnych operacji europejskich i euroazjatyckich w CIA: – Mołdawia pozostaje na celowniku Moskwy. Podczas gdy rosyjskie cele zawarte w dokumencie nie zaskakują, pokazują wyraźną strategię i harmonogram z wykorzystaniem środków oddziaływania, które mają wpływać na wewnętrzne sprawy Mołdawii (tzw. active measures).
Rozmówca z zachodniej służby, który zna dokument: – Jest prawie pewne, że ten dokument jest wykorzystywany na Kremlu jako główny plan działań wobec Mołdawii.
Wojna hybrydowa w namiocie
Ostatnia niedziela, obrazki z kolejnych antyrządowych demonstracji w Kiszyniowie obiegają media na całym świecie. Mołdawska policja zatrzymuje ponad 50 protestujących.
Mołdawia – niewielki, 2,6-milionowy kraj położony między Rumunią a Ukrainą – zwróciła się ponownie na Zachód w 2020 r., gdy Maia Sandu odsunęła od władzy prezydenta Igora Dodona, wspieranego przez prokremlowskiego oligarchę Vlada Plahotniuca. Dodon – jak ujawnił raport Dossier Center z 2020 r. – donosił i koordynował działania z biurem Kremla, kierowanym przez byłych oficerów SVR.
Latem 2021 r. prozachodnia partia PAS (założona przez Sandu) zdobyła większość w parlamencie i obrała kurs w stronę Unii Europejskiej. Kreml znalazł się w nowej sytuacji i rozpisał nową strategię.
Krzysztof Lisek, dyrektor programowy mołdawskiego oddziału think-tanku International Republican Institute, mieszka w Kiszyniowie od lata 2021 r.
– Działania hybrydowe nasiliły się latem 2022 r., a więc kilka miesięcy po wybuchu wojny w Ukrainie. Pierwszym kulminacyjnym momentem była jesień 2022 r. i antyrządowe miasteczko namiotowe. Drugi zdarzył się teraz – co tydzień odbywają się protesty pod przewodnictwem prorosyjskiej partii Șor, ostatnio bardzo aktywnej – mówi.
Na czele partii stoi Ilan Șor, prokremlowski oligarcha, oskarżony o kradzież miliarda dolarów z mołdawskich banków w 2014 r. Dzisiaj ma ukrywać się w Izraelu – w Mołdawii jest poszukiwany listem gończym. USA objęły Șora sankcjami w październiku 2022 r. Według Departamentu Skarbu USA, oligarcha był częścią rosyjskiego planu osłabienia mołdawskiej prezydent Maii Sandu przed wyborami w 2021 r. „Șor współpracował z Rosjanami, aby stworzyć sojusz polityczny w celu kontrolowania parlamentu Mołdawii, który poparłby akty prawne w interesie Federacji Rosyjskiej” – ujawnił wtedy Departament Skarbu. Według niego Șor nadal otrzymywał rosyjskie wsparcie w czerwcu 2022 r., a jego partia koordynowała wywołanie niepokojów politycznych.
Jak? Na przykład ściągając protestujących na kolejne demonstracje.
– Protestujący dostają po 10 euro za udział w demonstracjach – mówi nam Elena Mârzac, mołdawska analityk ds. bezpieczeństwa.
O podobnych stawkach za udział w demonstracjach donoszą media – według Deutsche Welle, to ok. 20 euro za zwykły protest i nawet 80 euro – za dobę w miasteczku namiotowym. Gotówką.
Partia Șor organizuje busy do zwożenia manifestantów i zgłasza do mera Kiszyniowa kolejne marsze. Jak opowiada Krzysztof Lisek, sporo ludzi przyjeżdża z niewielkiej Orhei, miasteczka, w którym Ilan Șor zbudował park rozrywki i oczyścił jezioro: – Naganiacze stoją nawet pod szkołami, zachęcają nastolatków do udziału w demonstracjach. Teraz zbierają podpisy pod apelem o rozwiązanie parlamentu i przedterminowe wybory. To często dla starszych naganiaczy sposób na dorobienie do bardzo niskiej emerytury. Pytanie, kto za to wszystko płaci.
Latem 2022 r. mołdawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnego finansowania partii Șor – mołdawskie prawo nie pozwala na finansowanie partii zza granicy. Tego samego dnia została aresztowana wiceszefowa Șor Marina Tauber.
Po wyjściu z aresztu działała dalej. W ostatnią niedzielę poprowadziła demonstrację w stolicy. – Chcemy zobowiązać nasz rząd do zapłacenia rachunków za ogrzewanie, prąd i gaz za trzy zimowe miesiące dla wszystkich obywateli. Wiemy, że mamy pieniądze od naszych partnerów rozwojowych, którzy dali nam ponad 1 mld euro w ciągu ostatnich dwóch lat, a następnie 250 mln euro tylko w tym roku. Chcemy, aby te pieniądze zostały przeznaczone na zapłacenie rachunków, ponieważ nasi obywatele nie mają pieniędzy i nie mają możliwości, aby płacić za rachunki – mówiła dziennikarzom szwedzkiego Expressen.
W ostatnich sondażach Șor notuje ponad 12 proc. poparcia.
– W Mołdawii rośnie niezadowolenie społeczne z powodu wzrostu cen, inflacji, sześciokrotnego wzrostu taryfy na gaz, kilkukrotnego wzrostu cen energii. W sondażach, które są prowadzone dość regularnie, widać rosnące niezadowolenie z działań rządu – mówi Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich. Podkreśla, że mimo to protesty organizowane przez Șor są relatywnie nieliczne. – W swoim piku osiągnęły jakieś 10 tys. jesienią ubiegłego roku. To pokazuje, że mimo niezadowolenia społecznego, które jest autentyczne, Mołdawianie nie chcą w nich brać masowo udziału.
Ostatni poniedziałek, Krzysztof Lisek ląduje na lotnisku w Kiszyniowie: – Tuż przede mną wylądowała grupa aktywistów Șor z Istambułu, która została odseparowana przez kordon policji. Podobno uczyli się w Turcji, jak organizować protesty. W mediach opowiadali, że polecieli na kurs robienia kebabów.
Pod pomnikiem Lenina
Zamieszkały przez ponad 130 tys. ludność autonomiczny region Gagauzji to najbardziej prorosyjski obszar w Mołdawii. Miejscowi wierzą w rosyjską propagandę o tym, że wyzwala Ukrainę od nazistów.
Przed budynkiem administracji w Komracie, stolicy Gaugazji, stoi pomnik Lenina. Po przeciwnej stronie ulicy wznosi się najbardziej imponujący budynek w mieście – jaskrawożółta cerkiew ze złotymi kopułami lśniącymi we wczesnowiosennym słońcu.
– Tak długo, jak Lenin jest tutaj, tak długo Związek Radziecki będzie również w umysłach ludzi. Mamy nawet ulicę Dzierżyńskiego, ja pierdolę… przepraszam za przekleństwo, ale co tam. To wstyd, co do cholery – irytuje się lokalny reporter Petru Garciu w rozmowie z reporterem Ekspressen.
Dokument strategiczny Kremla wymienia Gagauzję jako region, w którym Rosja planuje otworzyć konsulat do 2022 r. W 2021 r. miejscowy aktywista inicjuje akcję zbierania podpisów pod apelem do Putina o otwarcie konsulatu. Jak na razie, nie przynosi ona efektów.
Zdaniem Indreka Kannika, byłego ministra obrony Estonii i szefa analiz w estońskiej Służbie Wywiadu Zagranicznego, obecnie dyrektora estońskiego think tanku International Centre for Defence and Security, Rosja rozważa przekształcenie Gagauzji w drugie Naddniestrze. – Rosja ma szerokie zdolności do destabilizacji tego regionu, ale jak dotąd nie sięgnęła po nie w pełni – zauważa.
Jak mówi Petru Garciu, Gagauzowie są prawosławni i bardzo pobożni. Zaniosą do kościoła ostatnie pieniądze: – Dla nich patriarcha Cyryl jest jak święty.
Dokument strategiczny podkreśla potrzebę wzmocnienia pozycji rosyjskiej cerkwi w Mołdawii. Ekspertka ds. bezpieczeństwa Elena Mârzac: – Cerkiew w Mołdawii była aktywnie wykorzystywana [przez Rosję – red.] przez wszystkie lata niepodległości jako instrument wpływu, manipulowania i wspierania współpracy Mołdawii z Federacją Rosyjską. Podczas wyborów prezydenckich [z 2020 r.], gdy Igor Dodon był przeciwnikiem Mai Sandu, cerkiew była wykorzystywana do dyskredytowania Sandu – mówi Mârzac.
Gdy reporterzy Delfi i Ekspresen, pokazują Mârzac dokument strategiczny, ekspertka nie ma wątpliwości: – Czytając go widzę, że tak, Federacja Rosyjska działała w Mołdawii skutecznie. Wszystkie elementy – partie polityczne, Naddniestrze, działania gospodarcze, socjalne – wszystko jest obecne. I cel do 2025 r., aby przeciwdziałać współpracy Mołdawii z NATO. Oni to robili przez te wszystkie lata.
Kablówki bez propagandy
W Gaugazji wciąż działają rosyjskie media. Rząd nie zablokował ich tak jak w pozostałej części kraju. W kablówkach w stolicy rosyjskie stacje już nie działają – to skutek zmiany przepisów, wprowadzonych po inwazji Rosji na Ukrainę.
Poranek 8 marca wstaje powoli w dzielnicy rządowej Kiszyniowa. To święto państwowe. Saper z psem robią obchód wokół ogromnego budynku rządowego z czasów sowieckich. Panuje podwyższony alert bezpieczeństwa. Z tego powodu straż graniczna prosi wszystkich reporterów, którzy przyjeżdżają do Kiszyniowa, o specjalną akredytację.
– Byłbym szczęśliwy, gdyby ludzie w Mołdawii zobaczyli ten dokument – mówi Sergiu Diaconu, szef sztabu świeżo mianowanego premiera Dorina Receana. Diaconu czyta plan, który pokazują mu reporterzy z naszych partnerskich mediów. Nie zaskakuje go, bo – jak mówi – mołdawski rząd od lat doświadcza nasilającej się wojny hybrydowej z Rosją: – Dokument Kremla obnaża to wszystko czarno na białym.
Premier Recean został powołany na stanowisko w lutym – poprzednia premier Natalia Gawrilia podała się do dymisji pod presją protestów.
– Militarnie Rosja nie może nas dosięgnąć – mówi Recean. Za to wojnę hybrydową Recean wymienia jako główne zagrożenie ze strony rosyjskiej.
– W zeszłym roku mieliśmy nawet 80 fałszywych alarmów bombowych. To wywołuje niepokój w społeczeństwie i na tym tle można promować wiele fałszywych narracji – mówi Recean. – A potem oczywiście współfinansują protesty i próby destabilizacji. Chcą rekrutować ludzi, aby atakowali policję, budynki rządowe i organizowali prowokacje, prowadzące do destabilizacji.
Przykład? Władze Naddniestrza niedawno aresztowały domniemanego terrorystę, który zamierzał wysadzić swojego Land Rovera wypełnionego 8 kg materiałów wybuchowych na głównym placu stolicy regionu, Tyraspolu. Miał też zamordować lokalnego lidera Wadima Krasnosielskiego. Prorosyjski były prezydent Igor Dodon natychmiast wystąpił w rosyjskich mediach, żądając od władz Mołdawii „podjęcia działań przeciwko zaangażowaniu kraju w konflikt na Ukrainie”. Mołdawskie władze uznają, że cały incydent był operacją typu false flag (ang.pod przykryciem).
Naddniestrze to jeden z tzw. zamrożonych konfliktów – Mołdawia w niewielkim stopniu kontroluje ten region przy granicy mołdawsko-ukraińskiej. Przebywają tam setki rosyjskich żołnierzy oficjalnie określanych jako „siły pokojowe”. Rosyjskie oddziały są przyczyną militarnego zagrożenia dla Mołdawii od lat 90. Utrzymują też presję na Ukrainę – możliwością otwarcia przez Rosję nowej linii ataku przez granicę mołdawską na region Odessy.
– [Przez lata] nie zwracaliśmy uwagi na propagandę i na rosyjskie kanały telewizyjne. Ponad 30 lat propagandy, której efekty widzimy teraz. A kiedy zaczęliśmy je zamykać, propaganda przeniosła się do Telegramu, Facebooka, Vkontakte, TikTok. Z Telegramem i TikTokiem nie możemy nic zrobić poza odcięciem kabla – mówi Recean.
Przyznaje, że nawet prozachodnie rządy nie znalazły sposobu na propagandę Kremla. Dzisiaj, przy inflacji ponad 34 proc, przekonywanie o korzyściach z integracji europejskiej jest jeszcze trudniejsze. Wzrasta też poczucie zagrożenia wojną w Ukrainie. – A kiedy ludzie się boją, mówią: ok, rosyjski niedźwiedź jest dla nas za duży. Może uda nam się uzyskać rodzaj porozumienia i nie będzie nas ruszał – mówi Recean.
Poseł PAS Oazu Nantoi, członek parlamentarnej komisji bezpieczeństwa narodowego, obrony i porządku publicznego: – Mołdawia jest pod silnym hybrydowym atakiem ze strony Rosji. Narzędzią używane przez Rosję to lustrzane odbicie naszych słabości.
Nantoi tłumaczy, że parlament mołdawski uchwalił kilka ustaw dotyczących zwalczania propagandy, ale trudno znaleźć rozwiązanie: – Nie możemy naśladować strategii Korei Północnej, mamy wolność słowa, wolność opinii. To dla nas wyzwanie.
Kolejne wybory prezydenckie w Mołdawii odbędą się jesienią przyszłego roku. Rok później – wybory parlamentarne. David Kramer, były asystent sekretarza stanu USA ds. demokracji, praw człowieka i pracy: – Od lat byłem bardzo zaniepokojony zamiarami Rosji wobec Mołdawii; moje obawy nasiliły się po ponownej inwazji na Ukrainę. Ten dokument, napisany na kilka miesięcy przed inwazją, pogłębia te obawy. Nie jest on tak dosadny, jak to, co Rosja robi w Ukrainie czy nawet w Białorusi, ale we wszystkich intencjach i celach odmawia Mołdawii suwerenności, integralności terytorialnej i prawa do wyboru własnej przyszłości.
Zdaniem posła PAS Oazu Nantoia jedyną realną gwarancją bezpieczeństwa Mołdawii jest polityczna i militarna klęska Rosji w Ukrainie: – Ale cena za to jest straszna i płaci ją naród ukraiński.
Tekst powstał w ramach międzynarodowej współpracy z Delfi Estonia, Expressen, RISE Moldova, Kiyv Independent, Yahoo News, Süddeutsche Zeitung, Westdeutscher Rundfunk (WDR), Dossier Center