Skip to content
Menu

PIĘĆ HEKTARÓW LUKSUSU

Anastasiia Morozova, Mariusz Sepioło, Konrad Szczygieł, Paweł Kumiszcze
Zdjęcie: MarekKijevsky / Shutterstock

3 maja 2022

292 Polaków kupiło w sumie 56 tys. metrów kwadratowych nieruchomości w Dubaju i całych Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Razem z międzynarodową organizacją dziennikarzy śledczych OCCRP sprawdziliśmy, kogo można tam znaleźć na liście inwestorów mieszkaniowych.

Wieżowiec Marina Tower View A stoi niedaleko brzegu Zatoki Perskiej. Z jego okien widać obie słynne dubajskie „palmy” – wyspy usypane z piasku. Do plaży nieco ponad kilometr. Przed budynkiem odkryty basen, z którego mieszkańcy mogą korzystać, gdy tylko mają ochotę. A w windzie, jeśli będą mieli szczęście, trafią na sąsiada, który po polsku odpowie im „dzień dobry”.

W Marina Tower View A oraz w dziesiątkach innych luksusowych budynków w Dubaju, apartamenty mają polscy przedsiębiorcy, architekci, lekarze i finansiści. Jak ustaliliśmy, do 292 Polaków należy łącznie 56,5 tysiąca metrów kwadratowych miasta na wydmach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Międzynarodowa organizacja dziennikarzy śledczych OCCRP dotarła do dokumentów z których wynika, że oprócz „zwykłych” bogaczy inwestorami w nieruchomości Dubaju często są rosyjscy politycy objęci zachodnimi sankcjami, przestępcy finansowi i skorumpowani urzędnicy europejscy – wszyscy mają nieruchomości w emiracie, który przyciąga inwestorów korzystnymi podatkami.

Dane o apartamentach w Dubaju (pochodzą z 2020 r.) jako pierwsze zdobyło Center for Advanced Defense Studies (C4ADS), organizacja non-profit z Waszyngtonu, która bada międzynarodową przestępczość. Trafiły one następnie do norweskiego portalu finansowego E24 oraz innych mediów – w tym redakcji z sieci OCCRP.

Dokumenty, o których piszemy, to pierwsza tak wyczerpująca i szczegółowa lista tych, którzy kupili nieruchomości w ważnym centrum finansowym Bliskiego Wschodu. Lista obejmuje kilkaset nieruchomości w Dubaju.

Rosjanie na liście

Na liście odnaleźliśmy ponad 100 członków rosyjskiej elity politycznej – urzędników państwowych lub biznesmenów bliskich Kremlowi, a także dziesiątki Europejczyków zamieszanych w pranie brudnych pieniędzy i korupcję. Znaleźli się tu także urzędnicy, którzy zostali oskarżeni o niewłaściwe zarządzanie funduszami publicznymi. Niektórzy nigdy nie zgłosili oficjalnie nieruchomości w Dubaju.

Historie warte uwagi.
Zapisz się na nasz Newsletter
żeby żadnej nie przegapić

Wśród wartych uwagi właścicieli takich nieruchomości są Rusłan Bajsarow, rosyjski biznesmen bliski objętemu sankcjami dyktatorowi Czeczenii Ramzanowi Kadyrowowi oraz Aleksandr Borodaj, objęty sankcjami członek rosyjskiej Dumy, były „premier” samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej w czasie inwazji Rosji na Ukrainę w 2014 r. Jest Roman Liabichow, także objęty sankcjami polityk partii komunistycznej oraz Dmitrij Rybołowlew, kontrowersyjny oligarcha.

Inni właściciele nieruchomości w Dubaju to postacie z międzynarodowego świata przestępczego, takie jak domnienamy handlarz kokainą Daniel Joseph Kinahan.

Apartament w Dubaju ma też Miroslav Vyboh, Słowak ukrywający się (prawdopodobnie właśnie tam) przed zarzutami korupcyjnymi.

Jest też obywatel Czech Tibor Bokor, dyrektor wykonawczy giełdy kryptowalutowej, od 2021 r. objętej sankcjami władz skarbowych USA. 

W rozmowach FRONTSTORY.PL wątek kryptowalut powraca niczym refren. Dubaj, jak twierdzą nasi rozmówcy, jest popularnym miejscem inwestycji dla przedsiębiorców obracających bitcoinami. Nic dziwnego: jest jednym z niewielu miejsc na świecie, gdzie za nieruchomości można płacić w kryptowalutach.

Pierz i mieszkaj

Obecność tych osób w rejestrach rynku nieruchomości w Dubaju pokazuje, jak luźne są wymogi dotyczące pobytu w emiracie i jak tamtejsza polityka „zadawania niewielu pytań” umożliwia ludziom o szemranej reputacji wykorzystywanie Dubaju jako miejsca zamieszkania, prania pieniędzy przez nieruchomości lub po prostu miejsca przechowywania majątku.

– Nieruchomości są wyjątkowe jeśli chodzi o pranie brudnych pieniędzy. W przeciwieństwie do innych form prania pieniędzy można równocześnie w nich mieszkać i prowadzić działalność gospodarczą – mówi OCCRP Jodi Vittori, pracownik naukowy Carnegie Endowment for International Peace.

Ciekawe: Zjednoczone Emiraty Arabskie nie mają podpisanej umowy o ekstradycji z Unią Europejską, Stanami Zjednoczonymi czy Niemcami (i wieloma innymi krajami), ekstradycja musi być więc uzgadniana indywidualnie dla każdego przypadku. W praktyce oznacza to, że poszukiwani podejrzani o popełnienie przestępstwa mogą ukrywać się w Dubaju, aby uniknąć postawienia przed sądem.

Przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Urzędu Stanu Cywilnego w Dubaju nie udzielili nam komentarza przed publikacją.

Podatki? Jakie podatki?

Co przyciąga „zwykłych” inwestorów do Dubaju? Słońce cały rok, dobre restauracje, kluby czynne do świtu. Do tego preferencyjna polityka podatkowa i szczelny mur, którym władze Emiratów chronią ich przed okiem rodzimego fiskusa. W zamian za euro, dolary i ruble, które bogacze przywożą ze sobą.

O Dubaju rozmawiamy z Martą Malak, agentką nieruchomości pracującą od dziewięciu lat w Emiratach. – Ostatnio, a szczególnie przez ostatnich kilkanaście miesięcy, mamy do czynienia z ponownym boomem na Dubaj. Bardzo dużo Polaków kupuje tu nieruchomości, moi klienci w 80 proc. to Polacy – opowiada agentka. Dodaje, że Polacy często oprócz wieżowców w ścisłym centrum wybierają domy na przedmieściach.

Według niej wielu klientów faktycznie trafia do Dubaju m.in. ze względów podatkowych. – Tu nie mamy praktycznie żadnych podatków. Ani dochodowych, ani związanych z kupowaniem mieszkań. Tylko w momencie zakupu nieruchomości opłata dodatkowa wynosi 4 proc., ale nawet nie nazywa się to formalnie podatkiem. Od zysków z nieruchomości nie odprowadza się żadnych podatków. Jest przyjemny ROI (return of investment, czyli zwrot z inwestycji – przyp. red.) – mówi Malak.

Kto inwestuje w Dubaju? – Moi klienci to nie tylko ludzie żyjący z inwestowania, ale też osoby, które po prostu szukają mieszkań, do których przyjeżdżają zimą – tłumaczy Malak. – Programiści, sprzedaż on-line, ale też oczywiście influencerzy czy artyści, którzy traktują Dubaj jak drugi dom.

Większość klientów Malak traktuje mieszkania w Dubaju jako inwestycję biznesową. 

Zapłacić bitcoinem za apartament 

Marta Malak: – Żeby pracować lub na stałe mieszkać w Dubaju, trzeba mieć wizę. Turystyczna trwa trzy miesiące, pozwolenie na dłuższy pobyt otrzymuje każdy, kto znajdzie tu zatrudnienie lub założy biznes.

Według urzędowych stron emiratów na pozwolenie na pobyt można dostać także gdy kupi się nieruchomość wartą co najmniej 1 mln dirhamów.   

Na długiej liście Polaków posiadających nieruchomości w Dubaju dominują przedsiębiorcy, często z branży obrotu nieruchomościami, właściciele apartamentów do wynajęcia i hoteli. Są ludzie, którzy sporych pieniędzy dorobili się w Polsce np. na rynku finansowym i postanowili przenieść się do ciepłego kraju, gdzie mieszkają i pracują do dzisiaj.

 

Na liście, do której dotarła OCCRP, znaleźliśmy polskich architektów, lekarzy, właścicieli firm budowlanych, analityków biznesowych, prawników, właściciela dubajskiej kliniki weterynaryjnej, szefa kuchni w jednej z dubajskich restauracji, zawodową fotografkę, specjalistkę od PR i wielu innych.

Wśród nich jest również polityk. Jeden z najbogatszych w parlamencie, senator PO Robert Dowhan.

Złoty, a skromny

54-letni Robert Dowhan od 2011 r. jest senatorem PO, wcześniej był radnym w Zielonej Górze. To były prezes żużlowego Falubazu i jeden z najbardziej majętnych polskich polityków, który dorobił się w biznesie. Bez wątpienia lubi luksus. Posiada kolekcję szwajcarskich zegarków, kosztowne wyposażenie domu, jacuzzi. W skrupulatnie przygotowywanych oświadczeniach majątkowych wylicza quada marki Yamaha, alkohole kolekcjonerskie, a nawet teatralną widownię. 

Oprócz tego, biznesmen-senator inwestuje w akcje i udziały spółek. Oraz w nieruchomości, w tym w Dubaju, gdzie w 2009 r. kupił apartament. – Właśnie go sprzedałem – mówi nam Dowhan. – Ale była to jedna z moich bardziej udanych inwestycji. 

Senator tłumaczy, że do mieszkania w Dubaju przekonali go znajomi, którzy zainwestowali w Emiratach. – To było tuż po kryzysie w 2008 r. Długo się zastanawiałem. A że waluty zwariowały i dolar zniżał się do granicy dwóch złotych, kupienie czegokolwiek za granicą było już zyskiem samym w sobie  – mówi Dowhan. 

Ostatecznie zdecydował się na apartament pod wynajem. – Nieruchomością zajmowałem się sam. Mieszkał u mnie inżynier z Singapuru, z którym mam do dzisiaj kontakt – mówi senator. 

O apartamencie, który wyceniał w swoich oświadczeniach na 700 tys. zł, mówi niewiele: – To nie był apartament za jakieś grube miliony, tylko taki 60-metrowy. Co prawda nie kosztuje mało, no ale nadal nie mówimy o milionowej inwestycji. W apartamencie spędziłem może w sumie dwa tygodnie w ciągu wszystkich tych lat. 

Bo Dubaj był modny

Oprócz polityka PO na liście znajdujemy też nazwiska osób, o których rozpisywały się media. Jedną z nich jest Paweł N., barwna postać rynku kapitałowego (on sam każe nazywać swoją działalność  „działalnością operacyjną w różnych spółkach od handlu w zakresie inwestycji kapitałowych”). Przez wiele lat w zarządach dużych spółek, w latach 2010-2013 prezes Calatrava Capital.

W rozmowie z Frontstory.pl mówi, że mieszkanie w Dubaju to sprawa sprzed 10, może 15 lat. Mieszkanie zaproponował mu pośrednik, obiecywał zyski.

Z dokumentów OCCRP wynika, że mieszkanie w Dubaju ma 40 metrów i mieści się w budynku w południowo-zachodniej części miasta. Jak tłumaczy N. w przysłanym mailu, zostało kupione „w celach inwestycyjnych” i „miało być przedmiotem najmu”. Mieszkania nikt nie doglądał na miejscu, N. bywał w Dubaju rzadko. Lokal sprzedał kilka lat temu.

N. dziwi, że pytamy o apartament. A gdy autoryzujemy fragment o nim, zaczyna straszyć sądem – nie chce być wiązany ze swoim wieloletnim kolegą, Michałem D.

Jak informuje „Puls Biznesu”, w kwietniu 2022 r. ruszył proces w sprawie próby przejęcia spółki komunikacyjnej Softnet Group przez Michała D., kolegę N. i byłego inwestora giełdowego. Według gazety N. usłyszał w tej sprawie zarzut prania brudnych pieniędzy. N. w mailu do nas zaprzecza, że ma z tą sprawą cokolwiek wspólnego.

Za Michałem D. ciągną się kłopoty. Według „Newsweeka” kilka lat temu udzielał milionowych pożyczek Markowi J., bossowi narkotykowemu z Mokotowa. Jak pisze „Puls Biznesu” w czerwcu 2019 r. D. usłyszał zarzuty w tzw. aferze Optimusa, w której miał brać udział m.in. w wyrządzeniu szkody na blisko 20 mln zł i praniu brudnych pieniędzy.   

N. dziwi, że pytamy o apartament. Gdy autoryzujemy fragment o nim, zaczyna straszyć sądem

Jeszcze kilka lat temu N. i D. w biznesie działali ręka w rękę. Dziś D. na rozprawy doprowadzany jest z aresztu. Paweł N. działa na rynku w pojedynkę. Jak wynika z danych serwisu Rejestr.io, jest prezesem piętnastu spółek. W ostatniej – Smart Inwestycje – objął stery w kwietniu 2021 r. Głównym obszarem jej działalności – czytamy w Rejestr.io – jest kupno i sprzedaż nieruchomości na własny rachunek. 

Prawie jak Facebook

Inną osobą z dubajskiej listy, która przyciąga naszą uwagę, jest Roman Ziemian – biznesmen ostatnio rozmiłowany w wyścigach (w kwietniu zajął siódme miejsce w wyścigu Ferrari Challenge Copa Shell w Portimao).

Kariera Ziemiana jest jak tor w Portimao: pełna gwałtownych zakrętów. Jak twierdzi w swojej notce biograficznej, w wieku 15 lat założył swoją pierwszą firmę handlową. Kiedy wraz z transformacją polityczną otwierają się nowe możliwości, Roman Ziemian ruszył na podbój Europy, potem prowadził biznesy w różnych branżach. W 2014 r. ze Stephanem Morgensternem otworzyli portal FutureNet, serwis łączący cechy portalu społecznościowego i sieci działającej na zasadach multi-level marketingu.

FutureNet miał być w założeniu portalem społecznościowym przypominającym Facebooka. Po darmowej rejestracji trzeba było kupić „pakiet reklamowy”  ceny od 10 do 1000 dolarów. I zarabiać na reklamach komentując wpisy i zdjęcia lub pisząc wiadomości.
Zarabia się też na zapraszaniu znajomych. Każdy użytkownik może mieć w swojej sieci maksymalnie trzy osoby. Później awansuje, aż dostanie się na piąty, ostatni poziom. Na nim otrzymuje 15 proc. prowizji od działalności znajomych z sieci.

W systemie FutureNet zarejestrują się tysiące użytkowników z całego świata, nawet z odległych państw Azji. A właściciele – Roman Ziemian i Stephan Morgenstern – zaczynają inwestować w kryptowalutę (źródło 1, źródło 2, źródło 3). Tworzą biura w prestiżowych miejscach w Warszawie, Dubaju i Ukrainie. Otwierają nawet własne kawiarnie, wspierają sport.

UOKIK: to piramida

Roman Ziemian i Stephan Morgenstern zostają także mecenasami. W 2018 r. przekazują wirtuozowi skrzypiec Januszowi Wawrowskiemu instrument Stradivariusa. Uroczystość odbywa się na Zamku Królewskim. Nikt nie stawia trudnych pytań o niedawną przeszłość biznesmenów od FutureNet.

W grudniu 2017 r., trzy lata po starcie serwisu, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydaje oficjalne ostrzeżenie przed inwestowaniem w sześć działających w Polsce podmiotów. W punkcie pierwszym wymienia FutureNet i FutureAdPro (kolejny produkt Ziemiana i Morgensterna, oparty na wykupowaniu pakietów reklamowych przez użytkowników): „(…) Dostaliśmy sygnał o funkcjonowaniu systemu o nazwie FutureAdPro, który może wprowadzać konsumentów w błąd i stanowić nieuczciwą praktykę rynkową poprzez zakładanie i prowadzenie systemu promocyjnego typu piramida”.

W czerwcu 2017 r. prezes UOKiK zawiadamia prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.

Urząd ponownie ostrzega przed inwestowaniem w FutureNet i FutureAdPro w marcu 2019 r. – Obie firmy uzależniają korzyści od tego, że ktoś będzie werbował kolejnych uczestników. System przestanie działać, gdy nie będą do niego przystępowały inne osoby. Zazwyczaj w tego typu schematach pieniądze trafiają głównie do pomysłodawców piramidy – mówi wtedy Marek Niechciał, prezes UOKiK.

Twarze i zarządcy

TradingJam Session to polska fundacja, która ma dbać o interesy inwestorów na rynkach finansowych, w szczególności – kryptowalut. Jej założycielami są Rafał Zaorski i Jakub Mościcki. Pierwszy jest dziś internetowym celebrytą zarabiającym na kryptowalutach, drugi wiceprezesem Izby Gospodarczej Blockchain i Nowych Technologii. W 2017 r. zwrócili uwagę, że FutureNet może być oszustwem.

Gdy inwestorzy zaczynają podejrzewać, że któryś z bitcoinowych biznesów może być oszustwem, pierwsi wiedzą o tym właśnie Zaorski i Mościcki. – Podrzucamy KNF-owi i UOKiK-owi przekręty, które odkrywamy. Walczymy z wizerunkiem kryptowalut jako czegoś służącego do prania brudnych pieniędzy i oszustw – tłumaczy Mościcki. 

Z danych przebadanych przez OCCRP wynika, że polski biznesmen ma w Dubaju osiem nieruchomości wartych łącznie nawet 6,4 mln dol.

Jak działało FutureNet? – Działanie było podobne jak przy innych tego typu sprawach. Najczęściej rozbija się całe przedsięwzięcie pomiędzy kilka spółek zarejestrowanych w bardzo odległych krajach, tak aby utrudnić jakiekolwiek działania prawne. Natomiast w Polsce zwykle działają niezależni „influencerzy”, którzy formalnie nie są związani ze spółką w żaden sposób i działają jedynie we własnym imieniu. Największa część wpłat „klientów” trafia ostatecznie do twórców całego przedsięwzięcia – tłumaczy Mościcki.

Rafał Zaorski za nazwanie FutureNet „piramidą finansową” trafił przed sąd. Pozew oraz prywatny akt oskarżenia złożył Roman Ziemian. Sprawy się toczą.

Postępowanie w sprawie FutureNet prowadzi też Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Do dzisiaj nie postawiła nikomu zarzutów. Czy interesowała się dubajskimi mieszkaniami Ziemiana? Rzeczniczka prokuratury, Małgorzata Dziewońska, lakonicznie odpisuje, że śledztwo trwa. 

Z danych przebadanych przez OCCRP wynika, że polski biznesmen ma w Dubaju osiem nieruchomości wartych łącznie nawet 6,4 mln dol.

Roman Ziemian nie odpowiedział na naszą prośbę o kontakt. 

Z Trójmiasta do Dubaju

Na liście jest też Marius Olech. Znany trójmiejski biznesmen ma 59 lat i sześć nieruchomości w Dubaju.

Absolwent technikum samochodowego, w latach 90. jeden z najbogatszych Polaków, znany ze sponsorowania konkursów Miss Polonia. Jak sam mówi, trójmiejskich gangsterów, takich jak „Nikoś”, znał z trzepaka. Jedyny raz publicznie głośno o Olechu zrobiło się, gdy sejmowa komisja ds. Amber Gold w 2017 r. wzywała go na świadka. Olech pytany był o kontakty z Marcinem P., twórcą piramidy Amber Gold – tezę o takich kontaktach stawiał tygodnik „Wprost”. Biznesmen tym kontaktom zaprzeczył (wygrał proces w tej sprawie).

Marius Olech na zdjęciach publikowanych na Instagramie lubi pozować w koszulce z tygrysem, modnych okularach, na jachcie na tle zachodzącego słońca lub w towarzystwie śmigłowców. W Polsce nadal funkcjonują biznesy, z którymi jest związany, przede wszystkim działające na rynku nieruchomości.

Dzwonimy do Mariusa Olecha, by zapytać o zagraniczne nieruchomości. Dlaczego wybrał Dubaj? – Od dwudziestu lat jestem związany (z Dubajem – przyp. red.) może resztę pozostawię dla siebie, OK? Ja jestem bardzo zajętym człowiekiem, proszę innych ludzi podpytać – mówi Olech.

Po czym dodaje: – Ja chyba nie jestem zainteresowany udzielaniem takich wywiadów, nie w tym kraju, o tak powiem.  

Infografika: Anastasiia Morozova

W projekcie wzięły udział redakcje: VG, Süddeutsche Zeitung, TV2, Knack, iStories, SVT, Le Monde, De Tijd, Atlatszo, Investigace.cz, Frontstory. pl, Direkt36, MANS, BIRD.bg, Centar za Istrazivacko Novinarstvo (CIN), Ostro, RISE Project, Eesti Päevaleht, KRIK.rs, Investigative Reporting Project, Context Investigative Reporting Project.

Avatar photo

FRONTSTORY.PL

Magazyn Fundacji Reporterów

CZYTAJ WIĘCEJ