EUROPA W MASECZKACH
OD PRZEŚLADOWANYCH UJGURÓW
Ola Westerberg, Aubrey Belford, Matteo Civillini, Migle Kranceviciute i Peter Svaar
Tłumaczenie: Jerzy Wołk-Łaniewski
Ilustracja: OCCRP/Svetlana Tiourina
16 grudnia 2020
Ze śledztwa OCCRP i jego partnerów wynika, że maseczki medyczne i wyposażenie ochronne produkowane przez ujgurskich robotników w Chinach sprzedawane są w Europie przez co najmniej dwóch dużych dystrybutorów. Wśród ich klientów są władze i instytucje służby zdrowia z przynajmniej pięciu krajów.
Robotnicy to etniczni Ujgurzy z regionu Sinkiang na zachodzie Chin, którzy zostali wysłani do zakładów w innych częściach kraju w ramach kontrowersyjnego programu „transferu siły roboczej”. Zdaniem specjalistów program ma charakter przymusowy i możliwe są w nim nadużycia.
Chińskie władze prowadzą kampanię obliczoną na zdławienie niepokojów pośród Ujgurów w Sinkiangu za pomocą masowej inwigilacji i fali zatrzymań.
Program robót teoretycznie ma dawać Ujgurom nowe możliwości wyjazdu z rodzinnych stron do pracy w przemyśle w innych prowincjach. Ale działacze organizacji broniących praw człowieka wskazują, że często robotnicy są przymuszani do posłuszeństwa i że stanowi to element represji, w ramach których ponad milion Ujgurów i przedstawicieli innych mniejszości muzułmańskich zesłano do obozów reedukacji. Aktywiści od pewnego czasu wywierają nacisk na zachodnie firmy i rządy, aby zaprzestały kupowania produktów wytwarzanych dzięki wyzyskowi Ujgurów.
Jeszcze w 2020 r. „New York Times” ujawnił, że maseczki medyczne wytwarzane przez Ujgurów w fabryce w prowincji Hubei trafiły na rynek w Stanach Zjednoczonych. Teraz dziennikarze OCCRP wraz z partnerami ustalili, że maseczki i wyposażenie ochronne od tego samego producenta – Hubei Haixin Protective Products – rozprowadzają również najwięksi dystrybutorzy artykułów medycznych w Europie. Dostępna publicznie dokumentacja dowodzi, że jeszcze do niedawna Hubei Haixin zatrudniało co najmniej 130 ujgurskich pracowników przeniesionych tam z Sinkiangu.
Wspominani dystrybutorzy to miejscowe oddziały międzynarodowego giganta McKesson, do którego należy część największych sieci farmaceutycznych i hurtowni wyposażenia medycznego w Europie, oraz szwedzka firma z branży zaopatrzenia medycznego OneMed, która zaopatrywała w maseczki służbę zdrowia i twórców rezerw strategicznych w państwach nordyckich i bałtyckich.
Zarówno McKesson, jak i OneMed kontynuowały sprzedaż produktów firmy Hubei Haixin przez cały rok 2020, mimo że już wcześniej „New York Times” i think tank Australian Strategic Policy Institute (ASPI) sygnalizowały, że firma prawdopodobnie korzysta z pracy przymusowej Ujgurów.
Historie warte uwagi.
Zapisz się na nasz Newsletter
żeby żadnej nie przegapić
Reporterzy ustalili również, że McKesson i OneMed sprzedawały artykuły wytwarzane przez Zhende Medical, chińską spółkę publiczną, którą eksperci od praw człowieka uznali za podmiot podwyższonego ryzyka, ponieważ posiada ona dostawców i filie w Sinkiangu.
Ronan Brett, dyrektor McKesson Europe do spraw public relations, przesyła w tej sprawie zdawkowy komunikat: „McKesson Europe z zaangażowaniem podchodzi do kwestii dobrych praktyk korporacyjnych i etycznych źródeł zaopatrzenia. Nasi dostawcy muszą zaakceptować Zasady Zrównoważonego Łańcuchu Dostaw McKesson (MSSP), które obejmują przestrzeganie stosownych reguł prawa, jak również poszanowanie naszych wymagających zasad dotyczących ochrony pracowników, przygotowanie na nagłe sytuacje, identyfikację i zarządzanie ryzykiem środowiskowym oraz ochronę środowiska”. Na prośbę o dodatkowy komentarz Brett nie odpowiada.
Robert Schmidt, dyrektor operacyjny OneMed, twierdzi, że pod koniec 2019 r. firma dowiedziała się o zatrudnianiu pracowników z Sinkiangu w zakładach Hubei Haixin, lecz nie przerwała współpracy z producentem. Dlaczego? Nie znalazła dowodów na to, by byli poddawani przymusowi bądź złemu traktowaniu.
„Przeprowadzona przez OneMed ogólna ocena dowiodła, że w naszym łańcuchu dostaw nie dochodzi do przypadków pracy przymusowej ani dyskryminacji przeciwko mniejszości ujgurskiej” – twierdzi Robert Schmidt. „Będziemy jednak, rzecz jasna, dalej przyglądać się sprawie i podejmiemy działania, jeżeli otrzymamy jakiekolwiek nowe informacje”.
Z dokumentów uzyskanych przez naszych dziennikarzy wynika, że w styczniu OneMed kontaktował się z Hubei Haixin w związku z zastrzeżeniami co do sytuacji ujgurskich pracowników. Wówczas zakład obiecał odesłać ich z powrotem do Sinkiangu, wraz z wygaśnięciem umów w marcu. W rzeczywistości fabryka zatrudniała ich jeszcze we wrześniu, uzasadniając, że wprowadzone w związku z pandemią ograniczenia w przemieszczaniu się uniemożliwiają powrót robotników do domu. OneMed w dalszym ciągu kupował produkty firmy.
Ani Hubei Haixin, ani Zhende Medical nie odpowiedziały na prośby o udzielenie komentarza. W komunikacie przesłanym jednemu ze swoich europejskich dystrybutorów, który zdobyliśmy, Zhende stwierdza: „Nie do przyjęcia jest, by Zhende angażowało się bądź wspierało stosowanie pracy przymusowej czy obowiązkowej”.
„Tak zwane «łamanie praw człowieka» w Sinkiangu czy też «prześladowanie mniejszości etnicznych» to kłamstwa stulecia wymyślone przez ekstremistyczne elementy antychińskie” – napisał w oświadczeniu dla prasy przedstawiciel ambasady ChRL w Oslo Yang Yiding.
Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych nie odpowiedziało na prośby o komentarz.
„Pogwałcenie praktycznie jakichkolwiek zasad etycznych”
W ostatnich latach prawdopodobnie ponad milion Ujgurów i przedstawicieli innych mniejszości muzułmańskich zostało osadzonych w nowo wybudowanych obozach internowania. Według chińskich władz są to ośrodki reedukacji służące zwalczaniu islamskiego radykalizmu, utworzone w następstwie śmiertelnych zamieszek etnicznych w Sinkiangu oraz ataków przypuszczanych przez ujgurskich bojowników na stanowiących większość Chińczyków Han w całym kraju.
Udokumentowano przypadki pracy Ujgurów zarówno w zakładach położonych na terenie obozów internowania w Sinkiangu, jak i w regularnych fabrykach w innych częściach Chin, dokąd zsyła się ich w ramach programów siły roboczej. Programy przedstawiane są jako sposób na złagodzenie problemu biedy i powstrzymanie ekstremizmu religijnego.
Zdaniem Adriana Zenza, który specjalizuje się w tematyce chińskich prześladowań Ujgurów, w przypadku programów transferu siły roboczej praca przymusowa jest zjawiskiem nagminnym, „poczynając od werbunku, poprzez szkolenie w zamkniętych i zmilitaryzowanych warunkach, wysoce represyjną indoktrynację i pranie mózgów, a wreszcie równie ścisły proces samego transferu, podczas którego są skwapliwie pilnowani przez goryli nasłanych przez władze”.
Ujgurscy robotnicy wysyłani w inne rejony kraju często trafiają do „oddzielnych sypialni wyposażonych kamery, obstawionych strażnikami i skąd nie mogą swobodnie wychodzić” – opisuje Zenz.
„Ktokolwiek, kto ma coś takiego w swoim łańcuchu dostaw, dopuszcza się pogwałcenia praktycznie jakichkolwiek zasad etycznych, jakichkolwiek standardów etyki łańcucha dostaw” – mówi Zenz.
Fakt, że firma Hubei Haixin – produkująca artykuły takie jak maseczki, bandaże i fartuchy dystrybuowane potem przez zarówno OneMed, jak i McKesson – wykorzystuje do pracy Ujgurów, po raz pierwszy na arenie międzynarodowej udokumentował w marcu think tank ASPI.
Wedle chińskich doniesień ujgurscy robotnicy zarabiają przeciętnie 2800 juanów (1690 złotych) miesięcznie, co według miejscowych standardów płacy fabrycznej jest stawką dosyć wysoką. Według oficjalnych serwisów związanych z władzą kobiety zakwaterowane są osobno, otrzymują posiłki zgodne ze zwyczajami żywieniowymi ujgurskich muzułmanów, do tego uczone są chińskiego.
Jeden z oficjalnych reportaży przytaczał wypracowanie, jakie jedna z ujgurskich robotnic napisała na zajęciach z chińskiego: „Woda, gleba i powietrze są tu bardzo czyste. W zaledwie trzy miesiące z ciemnej i chudej stałam się jaśniejsza i lepiej odżywiona, a moja cera aż promienieje!”.
„Zachodnie rządy i spółki mają bardzo wyraźny
i jednoznaczny obowiązek moralny unikania firm
w rodzaju Zhende, które zarówno pozyskują materiały, jak i prowadzą produkcję na terenie Sinkiangu”
Przedsiębiorstwo prowadzi w Sinkiangu filię, poza tym sprowadza z prowincji także bawełnę i inne surowce, kupuje je również od firm państwowych.
W odpowiedzi na pytania dziennikarzy dyrektor OneMed poinformował, że firma Zhende pozyskiwała niektóre ze składników produktów opatrunkowych w zakładzie w Sinkiangu, lecz według przedstawicieli Zhende wykorzystywana bawełna pochodziła z upraw w pobliskim Kazachstanie oraz w Stanach Zjednoczonych. Chiński producent oznajmił też OneMed, że jego zakład nie zatrudnia ujgurskich robotników.
„Zachodnie rządy i spółki mają bardzo wyraźny i jednoznaczny obowiązek moralny unikania firm w rodzaju Zhende, które zarówno pozyskują materiały, jak i prowadzą produkcję na terenie Sinkiangu. Koniec, kropka” – ocenia ekspert Adrian Zenz.
„Bierzemy odpowiedzialność za całość łańcucha dostaw”
Zarówno McKesson, jak i OneMed to znaczący dostawcy wyposażenia medycznego i ochronnego na rynek europejski, w tym również środków ochrony wykorzystywanych w walce z pandemią COVID-19.
Notowana na giełdzie w Nowym Jorku spółka McKesson to gigant, który w 2019 r. zarobiła ponad 200 mld dol. W tym roku rząd Stanów Zjednoczonych wskazał ją jako głównego dystrybutora szczepionek przeciwko COVID-19. Europejski oddział korporacji ma siedzibę w Stuttgarcie i prowadzi działalność na terenie trzynastu krajów. Filia dysponuje ponad setką centrów dystrybucyjnych w Europie i jest właścicielem bądź współwłaścicielem tysięcy aptek, w tym międzynarodowej sieci LloydsPharmacy.
OneMed z siedzibą w bogatych, północnych przedmieściach Sztokholmu, to jeden z największych dystrybutorów w północnej Europie. Operuje w całej Skandynawii i na terenie krajów bałtyckich.
McKesson publicznie zobowiązał się przyjąć „postawę sprzeciwiającą się pracy przymusowej i pracy dzieci”, a europejski oddział spółki apeluje do dostawców o przyjęcie „ścisłych Zasad Zrównoważonego Łańcucha Dostaw”. OneMed z kolei ogłasza na stronie internetowej, że bierze „odpowiedzialność za całość łańcucha dostaw. W tym celu pilnujemy, by nasze produkty powstawały we właściwych warunkach”.
Mimo to dziennikarze natrafili na liczne przykłady sytuacji, w których McKesson i OneMed sprzedawały w Europie podczas pandemii artykuły wytworzone przez Ujgurów, i to nawet po tym, gdy w marcu wiadomość o wykorzystywaniu ujgurskich robotników przez Hubei Haixin ujrzała światło dzienne (więcej szczegółów w ramce poniżej).
W niektórych przypadkach produkty Hubei Haixin stanowiły podstawę zaopatrzenia niektórych krajów na kryzys pandemiczny. W początkowych miesiącach kryzysu pandemii towarzyszyło paniczne kupowanie sprzętu i brutalna rywalizacja między poszczególnymi państwami.
Reporterzy odkryli, że maseczki wyprodukowane z wykorzystaniem pracy Ujgurów sprzedawano w całej Europie.
Co zdumiewa, to że importowane przez OneMed wyroby Hubei Haixin znalazły się w kontyngencie 100 tysięcy maseczek przesłanych do Norwegii, które w marcu uroczyście powitała premierka kraju Erna Solberg. Ostatecznie firma dostarczyła do Norwegii co najmniej milion maseczek i 2,3 miliona fartuchów. Dziennikarze ustalili również, że produkty Hubei Haixin sprzedawano władzom i instytucjom opieki zdrowotnej w sąsiedniej Szwecji, a także na Litwie, w Estonii oraz w Danii.
Udało się także potwierdzić, że wyroby zarówno firmy Hubei Haixin, jak i Zhende, były sprzedawane w internecie przez OneMed, jak również dystrybuowane przez kilka podmiotów zależnych koncernu McKesson. We Włoszech dziennikarze zdołali zamówić maseczki firmy Hubei Haixin z należącej do McKessona apteki LloydsPharmacy. Opis na przysłanych maseczkach informował, że za ich import odpowiadała brytyjska filia koncernu. Ustalono też, że McKesson prowadzi dystrybucje artykułów firm Hubei Haixin i Zhende w Szwecji, Norwegii, Belgii i Holandii.
Louise Brown, mieszkająca w Szwecji ekspertka w dziedzinie społecznej odpowiedzialności biznesowej oraz Chin uważą, że nagminne przypadki łamania praw człowieka oraz skrajne ograniczenie dostępu niezależnym audytorom, którzy mogliby ocenić warunki panujące na miejscu sprawiają, że żaden kupiec nie może na dobrą sprawę zagwarantować, że jego dostawcy z Sinkiangu nie korzystają z pracy przymusowej:
„Jeżeli dana firma pozyskuje materiały z Sinkiangu, musisz samodzielnie ocenić, czy jesteś gotów zaryzykować aktywne wspieranie produkcji opartej na łamaniu praw człowieka i na pracy przymusowej, co stoi w jawnej sprzeczności z międzynarodowymi zaleceniami. A jeśli tak, to na jakich zasadach i wartościach biznesowych opiera się twój interes?”.
Współpraca przy tekście: Sarunas Cerniauskas, Liucija Lenkauskaite, Anna-Klara Bankel, Mikkel Jensen, Alexander Hecklen, Martin Laine, Dennis Mijnheer oraz Lars Bové.
Materiał ten powstał we współpracy z SVT (Szwecja), NRK (Norwegia), DR (Dania), IRPIMEDIA (Włochy), Follow the Money (Holandia), De Tijd (Belgia), Eesti Päevaleht (Estonia) oraz Siena.lt (Litwa).