W wiosennym słońcu dach bloku na warszawskim Mokotowie błyszczy plątaniną anten - i dziwnych konstrukcji. Rok temu w ramach śledztwa #ESPIOMATS ujawniliśmy, że właśnie tu, przy ulicy Beethovena, w samym środku stolicy, pracuje rosyjski sprzęt do wywiadu radioelektronicznego (SIGINT).
Z wycieku dokumentów Kremla wynika, że reżim Putina finansuje operację masowej inwigilacji opartą na sztucznej inteligencji. System rozpoznawania twarzy pomaga szukać „nielojalnych i destrukcyjnych”. Testowany na kibicach podczas piłkarskich mistrzostw w Rosji i Katarze – system pomaga w aresztowaniach uczestników pogrzebu Aleksieja Nawalnego.
Nowe fakty ze śledztwa w sprawie wybuchów na Bałtyku. Odtworzyliśmy możliwą trasę jachtu Andromeda, który według śledczych kilku krajów brał udział w wysadzeniu gazociągów Nord Stream
Wciąż nie wiadomo, kto stał za wysadzeniem rurociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim we wrześniu ubiegłego roku. Sprawców szukają Polacy, Szwedzi, Duńczycy i Niemcy. Tropy badane przez niemieckich śledczych prowadzą – przez Polskę – do Ukrainy.
Służby Putina w centrum Warszawy: na dachu budynku rosyjskich dyplomatów na Mokotowie zamontowano specjalistyczny sprzęt służący do wywiadu radioelektronicznego (SIGINT)
Propaganda Kremla, blokowana w polskiej sieci, coraz skuteczniej wykorzystuje aplikację Telegram. Jej kanały realizujące rosyjskie operacje wpływu – jak Niezależny Dziennik Polityczny – docierają do tysięcy użytkowników.
Słowacja to przestroga. Laboratorium skorumpowango systemu, który upadł, a następnie się odrodził - mówi Pavla Holcova w rozmowie o filmie „Jak zabić dziennikarza”, poświęconemu sprawie morderstwa Jana Kuciaka
W gigantycznej aferze podsłuchowej w Grecji pojawia się nazwisko polskiego prawnika z Wrocławia. Ujawniamy jego biznesowe związki z ludźmi, którzy wprowadzali na grecki rynek cyberszpiegowskie oprogramowanie Predator. Nazwisko tego samego prawnika pojawia się w aferze Paradise Papers.
Sieć kanałów NewsFront, sterowana przez służby Kremla, to żelazna pięść antyukraińskiej propagandy w krajach Wyszehradu. Mimo bana na Facebooku i sankcji nałożonych na założycieli portalu, ich treści wciąż docierają do tysięcy odbiorców. Najgorzej jest na Słowacji.