Anastasiia Morozova, Wojciech Cieśla
Zdjęcie: Ches_photos/Shutterstock
4 lipca 2024
Futerkowy lobbysta organizuje w Polsce i Brukseli głośne, antyunijne demonstracje. W tym czasie jego brat (i biznesowy wspólnik) po cichu kontroluje hodowlę norek w obwodzie królewieckim
- Do niedawna rodzina Wójcików sprowadzała z Rosji skóry norek warte miliony – ich biznes spowolniły dopiero międzynarodowe sankcje
- Jednego z braci Wójcików w maju zatrzymało FSB: miał wręczać łapówkę za możliwość wysyłania futer do Azji. Wójcikowie robią wszystko, żeby w Polsce wyciszyć sprawę
- We władzach rosyjskiej spółki Wójcików odnaleźliśmy współpracownika posła PiS Jarosława Sachajki
Mówią o nich: królowie branży futerkowej. Albo: potentaci. Twarzą polskiego imperium hodowców norek jest Szczepan Wójcik, ale w norkach siedzi cała pochodząca z Radomia rodzina: bracia i ich żony prowadzą fermy norek w 18 miejscowościach w całej Polsce.
Szczepan Wójcik ma rozmach i zna się na PR. Ma własny portal, zakłada fundacje, instytuty i lobbuje w Sejmie. Kilka lat temu udało mu się poniżyć Jarosława Kaczyńskiego – wbrew jego woli, żeby zablokować przepisy ograniczające hodowlę norek, zorganizował w Warszawie marsz wspierany przez Tadeusza Rydzyka. Ostatnio jest szczególnie aktywny na antyunijnych demonstracjach rolników w Polsce i w Brukseli.

Szczepan kieruje również lobbingową fundacją, której za rządów PiS doradzało aż siedmioro polityków tej partii – m.in. Jacek Sasin, Zbigniew Kuźmiuk, ale także ziobrysta Norbert Kaczmarczyk. Jednym z doradców fundacji był sam Krzysztof Jurgiel, który jako minister ją nadzorował. Jak niedawno ujawniła Gazeta.pl, założone przez Wójcika organizacje otrzymały milionowe dotacje za rządów Zjednoczonej Prawicy. Tuż po zmianie władzy podpisały kolejne umowy z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW).
Szczepan to frontman, bywalec mediów. O reszcie braci słyszy się rzadko, jak wyglądają – wie niewielu. Wizerunek Wojciecha, jednego z nich, staje się publiczny na początku maja, gdy funkcjonariusze rosyjskiej FSB wywlekają go z auta na ulicę. O zatrzymaniu trąbią wszystkie portale w obwodzie królewieckim (dawniej kaliningradzkim).
Na zdjęciu Wójcik, przytrzymywany przez zamaskowanych mężczyzn, z zaskoczeniem patrzy w obiektyw.
Sowchoz z dotacją od Putina
Co zarzuca Wojciechowi Wójcikowi prokuratura w Królewcu (dawnym Kaliningradzie)? Próbę przekupienia inspekcji weterynaryjnej (Rosselkhoznadzoru). Hodowca norek w zamian za 3 tys. dol. w gotówce miał domagać się wydania certyfikatów potrzebnych do eksportu futer z Rosji do Azji. Po wpłaceniu 50 mln rubli kaucji (ok. 2,3 mln zł) wyszedł z aresztu. Nie wiadomo, gdzie teraz przebywa i czy Rosjanie wypuścili go do Polski. Jego rodzina twierdzi, że Wójcik przebywa w Rosji – w areszcie.
Polskie MSZ potwierdza, że konsulat RP w Królewcu zna sprawę zatrzymania Wójcika, ale odmawia podania szczegółów „ze względu na charakter sprawy”. Jak jeden z braci-norkarzy znalazł się w Królewcu? Dlaczego trafił na celownik rosyjskich służb?
Niezależne dziennikarstwo śledcze opiera się na wsparciu
niezależnych osób. Wspieraj nas i zobacz to, co inni chcą ukryć.
Jak ustaliło FRONTSTORY.PL, Wojciech Wójcik inwestuje w Rosji co najmniej od 2021 r. Przejął kontrolę nad dawnym sowieckim gospodarstwem, sprowadzał z niego do Polski skóry z norek (czyli surowiec do produkcji futer). Jego rosyjska spółka w 2023 r. sprzedała skóry za 126,5 miliona rubli (obecnie to prawie 6 mln zł).
Po co hodowla w Rosji, skoro norkarze z sukcesami prowadzą biznesy w Polsce? Wójcik korzysta z hojności państwa Putina. Rosja – w przeciwieństwie do Polski – dotuje hodowlę norek. Dzięki temu firma Wójcika dostaje dopłaty sięgające nawet 20 mln rubli rocznie (ok. 1 mln zł).
Ale to nie jedyny powód ucieczki z biznesem do Rosji. Unia Europejska coraz silniej chroni zwierzęta a kolejne kraje wygaszają m.in. hodowle norek (obecnie 17 państw członkowskich uniemożliwia hodowlę). W 2018 r. Wojciech Wójcik – za pośrednictwem spółki założonej przez prawnika – zaczyna dzierżawić fermy w Ukrainie. Rok przed wybuchem wojny przejmuje w Rosji większość udziałów w spółce z miejscowości Partizanskoje, 25 km na południe od Królewca. Niepozorna firma jest większościowym udziałowcem byłego sowchozu, kolektywnego gospodarstwa rolnego, po upadku ZSRR przekształconego w spółkę. Jego sercem jest wielka ferma, która każdego roku zabija ponad 100 tys. tych zwierząt.

Po przejęciu Bagrotionowskiej Agrofirmy (dalej w tekście: Agrofirmy) Wójcik wchodzi do jej rady nadzorczej. Oprócz niego nadzorcami zostają jego wieloletni współpracownicy: Barbara Suchodolska i Konrad Piwoński.
Sachajko na prężnej gałęzi
Piwoński to hodowca biznesowo związany ze spółkami Wójcików, a jednocześnie sekretarz zarządu krajowego Stowarzyszenia Rolników i Konsumentów. Kolegą Piwońskiego z zarządu stowarzyszenia jest poseł PiS Jarosław Sachajko. Polityk, który – jak ujawniliśmy – w Sejmie rozsiewa dezinformację klimatyczną.
Gdy w 2016 r. Sachajko był przewodniczącym komisji rolnictwa, Szczepan Wójcik gościł na niej kilka razy. Sam Sachajko – słynący ze składania setek interpelacji – publicznie bronił hodowli norek. Martwił się, że przez zakaz prowadzenia hodowli na bruku wylądują pracownicy tej „jednej z najprężniej działających gałęzi polskiej produkcji rolnej”.
Gdy pracujemy nad tym tekstem, do Sejmu wpływają dwa poselskie projekty ustawy o ochronie zwierząt. Pierwszy składa ponad 120 posłów Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Polski 2050: zakłada wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futro z pięcioletnim okresem przejściowym. Dwa tygodnie później wpływa kontrprojekt: z zapisem o aż 15-letnim okresie przejściowym. Projekt składa Jarosław Sachajko.
Na czym dokładnie polega współpraca Piwońskiego i Sachajki w stowarzyszeniu? Jak komentują zatrzymanie Wojciecha Wójcika? Do chwili publikacji tekstu obaj nie odpowiedzieli na nasze pytania.
Konrad Piwoński w 2004 r. wraz z dwoma holenderskimi hodowcami stworzyli pierwszy, futrzarski biznes, spółkę KozFur. Do dziś Piwoński i dwaj bracia Wójcikowie są wspólnikami w dwóch innych spółkach.
I skórkę wyprawić, i rubla zarobić
Gdy Rosja atakuje Ukrainę, ukraińska gałąź biznesu Wójcików upada. W trzecim miesiącu wojny ich ferma norek w Iziumie zostaje zajęta przez Rosjan, a następnie zniszczona podczas ukraińskiej kontrofensywy. Giną jej pracownicy. Szczepan Wójcik ogłasza, że jest głęboko poruszony i zapowiada dochodzenie praw rodzin pomordowanych pracowników na arenie międzynarodowej.

Szczepan Wójcik wie, co to PR. Sfinansował dokumentalny film „Poznaj moją fermę norek”, w którym na tle klatek ze zwierzętami, które zostaną zabite gazem i odarte z futer, opowiadał, że ich dobrostan to nieodzowny element nowoczesnej, polskiej hodowli. Jest częstym gościem mediów Tadeusza Rydzyka. Wypowiada się nie tylko na temat biznesu ale także o „ideologii gender i LGBT”, które mają być „zagrożeniem dla polskiego rolnictwa”.
Nikt nie wie, że gdy Szczepan zapowiada interwencję w sprawie zabitych pracowników w Ukrainie, w tym samym czasie imperium Wójcików po cichu umacnia się w Rosji.
Ale spółka Wojciecha Wójcika zaczyna zaliczać wpadki. W czerwcu 2023 r. jego pracownicy zostają przyłapani na opróżnianiu cysterny ścieków na pole. Dwa miesiące później ferma staje się ogniskiem zakaźnej choroby zwierząt – zakład zostaje poddany kwarantannie. Jesienią 2023 r. na lokalnym kanale YouTube pojawia się materiał „Jak Polacy hodują norki”, w którym rosyjscy pracownicy mediów udowadniają, że ferma Wójcika zasmradza okolicę. Relacje między firmą a administracją robią się napięte.
Mimo tych przeciwności biznes w Rosji wciąż działa. Agrofirma ma ponad 60 pracowników, zabija ponad 100 tys. norek rocznie. Te – według oficjalnych informacji – trafiają do Polski. Kto je kupuje? Sam Wójcik, poprzez swoją firmę Lawofur. To jednoosobowa działalność gospodarcza.
W zdobytych przez nas rosyjskich zgłoszeniach celnych wartość skór sprowadzonych przez Lawofur z Rosji do Polski między marcem 2021 r. a styczniem 2023 r. opiewa na 6,3 mln euro Pierwszy rok wojny rosyjska spółka kończy z 5,5 mln zł przychodów (wszystkie kwoty według dzisiejszego kursu).
Specjalna operacja norkowa
Jak wynika z danych Eurostatu, Polska nigdy wcześniej nie zaimportowała tylu skór norek, co w pierwszym roku wojny. W 2022 r. sprowadziliśmy z kraju Putina 95,5 ton niewyprawionych skórek wartych 2,2 mln euro (prawie 8,2 mln zł) – waga netto skór sprowadzonych przez Lawofur to 75,9 tony. Poza nami skóry importowała tylko Finlandia (w niewielkich ilościach).
I choć w październiku 2022 r. futra zostają objęte sankcjami – hodowcy mogą sprowadzać je tylko do stycznia i to pod warunkiem istnienia wcześniejszych umów, w 2023 r. przychody rosyjskiej firmy Wójcika sięgają 126,6 mln rubli (5,9 mln zł).
Z rosyjskiego audytu spółki za 2023 r: „Specjalna operacja wojskowa rozpoczęta w lutym 2022 r. nie ma istotnego negatywnego wpływu na przedsiębiorstwo, główni wykonawcy w dalszym ciągu wywiązują się z zobowiązań umownych. Jednak niewielka liczba powiązań gospodarczych została zakłócona. Jednocześnie udało nam się przezwyciężyć powstałe trudności i zawarliśmy umowy z nowymi kontrahentami. Specjalna operacja wojskowa nie doprowadziła do ograniczeń na rynkach zbytu.”
Europejskie i amerykańskie sankcje nie oznaczają, że Europa przestała handlować futrami z Rosji – największym globalnym rynkiem futer jest Azja. Centra logistyczne aukcyjnego domu w Kopenhadze (Kopenhagen Fur), do którego trafiają skóry z Agrofirmy, znajdują się w Tajlandii i Kambodży. To właśnie dokumenty poświadczające zgodność produkcji z wymogami weterynaryjnymi tych krajów chciał ponoć zdobyć Wojciech Wójcik, zanim trafił za kratki. Czy taki ruch miałby sens? Zgody na sprzedaż w Azji pozwoliłyby mu ominąć Europę.
O dostawy skórek z fermy Wójcika w Rosji zapytaliśmy dom aukcyjny Kopenhagen Fur. Czy firma nadal obraca rosyjskimi futrami? Jaką dokumentację muszą posiadać? Co europejski pośrednik między rosyjskimi producentami a azjatyckimi odbiorcami sądzi o omijaniu sankcji?
Do czasu publikacji tekstu nie dostaliśmy odpowiedzi.
Kto chowa brata Wojciecha?
W Polsce rodzinę Wójcików otacza gęsta siatka biznesów i organizacji. Według rejestru Inspekcji Weterynaryjnej (obejmującego fermy norek i lisów), do czterech braci i ich najbliższej rodziny należy dziś 40 z 338 zarejestrowanych w Polsce ferm.
Jeszcze wiosną 2024 r. Wojciech Wójcik piastował funkcje w 43 spółkach. Obok niego pojawiali się w nich bracia, żony, córki, a także zaufani pracownicy i partnerzy biznesowi klanu Wójcików. Równolegle do wszystkich tych powiązań Wojciech prowadzi jednoosobową działalność – firmę Lawofur. To przez nią sprowadza futra z Rosji.
Sprawdzamy dokumenty firm Wojciecha. Zadziwiający zbieg okoliczności: po zatrzymaniu w Rosji Wójcik opuszcza stanowisko prezesa w kilku firmach, w których pozostaje wspólnikiem. Zamiast tego teraz jest ich prokurentem.
Wszystkie przekształcenia mają miejsce między 22 i 24 maja w siedzibie jego firmy w Białym Dworze, w gminie Koźmin Wielkopolski. Na dokumentach obecność Wojciecha Wójcika poświadczona jest jego odręcznym podpisem.
Czy to oznacza, że przebywa w Polsce? Czy po zatrzymaniu wrócił, by z jakiegoś powodu znowu wyjechać do Królewca?
Wojciech Wójcik nie odbiera telefonu. Szczepan Wójcik nie chce wypowiadać się o bracie. Zamiast niego pisze do nas jego prawnik, ale nie odpowiada na pytania. Powtarza tylko, że Wojciech Wójcik przebywa w Rosji.
Futro śmierdzące Rosją
Do niedawna wyglądało to tak: Wojciech doglądał biznesów w Rosji, Szczepan krytykował niechętną futrom Unię Europejską. Pojawiał się na rolniczych protestach w Polsce i w Brukseli.
Jak ustaliliśmy Szczepan Wójcik, protestując przeciwko Zielonemu Ładowi, współpracuje z radykalnymi organizacjami hodowców i prorosyjskimi partiami.
4 czerwca – kilka tygodni po aresztowaniu Wojciecha – Szczepan współorganizuje w Brukseli międzynarodową demonstrację. Nie domaga się jednak uwolnienia lub oczyszczenia brata. To zgromadzenie rolników pod hasłem „Precz z Zielonym Ładem”, wspólny projekt polskiego Instytutu Gospodarki Rolnej (organizacji założonej przez Szczepana Wójcika) i jej siostrzanej organizacji EUnitedAgri (również założonej przez Wójcika), holenderskiego Farmers Defence Force z Holandii i niemieckiego Land Schafft Verbindung Deutschland. Co wiemy o tych organizacjach?
- EUnitedAgri: organizacja założona przez Szczepana. Zagraniczny think-tank wspierający liczne, wójcikowe media (portal „Świat Rolnika” i magazyn „Świat Rolnika Biznes”). Kolportują tę samą narrację: krytykę organizacji ekologicznych i polityki rolnej UE. Propagandowe treści ze „Świata Rolnika” podają dalej kanały na Telegramie, znane z rozsiewania antyukraińskiej i prorosyjskiej dezinformacji (np. „Strażnicy Wolności” Grzegorza Hercunia);
- Farmers Defence Force (FDF): zrzeszenie holenderskich hodowców. Podczas protestów FDF rolnicy blokują drogi, magazyny żywności i budynki. Otwarcie popierają skrajną prawicę, Partię Wolności Geerta Wildersa;
- Land Schafft Verbindung Deutschland (LSVD): organizacja rolników z Niemiec. Nie zgadza się na wymogi, które stawia przed rolnictwem Unia Europejska. Sympatyzuje z niemiecką skrajną prawicą: na demonstracjach LSVD pojawiały się plakaty partii AfD (Alternatywa dla Niemiec).

Konsultant z Biełgorodu
Wysyłamy na protest do Brukseli reportera. Na demonstracji skrzykniętej przez Szczepana Wójcika frekwencja jest kiepska. Organizatorzy podtrzymują gasnącą temperaturę ze sceny: kolejni goście nawołują, by nie głosować na liberalnych i lewicowych kandydatów (czerwcowe wybory do europarlamentu już za chwilę).
Pod sceną widać banery nawołujące do „Polexitu”. Tego samego logotypu w polskich wyborach używa komitet wyborczy „Polexit” Stanisława Żółtka, skrajnego prawicowca, byłego posła do europarlamentu.
Tuż obok sceny parkuje autokar jawnie prokremlowskiej partii Forum voor Democratie. Lider ugrupowania nie potępił Rosji za inwazję na Ukrainę i popiera politykę Kremla. To fan głównego putinowskiego ideologa Aleksandra Dugina.
W namiocie Farmers Defence Force pojawia się Roy Nillesen – jeden z jego liderów. To rolnik, pracownik firmy Agro Consultancy B.V. , która doradzała m.in. w Rosji i Chinach. Sam Nillesen przez kilka lat pracował jako konsultant w rosyjskim Biełgorodzie.
Szczepan Wójcik zna i popiera Nillesena, na jego profilu w serwisie X można znaleźć zdjęcie, na którym obaj pozują w towarzystwie Geerta Wildersa.
Zadaliśmy Nillesenowi pytania o związki ze Szczepanem, polityczne sympatie i przeszłość w Rosji. Wysłaliśmy je także na adresy Farmers Defence Force i Land Schafft Verbidung.
Do chwili publikacji tego tekstu nie dostaliśmy odpowiedzi.
Miłość do zwierząt i odpowiedzialność
Własną relację wideo z protestu w Brukseli robi prorosyjska MiR.TV. To kanał, który transmitował niedawno rozlewanie gnojowicy pod KPRM i rozsypanie zboża z wagonów w Polsce. Słynie z rozpowszechniania dezinformacji – najpierw o szczepionkach, potem o wojnie w Ukrainie i uchodźcach, teraz o rolnikach, Zielonym Ładzie i Unii Europejskiej.
Wśród obecnych na demonstracji widać ludzi rolniczej „Solidarności” i związku zawodowego „Orka” (wiosną okupował Sejm i uczestniczył w rozmowach z premierem Tuskiem). Formalnie „Orka” nigdy nie została zarejestrowana.

Polaków reprezentuje na scenie Karolina Hernik. To współpracownica Szczepana Wójcika, prywatnie rodzina Ewy Zajączkowskiej-Hernik, świeżo wybranej europosłanki Konfederacji. Powiedzieć, że Hernikowie są związani z norkarzami, to jak nic nie powiedzieć: mąż polityczki jest pracownikiem fundacji Szczepana Wójcika, a szwagier był wiceprezesem Związku Polski Przemysł Futrzarski – kierowanego przez Wójcika.
Sama Zajączkowska-Hernik na lata znalazła przystań w mediach Szczepana Wójcika. Ostatni program w „Świecie Rolnika” – kanale YouTube należacym do portalu Wójcika o tej samej nazwie – z jej udziałem ukazał w marcu 2023 r. Kilka miesięcy później Sławomir Mentzen ogłosił, że Zajączkowska-Hernik startuje w wyborach z list Konfederacji.
Gdy ze sceny w Brukseli płynie antyunijna agitka, pod sceną przechadza się Piotr Milowański, szara eminencja PiS-u, szef kampanii do europarlamentu. Co robił tego dnia w Brukseli? Milowański nie odpowiedział na nasze pytania.
O komentarz do demonstracji poprosiliśmy Janusza Wojciechowskiego, komisarza ds. rolnictwa. Odmówił. Jak odnosi się do wizyty polityka PiS na antyunijnym proteście? Jego rzecznik przekazuje: „Od chwili objęcia urzędu komisarz nie jest już członkiem PiS”.
Mimo zatrzymania Wojciecha Wójcika hodowla norek pod Królewcem działa pełną parą. Na początku czerwca, niecały miesiąc po aresztowaniu głównego udziałowca, firma ogłosiła rekrutację pracowników „w związku z powiększającą się populacją norek”. Wymagania? Miłość do zwierząt, dyscyplina, pracowitość i odpowiedzialność.
FRONTSTORY.PL to dziennikarstwo śledcze bez kompromisów. Żeby podejmować najważniejsze tematy, ujawniać nadużycia, pranie pieniędzy i zorganizowaną dezinformację, potrzebujemy wsparcia Czytelników i Czytelniczek na frontstory.pl/wspieram