Konrad Szczygieł / FRONTSTORY.PL
Zdjęcie: Michał Dyjuk / Forum
23 sierpnia 2022
Oskarżony o szpiegostwo dla Rosji i Chin Mateusz Piskorski, po tym jak trzy lata temu opuścił areszt, miał niemal nieograniczony dostęp do budynku Sejmu. Wszystko dzięki Karcie Byłego Posła, którą ma jako były parlamentarzysta. Dopiero przed miesiącem Straż Marszałkowska zakazała mu wstępu do budynku polskiego parlamentu.
– Szczęść Boże, kłaniam się, minęło południe – zaczyna posiedzenie sejmowego zespołu poseł Grzegorz Braun. Jest 14 lipca, Braun wraz z kolegami z Zespołu ds. Stosunków Międzynarodowych oraz Interesów Polski i Polonii omawia broszurę „Stop ukrainizacji Polski” – propozycję antyukraińskich zmian w prawie.
Na konferencję Braun zaprasza m.in. Mateusza Piskorskiego – w latach 2005-2007 posła Samoobrony, dziś oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin. Piskorski, jak sam twierdzi, planował zjawić się w Sejmie w charakterze… dziennikarza.
– Wcześniej wchodziłem do Sejmu wielokrotnie, głównie w związku z pracą naukową. Korzystałem z Biblioteki Sejmowej, ma naprawdę bogate księgozbiory – mówi Piskorski.
– Czy Straż Marszałkowska wiedziała, że odwiedza pan Sejm?
– Oczywiście. Musiała wiedzieć – uważa były poseł.
Jak to możliwe, że tuż po tym jak opuścił areszt oskarżony o szpiegostwo mógł wchodzić swobodnie do Sejmu?
Historie warte uwagi.
Zapisz się na nasz Newsletter
żeby żadnej nie przegapić
Odpowiedzią jest Karta Byłego Posła – to dokument, który uprawnia byłych parlamentarzystów do wejścia na teren Sejmu. Może o nią wnioskować każdy były poseł. Sprawdziliśmy, że do tej pory wpłynęło do Kancelarii Sejmu 820 wniosków o wydanie takiej karty. O swoją Piskorski starał się najpierw tuż po zakończeniu kadencji w 2007 r. i później, ponownie w 2019 r. – niedługo po tym, gdy po niemal trzech latach spędzonych w areszcie wyszedł na wolność.
Były poseł zarzeka się, że podczas wizyt w Sejmie z żadnymi politykami się nie spotykał i nie krążył po sejmowych kuluarach. – Czuję obrzydzenie do polskiej klasy politycznej – przekonuje Piskorski.
– Nawet na stołówkę sejmową pan się nie wybrał?
– Mają tam podłe jedzenie – odpowiada Piskorski.
Zdziwiona kancelaria odcina eksposła
Jak szeroki dostęp do budynku Sejmu mają byli posłowie, w tym oskarżony o szpiegostwo Piskorski? Centrum Informacyjne Sejmu (CIS) wyjaśnia, że „Karta Byłego Posła uprawnia do wstępu na tereny i do budynków Parlamentu wszystkimi wejściami oraz do poruszania się w budynkach z wyłączeniem Sali Posiedzeń Sejmu i kuluarów podczas obrad Sejmu, a także z wyłączeniem sal komisyjnych, w których odbywają się posiedzenia komisji sejmowych”.
Gdy pytamy CIS o obecność w Sejmie Mateusza Piskorskiego, o to ile razy zjawiał się w budynku parlamentu oraz czy obecność byłych posłów – posługujących się Kartą Byłego Posła – jest rejestrowana, CIS nie odpowiada. Powód? Przepisy o ochronie danych osobowych.
Decyzję o tym, by zakazać wejścia Piskorskiemu do Sejmu, Straż Marszałkowska podjęła 14 lipca, chwilę po tym gdy Piskorski próbował wejść na posiedzenie zespołu Brauna. Z relacji byłego posła Samoobrony wynika, że był kilkukrotnie odsyłany od jednego z wejść do budynku, do biura przepustek, którego pracownicy nie widzieli z kolei przeszkód, by wszedł do Sejmu.
Po jakimś czasie, przedstawiciel Straży Marszałkowskiej wręczył Piskorskiemu dokument, który unieważnia należącą do niego Kartę Byłego Posła. „(…) Informuję, że mając na względzie zapewnienie bezpieczeństwa Sejmu i Senatu unieważniam wydaną Panu kartę (…) za prowadzoną działalność propagandową skierowaną przeciwko interesom Rzeczypospolitej Polskiej” – napisał podkomisarz Straży A. Czarnota z upoważnienia Komendanta Straży Marszałkowskiej.
Co takiego wydarzyło się 14 lipca, że Straż Marszałkowska postanowiła zakazać wejścia Piskorskiemu do Sejmu? Czy Kancelaria Sejmu wiedziała, że Piskorski od trzech lat regularnie bywa na Wiejskiej?
Mimo wielu próśb, Centrum Informacyjne Sejmu nie odpowiedziało na nasze pytania.
Piskorski ma własną teorię na temat tego, dlaczego zakazano mu wejścia do Sejmu 14 lipca. Wcześniej wchodził tam swobodnie, bo nie był niczyim gościem. 14 lipca natomiast znalazł się na liście gości zgłoszonej przez Grzegorza Brauna jako uczestnik konferencji, a co za tym idzie – o jego planowanej obecności w Sejmie dowiedziała się bezpośrednio Kancelaria Sejmu.
Były polityk Samoobrony odwołał się od decyzji Straży Marszałkowskiej i zawiadomił prokuraturę o przekroczeniu uprawnień przez strażników. Ta nie wszczęła jednak śledztwa.
Jak na możliwość swobodnego dostępu do Sejmu oskarżonego o szpiegostwo Mateusza Piskorskiego patrzy ekspert ds. bezpieczeństwa płk Maciej Matysiak, w latach 2014-2016 zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego?
– Porównałbym tę sytuację do zatrudnienia do pilnowania parkingu człowieka podejrzewanego o kradzieże samochodów – mówi były wiceszef kontrwywiadu płk Matysiak
– Bezpośredni dostęp do budynku Sejmu daje możliwość kontaktu z posłami, którzy często dysponują informacjami niejawnymi z racji zasiadania w komisjach związanych z obronnością, służbami specjalnymi czy energetyką. Dlatego najpierw przeanalizowałbym jakie możliwości dostępu do sfer oddziaływania, do osób decyzyjnych ma osoba, wobec której mamy podejrzenia, że prowadziła lub prowadzi działalność wywiadowczą, a następnie rekomendowałbym odcięcie tego dostępu. Oczywiście w świetle prawa, jeśli ktoś nie został skazany za szpiegostwo, ma pełne prawo korzystać z praw obywatelskich, ale z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, w takich przypadkach liczy się przede wszystkim profilaktyka i minimalizowanie zagrożeń – tłumaczy ekspert.
Agentura i misje obserwacyjne
Mateusz Piskorski, z wykształcenia politolog, przez lata poseł i rzecznik prasowy Samoobrony, trafił do aresztu w maju 2016 r. W tym samym czasie ABW przeszukała biuro prorosyjskiego ugrupowania Zmiana, którego liderem był Piskorski. Weszła do mieszkań współpracowników Piskorskiego, szukała twardych dysków, notatek z zagranicznych podróży. Prokuratura postawiła politykowi zarzut szpiegowania dla Rosjan i Chińczyków. W kwietniu 2018 r. do sądu trafił akt oskarżenia. Według prokuratury Mateusz Piskorski „prowadząc zakrojoną na szeroką skalę działalność oraz wykorzystując swoją pozycję społeczną, zawodową i polityczną oraz kontakty wśród polityków i dziennikarzy krajowych i zagranicznych, oddziaływał na grupy społeczne w Polsce i za granicą. W Polsce i za granicą promował cele polityczne Federacji Rosyjskiej”.
W maju 2019 r. – po trzech latach spędzonych za kratkami – Piskorski wychodzi na wolność po wpłaceniu 200 tys. zł. poręczenia. Jego proces przed warszawskim sądem wciąż toczy się za zamkniętymi drzwiami.
Piskorski związany był przez lata z prorosyjską partią Zmiana – był jednym z jej założycieli. Występował na antenach rosyjskiego Sputnika i telewizji Russia Today. Nie krył się z poglądami, wprost popierając politykę Kremla.
Jednym z głównych obszarów działalności Piskorskiego jako działacza Zmiany oraz lidera think-tanku Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych (ECAG), było organizowanie wyjazdów na obserwację wyborów w byłych republikach radzieckich. Na przestrzeni lat, mimo że od 2007 r. Piskorski nie był już członkiem parlamentu, udało się mu zwerbować wielu obecnych i byłych posłów do udziału w misjach – w tym na zajęty przez Rosję Krym, gdzie w 2014 r. odbyło się referendum w sprawie statusu anektowanego półwyspu.
Na misje współorganizowane przez Piskorskiego, jeździli m.in. działacze związani z LPR, Samoobroną, SLD i Polską Lewicą. Podróżowali z nim również dzisiejsi politycy Solidarnej Polski, PiS i Kukiz’15.
Posłowie jeżdżący z Piskorskim obserwować wybory, przesłuchiwani byli później przez ABW w ramach śledztwa dotyczącego szpiegostwa na rzecz Rosji
Funkcjonariusze szczegółowo wypytywali o misje obserwacyjne organizowane przez oskarżonego o szpiegostwo polityka.
O tym, jak wyglądały te misje, opowiadali w 2019 r. dziennikarzom VSquare, posłowie biorący w nich udział. Przekonywali, że postać Piskorskiego, którego znali z sejmowych korytarzy, nie wzbudzała ich podejrzeń a udział w misjach traktowali jak koleżeńską przysługę.
Andrzej Romanek, były poseł PiS i Solidarnej Polski, był razem z Piskorskim na Krymie. O udziale w misji wspominał dziennikarzom VSquare niechętnie. – Kosztowało mnie to trochę zdrowia, chciałbym uznać ten temat za zamknięty. Informacje, które się potem ukazały, były dla mnie informacjami o dużym poziomie zaskoczenia (aresztowanie Mateusza Piskorskiego pod zarzutem szpiegostwa, przyp. red.). Nie było to dla mnie łatwe przeżycie – wspominał były poseł, dziś wójt gminy Łososina Dolna.
– Bardzo się zdenerwowaliśmy, kiedy dowiedzieliśmy się o sytuacji na Krymie. Dopiero później, retrospektywnie, pojawiła się refleksja, czy ktoś rzeczywiście nie próbował nas wykorzystać? Być może należało wykazać się większym rozsądkiem. Z perspektywy czasu, gdyby ktoś zaproponował mi znowu udział w takiej misji, zastanowiłbym się dziesięć razy, zanim bym pojechał. Wtedy nie widziałem żadnych zagrożeń, także na miejscu – mówił z kolei w rozmowie z VSquare Tadeusz Woźniak, wciąż poseł Solidarnej Polski, uczestnik misji obserwacyjnej w Azerbejdżanie.
Łukaszenko, Sejm, prezydentowa
Piskorski po wyjściu z aresztu występuje w siejącym dezinformację kanale na YouTube „Centrum Edukacyjne Polska” (prowadzi go skrajnie prawicowy działacz Rafał Mossakowski, od lat związany ze środowiskiem Grzegorza Brauna). Jest również publicystą „Myśli Polskiej”, czasopisma, które w superlatywach prezentuje politykę Putina.
Piskorski wrócił również do roli komentatora w prorosyjskich mediach. Na początku lipca, wystąpił w rządowym, białoruskim kanale Biełaruś 1, gdzie chwalił politykę Łukaszenki w sprawie zniesienia wiz dla Polaków.
W marcu Piskorski pojawił się na spotkaniu Agaty Kornhauser-Dudy z uchodźcami z Ukrainy w roli tłumacza, o czym informowała Wirtualna Polska. Kancelaria Prezydenta po tym jak potwierdziła informację o udziale oskarżonego o szpiegostwo polityka w spotkaniu tłumaczyła się, że nie odpowiadała za organizację spotkania, a o obecności Piskorskiego natychmiast poinformowała służby.
W jaki sposób służby zareagowały na wizyty Piskorskiego w Sejmie i obecność na spotkaniu z Pierwszą Damą?
„Służby specjalne wypełniają na bieżąco swoje ustawowe obowiązki. Z uwagi na ograniczenia prawne nie informujemy szczegółowo o podejmowanych przez służby specjalne działaniach” – napisał w odpowiedzi na nasze pytania rzecznik prasowy koordynatora służb specjalnych, Stanisław Żaryn.