Skip to content
Menu

#PIRAMIDY Z ROSJI

Recycling Cowboys z GRU

Daniel Flis, FRONTSTORY.PL
Indrė Makaraitytė, LRT Investigation Team (LRT.lt)

Research OSINT: Alicja Pawłowska, FRONTSTORY.PL

Wizualizacja: Anastasiia Morozova, FRONTSTORY.PL

Okładka: Mariusz Kula

23 kwietnia 2025 

  • Grupa aferzystów z Rosji stworzyła dwie piramidy, nacięli ofiary na 700 mln euro
  • Schemat przećwiczyli w Polsce. U szczytu aktywności brylowali w mediach i robili sobie zdjęcia z Andrzejem Dudą
  • Przez osiem lat śledztwa polska prokuratura postawiła zarzuty jedynie słupowi – i puściła go wolno
  • Odnaleźliśmy go jako sabotażystę GRU: rozsyłał ładunki wybuchowe, które wznieciły pożary w Polsce, Niemczech i Wielkiej Brytanii

W kwietniu 2024 r. ponad czterystu policjantów tego samego dnia wchodzi do 38 domów w Europie i na Dominikanie. Akcja o kryptonimie „Operacja Stoner”, którą zorganizowali Niemcy, Hiszpanie i Francuzi (ze wsparciem Europolu), angażuje służby w jedenastu krajach.

Większość z zatrzymanych ma wschodnie paszporty. Najważniejszy z nich, Rosjanin Siergiej Berezin, wpada na Dominikanie. Związany z rosyjskimi służbami Wiktor Bitner, Niemiec urodzony w ZSRR – w Niemczech. Jeden z ich wspólników, Rosjanin Nikołaj Michajluk. – w Lublinie. Polska policja publikuje nagranie z zarekwirowanym sprzętem: laptopami, dyskami pamięci i telefonami oraz Michajlukiem, prowadzonym z lubelskiej komendy do auta.

Wraz z sześcioma innymi są podejrzani o organizację jednego z największych przekrętów w historii, finansowej piramidy Juicy Fields.

Jak to się skończyło? Czytajcie drugą część naszego śledztwa: 

Przekaż 1,5% na ważne tematy i niewygodne pytania.

KRS: 0000367130 FUNDACJA REPORTERÓW

Trzy miesiące później, w lipcu, na lotnisku w niemieckim Lipsku płonie kontener z przesyłkami – ogień wybucha tuż przed załadunkiem do samolotu. Powód: jedna z paczek skrywa zamaskowane urządzenie, które wznieca pożar. 

Jak ustala Wyborcza, dzień później podobny ładunek uruchamia się w tirze z przesyłkami pod Warszawą. Kolejnego dnia – w bazie firmy DHL w brytyjskim Birmingham. Czwarty udaje się przechwycić polskiej ABW. Paczki wysyła Litwin Aleksandr Šuranovas – kamery monitoringu rejestrują go, gdy w tiszercie i krótkich spodenkach nadaje bomby w punkcie DHL na Litwie.

Suranovas Sabotaż
Aleksandr Šuranovas nadaje paczki z materiałami wybuchowymi w oddziale DHL w Wilnie. Fot. za Wall Street Journal

Litewska i polska prokuratura twierdzą, że paczki wysyła na zlecenie rosyjskiego wywiadu GRU.

Co łączy nadawcę wybuchowych paczek z Rosjanami od Juicy Fields? Šuranovas to ich człowiek. Dekadę temu wspólnicy wystawili go jako „słupa” w polskiej spółce Recyclix, do której płynęły pieniądze z identycznego przekrętu. Aferzyści nacięli klientów na prawie 40 mln euro, potem się rozpłynęli. 

Co w tym wszystkim robi rosyjski wywiad wojskowy, GRU? Kim są ludzie, którzy stworzyli Recyclix i Juicy Fields? Co łączy ich z reżimem Putina? Dlaczego, choć polska prokuratura miała ich na wyciągnięcie ręki, rozkręcili kolejną piramidę? Jak to możliwe, że pieniądze ukradzione klientom posłużyły do zbudowania fabryki wojskowych dronów pod Petersburgiem?

Gość od Wagnera: zaczyna sypać

Šuranovasa i jego kolegów tropimy od października. Ustaliliśmy, że sabotażysta GRU wraz z kolegami z Rosji spokojnie zbudował i przetestował polską wersję piramidy Juicy Fields. Od nazwy swojej warszawskiej spółki nazwali ją Recyclix. To był test, pierwsza próba (gdy zrobiło się gorąco, zniknęli z pieniędzmi, co najmniej 39 mln euro). Ich następny przekręt, Juicy Fields, był już piramidą na sterydach. Tym razem ofiarom ukradli niemal 645 mln euro.

Rzeczywistość, którą odkryliśmy za kulisami gangu od Recyclixu i Juicy Fields, jest gęsta jak złodziejska ballada. Akcja rozgrywa się tu szybko, na kilku kontynentach, miejsca i bohaterowie bywają egzotyczni. Kosztowne bankiety na Lazurowym Wybrzeżu, celebryci, prywatne odrzutowce, obietnice łatwych zysków, blichtr i luksus. Do tego fałszywi arystokraci, medyczna marihuana, i wisienka na torcie: serdeczny uścisk z prezydentem Polski. 

O Juicy Fields opowiemy jutro, w kolejnej części naszego śledztwa, więc w telegraficznym skrócie: pochodzący z Rosji (lub mający związki z tym krajem) przestępcy w 2020 r.  stworzyli platformę, która kusiła inwestycjami w uprawy medycznej marihuany. Inwestorom z całego świata obiecywała niebotyczne zyski. 

Juicy Fields w rzeczywistości w ogóle nie uprawiało konopii. Cały biznes, zarejestrowany w Niemczech, Szwajcarii, Portugalii i Holandii, był piramidą finansową, przekrętem – zyski inwestorów były wypłacane z pieniędzy od nowych użytkowników, dopóki twórcy piramidy nie zwinęli biznesu i zniknęli na tropikalnych wyspach.

Gang wyłudził 645 milionów euro od 550 tysięcy osób, głównie Europejczyków. To jeden z największych w ostatnich latach tzw. schemat Ponziego – spłacanie inwestorów pieniędzmi z kolejnych inwestycji.

Po upadku piramidy i zniknięciu bandytów sprawą zajęli się śledczy z Niemiec, Francji i Hiszpanii. Igor Kekszin, skruszony członek szajki, były współpracownik Grupy Wagnera, wskazał im oraz dziennikarzom prawdziwe nazwiska szefów.

To właśnie on zdradził, że kilka lat wcześniej ci sami ludzie stworzyli bliźniaczo podobną piramidę – w Polsce. Wtedy do wyłudzania pieniędzy od inwestorów posłużył im biznes śmieciowy, który powstał wokół spółki Recyclix.

Śmieci: być może na wagę złota

Wiosną 2025 r. po spółce Recyclix nie ma śladu, została wykreślona z polskich rejestrów. 

Gdy powstaje dekadę temu, pomysł brzmi kusząco: firma skupuje zużyte opakowania z plastiku, przerabia je na cenny granulat i odsprzedaje z zyskiem. Przede wszystkim – z zyskiem dla inwestorów, w modelu crowdfundingu. Przekaz jest prosty i chwytliwy: nawet drobny ciułacz może zbić kokosy na recyklingu, byle tylko wpłacał dużo i często oraz ściągał do biznesu kolejnych klientów.

Żeby mieć udział w zyskach, trzeba wpłacić minimum 20 euro (na zachętę każdy nowy inwestor dostaje jeszcze 20 euro gratis). Dodatkowym bonusem mają być prowizje od wpłat poleconych użytkowników.

Zabawa w zyski z recyklingu odbywała się wirtualnie. Na stronie recyclix.com kilkoma kliknięciami można kupić kilka ton plastikowych śmieci, a potem spokojnie czekać, aż w ciągu pięciu tygodni firma przetworzy je na granulat. Bez troszczenia się o dostawców, zbyt, wydajność. Zero ryzyka, czysty dochód. Skąd pochodzą odpady? Gdzie są przerabiane na granulat i kto ów granulat kupuje? Gdzie można odwiedzić fabryki Recyclixu? Klienci nie wnikają.

Strona Recyclix.com

Już na pierwszy rzut oka biznes, choć legalnie zarejestrowany w Polsce, wygląda na piramidę. Zdarzają się oferty dla inwestorów dające  zarobić 14 proc. rocznie, ale zwykle wiążą się z ryzykiem. Recyclix gwarantuje klientom aż 14 proc. miesięcznie, 382 proc. rocznie. Zyski niewyobrażalne nawet w branży nowych technologii, nie mówiąc o śmieciach. 

Łowienie ofiar zaczyna się w sieci w maju 2015 r. Do dziś można trafić na wpisy użytkowników z tamtych czasów, zachwyconych platformą. Oraz zrzuty ekranów z wypłatami w dolarach lub kryptowalucie. Dowód, że Recyclix jest super i że naprawdę działa.

Piramida rusza. Za półtora roku nie będzie po niej śladu.

Post klienta Recyclixu, Facebook.com

Prezes: potrzebuje tłumacza

Niektórzy użytkownicy na forach i blogach kręcą nosami: to może być oszustwo. Dlaczego? Bo:

  • na śmieciach nie da się tyle zarobić (dziesięć lat temu branża recyklingowa przeżywała kryzys);
  • jeśli recykling jest tak dochodowy i można przewidzieć, że jego rentowność nie spadnie, to po co Recyclixowi crowdfunding? Dużo tańszy byłby zwykły kredyt;
  • w swoim regulaminie Recyclix wprost przyznawał, że pieniądze wypłacane użytkowników częściowo pochodzą z wpłat innych użytkowników. To element działania piramid finansowych;
  • o kierownictwie spółki wiadomo podejrzanie niewiele.

Właściciel i prezes Recyclixu to Aleksandr Šuranovas, 39-letni w tym czasie obywatel Litwy. Ten sam, który za kilka lat będzie wysyłał wybuchowe paczki DHL-em. Ale jego nazwisko nie pojawia się ani na stronie, ani w materiałach promocyjnych firmy Recyclix.

 – Spotkałem kiedyś Šuranovasa. Nie mówił po angielsku, a ja nie mówię po rosyjsku. Nie miałem wrażenia, że jest szefem, raczej marionetką – opowiada FRONTSTORY.PL były pracownik Recyclixu (chce zachować anonimowość).

Z komunikatów spółki wynika, że najważniejsze stanowiska piastują Dimitrij Paladi, Mark Kowal i Aleksandrs Sivaks. To ich zdjęcia są publikowane w newsletterach i relacjach z konferencji na Facebooku. Ale tylko jeden z nich – Sivaks – posługuje się prawdziwym nazwiskiem. Kowal to Rosjanin Siergiej Berezin, Paladi to – jak ustalamy – inny Rosjanin, biznesmen z Petersburga.  

Od lewej: Aleksandrs Sivaks, Sergei Berezin, “Dmitri Paladi”, Fot. Recyclix English / Facebook.com

Sprawdzamy: nazwiska trzech mężczyzn nie pojawiają się w aktach rejestrowych spółki. W sieci próżno szukać ich kont w mediach społecznościowych, informacji o karierze. Tylko Sivaks zostawił za sobą jakieś ślady – był założycielem, nieaktywnej od 2010 r., łotewskiej spółki z branży śmieciowej. Prowadził w Łotwie jednoosobową działalność i kandydował w lokalnych wyborach. W Polsce oprócz Recyclixu założył spółkę Eco Revolution (też miała zajmować się przetwarzaniem odpadów). Spółka – jak łatwo się domyśleć – od dawna nie działa.

Mężczyznę łudząco podobnego do Sivaksa odnaleźliśmy na zdjęciu z manifestacji w Rydze w 2016 r. – manifestacji z okazji pierwszej rocznicy zamordowania Borysa Niemcowa (rosyjskiego opozycjonisty zastrzelonego w centrum Moskwy).

Nasze narzędzia wykorzystujące sztuczną inteligencję wykazały 99,9-procentowe podobieństwo postaci z poniższego zdjęcia do Sivaksa.

Manifestacja w rocznicę śmierci Borysa Niemcowa w Rydze. Pierwszy z prawej: mężczyzna w 99,9 proc. podobny do Aleksandrsa Sivaksa / Fot. parnasparty.ru

Afryka: wierzy w Recyclix

Z niedowiarkami na forach dyskutują wyznawcy: Recyclix nie może być oszustwem, przecież ma prawdziwe fabryki i tyle biur na całym świecie.

W sierpniu 2016 r. na forum zarabiam.com pada pytanie: czy Recyclix nie jest piramidą finansową? Użytkownik Rafi213 odpowiada: „Tutaj mamy fizyczny namacalny produkt na którym firma deklaruje, że zarabia (…), więc jest podstawa, aby im wierzyć. Z tym, że nie można wykluczyć niczego”.

Fakt: Recyclix z pewnością działa na skalę globalną, strona firmy działa w kilkunastu językach. Recyclix chwali się inwestorami z Włoch, Francji i Austrii. Polskie biuro mieści się w Łomży, a zagraniczne w Łotwie, w Niemczech, Włoszech, Maroku i Brazylii. Kolejne rynki spółka zdobywa za pośrednictwem Facebooka, m.in. w Indiach, krajach iberoamerykańskich i w Azji.

Recyclix na Facebooku kusi relacjami z targów i konferencji w Rydze, Brukseli, Bazylei, Koblencji, Abu Dhabi. Na Wybrzeżu Kości Słoniowej jest bohaterem dnia w serwisie panafrykańskiej telewizji Business24. Inwestorzy z kontynentu zachwycają się piramidą. – Odkąd odkryłem Recyclix, utrzymuję się z zysków i dziękuję Bogu, ponieważ dzięki temu nie tylko pracuję bardzo, bardzo mało, ale też mam dużo pieniędzy – wyznaje przed kamerą Pierre Onivogui, przedsiębiorca z Konakry, stolicy Gwinei.

Duda: wspiera i widzi szanse

Azja, Abu Dhabi, Bazylea, Łomża. A co z Ameryką? Brazylijska prasa odnotowuje: do 100-tysięcznego Ourinhos niedaleko Sao Paulo kierownictwo Recyclixu w 2017 r. przylatuje dwoma prywatnymi odrzutowcami. Nikogo nie dziwi, że choć spółka wystartowała chwilę wcześniej, jej szefowie rozbijają się po świecie własnymi samolotami.

Na zdjęciach z lotniska widać burmistrza Ourinhos, stutysięcznego miasta w stanie São Paulo,  w towarzystwie blondyna w ciemnych okularach i kwiecistej marynarce. To Mark Kowal (czyli Rosjanin Sergiej Berezin), dyrektor operacyjny firmy. Obok niego stoi Aleksandras Sivaks, współzałożyciel Recyclixu. Obiecują, że wybudują w Ourinhos fabrykę za 10 mln reali (wówczas ok. 13 mln zł) i zapewnią miejsca pracy.

Recyclix z wizytą w Brazylii. Od prawej: Aleksandrs Sivaks, Siergiej Berezin / Fot. za jpovo.com.br

Zanim imperium Recyclixu sięgnie do Ameryki Południowej, śmieci kupowane przez inwestorów z czterech kontynentów przetwarzać mają trzy fabryki: dwie na Łotwie, trzecia gdzieś w Polsce. A może dwie, bo liczba i lokalizacje fabryk bywają ruchome. – Gdy przyjechałem na rozmowę rekrutacyjną, Kowal i Paladi zawieźli mnie do fabryki pod Łomżą. Nie była duża, ale była prawdziwa – opowiada FRONTSTORY.PL były pracownik Recyclixu.

Recyclix kusi planami, chce postawić kolejną fabrykę w strefie ekonomicznej w Łobzie nieopodal Drawska Pomorskiego. Sivaks obiecuje zainwestować 20 mln euro i zatrudnić 250 osób. Gdy w 2016 r. miasteczko odwiedza Andrzej Duda, chwali burmistrza, że znalazł inwestora, który zapewni miejsca pracy: – Pana burmistrza zachęcam, żeby warunki dla start-upów tworzyć. (…) Problem polega na tym, żeby umieć w polskim państwie, w gminach, w powiatach, ale także na poziomie władzy centralnej, stworzyć takie warunki, żeby ta szansa była. Żeby ona była nawet wielokrotnie. I żeby przez jedną próbę nikt nie popadł w długi – mówi prezydent w Łobzie. 

– Sivaks bardzo chciał się z nim spotkać. Okazja nadarzyła się podczas wizyty Andrzeja Dudy w mieście  – opowiada FRONTSTORY.PL Piotr Ćwikła, burmistrz Łobza. W sieci do dziś można znaleźć zdjęcie, na którym Sivaks (formalnie łotewski kierownik produkcji Recyclixu) ściska dłoń polskiego prezydenta.

Nikt nie wnika, że fabrykę w Łobzie organizuje nie Recyclix, ale Eco Revolution, inna, choć też lipna spółka Sivaksa. Biznes się kręci, nikt nie zadaje trudnych pytań. Eco Revolution zostaje sponsorem lokalnej gazety, obchodów dni Łobza i klubu piłkarskiego. Transmituje na swojej stronie obraz z kamer zamontowanych na budowie fabryki. 

Spotkanie Aleksandrsa Sivaksa z Andrzejem Dudą w Łobzie / Fot. Urząd Gminy Łobez
Spotkanie Aleksandrsa Sivaksa z Andrzejem Dudą w Łobzie / Fot. Urząd Gminy Łobez

Skład plastiku: po prostu płonie 

Od zarejestrowania spółki w Polsce po ucieczkę założycieli miną dwa lata. 

Tuż przed spotkaniem z Dudą nad Recyclixem zbierają się ciemne chmury. We Włoszech działalności piramidy przygląda się odpowiedniczka Komisji Nadzoru Finansowego.

W Polsce Recyclixem zaczyna interesować się policja, ale przekręt jest w pełnym gazie. We wrześniu 2016 r. Recyclix organizuje dni otwarte w Żaganiu. Konferencję prasową prowadzi Conrado Moreno, niegdysiejsza gwiazda programu „Europa da się lubić” (odmówił rozmowy z FRONTSTORY.PL, gdyż – jak to ujął – chroni wizerunek). Wieczorem śpiewa Michał Szpak. Inwestorzy mają też zwiedzać rzekomą fabrykę Recyclixu. To fabryka-widmo. Nigdzie nie znajdujemy jej adresu.

Conrado Moreno na dniach otwartych Recyclixu w Żaganiu, Fot. Facebook

Ale w grudniu dzieje się coś dziwnego. Recyclix przestaje przyjmować wpłaty na konto firmy, prosi za to o wpłaty na konto spółki Bepay Limited w Wielkiej Brytanii, kierowanej przez 26-letniego Łotysza. Tydzień później rachunek firmy przenosi się do banku w Czechach. Po co to wszystko? Odpowiedź jest prosta: twórcy Recyclixu zaczynają wyprowadzać majątek. Szykują się do ucieczki z pieniędzmi.

Niektórzy użytkownicy platformy są zaskoczeni: po co polskiej spółce spółka-wydmuszka z zagranicznym kontem? Ale interes wciąż się kręci.

Krach przychodzi na początku 2017 r. Po kilku tygodniach zalegania z wypłatami Recyclix ogłasza, że spłonęło wysypisko śmieci w Brożku, na którym składowali swoje odpady. Drogocenny materiał, w który według firmy zainwestowało 100 tys. osób, ulotnił się z dymem. 
Jak ustala Dziennik Gazeta Prawna, w rzeczywistości wysypisko należy do kogoś innego. Pożar to tylko pretekst, aby ogłosić, że połowa pieniędzy inwestorów właśnie wyparowała. 

KNF: ojej, ktoś tu łamie prawo

Dla inwestujących w Recyclix jest już jasne: zostali oszukani. Jak na piramidę reaguje polskie państwo? 

20 lutego 2017 r. warszawska prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie oszustwa (sygn. PO II Ds.136.2017). A Komisja Nadzoru Finansowego? Miękko przyznaje, że w działalności Recyclixu „dostrzega przesłanki mogące wskazywać na możliwość naruszenia przepisów prawa”. Dopiero jesienią Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ogłosi, że to piramida. Dla klientów Recyclixu jest od dawna po herbacie.

Menedżerowie Recyclixu znikają. Po raz ostatni są widziani w lutym 2017 r. w Brazylii, gdzie – jak zwykle – obiecują postawić fabrykę. A co z budową w Łobzie? Recyclix zostawia za sobą długi wobec miasta i wykonawców. Z fenomenalnej inwestycji zostają szkielety niedokończonych budynków. 

Do inwestorów dociera, że to wszystko lipa. Nie ma żadnych fabryk a te, po których ich oprowadzano, to dekoracje.

Już po upadku piramidy branżowe pismo Plastics Review uważnie przygląda się nagranej relacji z rzekomej fabryki: „Prymitywna, mało wydajna linia sortownicza, warunki pracy urągające podstawowym wymogom BHP, ogólny bałagan, zwałki odpadów pod gołym niebem, zrujnowana, pordzewiała hala magazynowa zapchana śmieciami”.

Dni otwarte Recyclixu / Fot. za Plastics Review

Chaos: skutecznie myli tropy

Twórcy Recyclixu już jesienią 2016 r. zaczynają sprytnie kluczyć. Ostrzegamy: trudno za nimi nadążyć i nie wypaść na zakręcie. 

Litwin Aleksandr Šuranovas, właściciel spółki, ustępuje z fotela prezesa. Powołuje na to miejsce innego Litwina. Cztery miesiące później znów jest prezesem. W marcu udziela pełnomocnictwa Ukraińcowi, a ten sprzedaje udziały w firmie sam sobie. Dwa miesiące później Šuranovas go pozywa i chce oddania udziałów. 

O co tu chodzi? To prawdopodobnie dalszy ciąg oszustwa, mydlenie oczu inwestorom, którzy utopili pieniądze w piramidzie. Schemat powtórzy się po upadku Juicy Fields – tam twórcy piramidy też będą oskarżać współpracowników o przejęcie udziałów i kradzież pieniędzy.

Na stronie Recyclixu pojawiają się komunikaty „nowego kierownictwa”, rzekomo związanego z  Ukraińcem. Oskarżają poprzedników o defraudację, a biznes bez ogródek nazywają piramidą. Publikują nazwiska i zdjęcia autorów przekrętu. Według tych komunikatów głównym organizatorem był Siergiej Berezin – ten sam, którego później hiszpańska prokuratura oskarży o kierowanie Juicy Fields.

Tymczasem social media Recyclixu trąbią, że spółkę przejęli oszuści, a nowy właściciel-Ukrainiec to „słup”. Inwestorów zachęcają do logowania się na konta w Recyclixie przez stronę spółki Aleksandrsa Sivaksa – tego samego, który robił sobie zdjęcie z prezydentem Dudą.

Skołowani inwestorzy nie są w stanie połapać się w gąszczu nazwisk, spółek, śledztw i procesów. 

A prokuratura?

Piramida: tropy wiodą do Rosji 

W Polsce sprawa Recyclixu mieli się latami w prokuraturze. Tymczasem w Finlandii zapada wyrok za pranie pieniędzy z polskiej piramidy: w 2022 r. sąd skazuje Łotysza, Sergejsa Vasiljevsa i jego księgową, za wypranie 1,14 mln euro ukradzionych w aferze Recyclixu. Nie wiadomo, co ich łączy z ludźmi z Recyclixa poza tym, że w pewnym momencie kazano inwestorom wpłacać pieniądze na konto spółki powiązanej z synem Vasilijevsa.

Krótko mówiąc, już trzy lata temu sąd (niestety w Finlandii, nie w Polsce) ustala, że pieniądze  płynęły z Recyclixu do fińskiej spółki, a stamtąd do spółek w Litwie, Cyprze i Wielkiej Brytanii. 160 tys. trafiło do spółki kierowanej przez syna Vasilijevsa. Nie wiemy, co stało się z resztą z ukradzionych 39 milionów euro. Polskiej prokuraturze udało się odnaleźć jedynie 320 tys. euro.

Finowie widzą, że mają do czynienia z międzynarodową aferą – prowadząc własne śledztwo pytają inne kraje, czy mają jakieś własne tropy. Łotwa odpowiada, że Šuranovas, prezes Recyclixu, to „słup” a spółką kierowali Mark Kowal, Dmitrij Paladi i Aleksander Sala. Łotysze są przekonani, że to maskarada – nazwiska są fałszywe. Sala to Aleksandr Safronow, a Kowal – Siergiej Berezin. Paladi to fałszywe nazwisko kolejnego Rosjanina z tej grupy.

Safronow (według newsletterów Recyclixu) odpowiadał za dział rozliczeń w piramidzie. Jako jeden z niewielu ludzi gangu się nie ukrywa – z jego profilu na LinkedIn wynika, że pracuje w szwajcarskiej spółce, a wcześniej m.in. na Łotwie i w Rosji. Recyclix? Oficjalnie nie miał nic wspólnego – w jego LinkedIn-owym CV jest luka między 2015 a 2021 r. Dziś zajmuje się kryptowalutami, pytany przez FRONTSTORY.PL o udział w Recyclixie – nie odpowiada.

A co z Siergiejem Berezinem? Rosjaninem, którego przedstawiliśmy na początku tekstu? Dwa lata po tym, jak Finowie i Łotysze ustalili, że to on stał za Recyclixem, stworzy Juicy Fields – kolejną piramidę, która wyłudzi od inwestorów rekordowe 645 mln euro. 

Śledczy: uzyskują niezbędne informacje

Juicy Fields to kopia Recyclixu – tyle, że zamiast przetwarzania śmieci oferowała inwestycje w uprawy medycznej marihuany. I tu szefami firmy były „słupy”. I tu szefowie posługiwali się fałszywymi nazwiskami. Berezin w nowej piramidzie został Paulem Bergoltsem – i głównym udziałowcem niemieckiej spółki, która rzekomo stworzyła Juicy Fields. 

Rosjanin Igor Kekszin, zanim w Juicy Fields został szefem bezpieczeństwa firmy, współpracował z osławionym Jewgienijem Prigożynem, twórcą rosyjskiej Grupy Wagnera. Postać z niepokojącym CV – ale to właśnie on w 2024 r. ujawnił prawdziwe dane szefów Juicy Fields zespołowi dziennikarzy m.in. z duńskiego DR.dk, szwedzkiego Svenska Dagbladet, holenderskiego BNNVARA oraz niemieckich redakcji Paper Trail Media, Correctiv i Der Spiegel.

To dzięki spowiedzi Kekszina wiemy, że w Recyclixie i Juicy Fields pracowała córka Sivaksa (została aresztowana przez hiszpańską prokuraturę, jej ojciec nie). Wiemy też, że za IT obu piramid odpowiadał Rosjanin Witalij Markewicz – numer dwa w Juicy Fields. Nikogo nie dziwiło, że posługuje się nazwiskiem Vasily Kandinsky (wcześniej, w Recyclixie, był swojskim Januszem Majewskim).

Piramida, którą opisujemy, to poważna afera, Recyclix naciął w niej klientów na co najmniej 39 mln euro. Inwestorzy stracili dodatkowe 100 mln euro w bitcoinach. Juicy Fields to kolejne 645 mln euro. Czy polska prokuratura wiedziała, że Berezin, Safronow, córka Sivaksa i Witalij Markewicz powinni być podejrzanymi w jej śledztwie?

Ludzie w kręgu piramid – kto jest kim?

Rzecznik warszawsko-praskiej prokuratury Norbert Antoni Woliński jest lakoniczny: od władz łotewskich i fińskich „uzyskano niezbędne informacje”. Prokuratura się z nami nie spotka. Jacek Bilewicz, który prowadził śledztwo, dziś zastępca Prokuratora Generalnego, też nie. Na rozmowę godzi się policjant, Robert Jabłoński z komendy stołecznej, który pracował nad Recyclixem.

O sprawie opowiada z pasją. Gryzie go, że nie udało się wyłapać wszystkich przestępców, udowodnić im winy, odnaleźć skradzionych pieniędzy. 

Śledczy ponieśli porażkę: jak ustaliło FRONTSTORY.PL  jedynym podejrzanym w polskim śledztwie jest wciąż Aleksandr Šuranovas, czyli litewski „słup”. Ale mężczyzna nie mógł być mózgiem Recyclixu – choćby dlatego, że w 2016 r. trafił na kilka miesięcy do duńskiego więzienia za oszustwo i fałszerstwo.

Dlaczego prokuratura nie wystawiła listów gończych za Berezinem i jego kolegami? – Samo domniemanie nie wystarcza do postawienia zarzutów ani do wysłania listu gończego – mówi FRONTSTORY.PL Jabłoński.

Wniosek: służby wiedzą, kto stał za Recyclixem – ale wiedzieć to nie to samo, co dowieść. 

Polska prokuratura też podejrzewa Šuranovasa o oszustwo, grozi mu do 10 lat więzienia. Ale człowiek, który jest kluczem do ustalenia, kto stał za piramidą, zostaje przesłuchany – i wypuszczony za niedużą kaucją. W nowomowie prokuratury „wykonano czynności procesowe i  zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym”. Nie zakazano mu wyjazdu z Polski. 

Šuranovas wyjechał na Litwę. O tym, że jest podejrzany o sabotaż dla GRU, warszawsko-praska prokuratura dowiaduje się od FRONTSTORY.PL.

Prokurator: nie radzimy sobie z aferami

Dziś, ponad osiem lat od wybuchu afery, końca śledztwa nie widać. 

Niemal rok temu, w lipcu, prokuratura, która przesłuchała już około trzy tysiące (!) świadków ogłosiła, że poszukuje kolejnych ofiar afery.  

– Te 39 mln euro ukradziono tylko tym, do których dotarliśmy. Łączne straty to raczej setki milionów euro – mówi FRONTSTORY.PL Jabłoński.

Czy śledczy musieli przepytywać tysiąc świadków i szukać kolejnych? Czy śledztwo musi ślimaczyć się osiem lat? Pytamy prokuratora z doświadczeniem w sprawach gospodarczych.

– Miałem kiedyś sprawę internetowych oszustw z trzema tysiącami przesłuchanych. Skończyliśmy to po siedmiu latach. Jest przepis, który pozwala nie przesłuchać pokrzywdzonego, jeśli to nie jest niezbędne, ale obowiązuje dopiero od 2019 r. To oznacza, że prokuratura z urzędu musiała przesłuchać wszystkich świadków. Ogłoszenie, że szuka się brakujących pokrzywdzonych, to też obowiązek – tłumaczy w rozmowie z FRONTSTORY.PL prokurator (chce zachować anonimowość).

Niemal cztery miesiące temu śledztwo w sprawie Recyclixu zostało zawieszone. Powód: prokuratura złożyła wnioski o pomoc prawną w kilku państwach UE i czeka na odpowiedzi.

Prezes: podkłada bomby

W lipcu 2024 r. paczka, wysłana przez Šuranovasa DHL-em z Litwy, wybucha na lotnisku w Lipsku. Dzień później podobny ładunek uruchamia się w tirze z przesyłkami w Jabłonowie pod Warszawą. Kolejnego dnia – w bazie firmy DHL w brytyjskim Birmingham. Czwarty przechwytuje ABW (nie wiemy kiedy dokładnie i w którym miejscu).

Wszystkie cztery paczki nadano tego samego dnia w Wilnie. Kilka miesięcy później Wall Street Journal publikuje kadr z kamery w wileńskim punkcie DHL, na którym widać  zamachowca. To Šuranovas, nasz „słup” z Recyclixu. Wprawne oko rozpozna w postaci przy kontuarze DHL prezesa polskiej spółki – tym razem zamiast w garniturze w tiszercie i krótkich spodenkach. 

Šuranovas działał na zlecenie rosyjskiego wywiadu. Czy piramidy Recyclix i Juicy Fields były operacjami rosyjskich służb?  – Możliwe, że GRU wykorzystała Šuranovasa ze względu na jego przeszłość. Ale do zadań typu przynieś-wynieś rosyjskie służby zatrudniają płotki. Kto inny zajmował się koordynacją tej akcji – mówi nam osoba zbliżona do polskiego śledztwa ws. rosyjskich sabotaży.

Aleksandrs Šuranovas na strzelnicy w Wilnie. Fot. profil Šuranovasa na Facebooku

Niewykluczone jednak, że aferzyści są mocniej związani z rosyjskimi służbami

– W Rosji świat służb przenika się ze światem przestępczości gospodarczej. Jan Marsalek, Austriak, który założył w Niemczech piramidę Wirecard, okazał się szpiegiem GRU. To on zlecił porwanie lub zabójstwo dziennikarza śledczego Christo Grozeva. A nawet kiedy tego rodzaju przestępcy nie są wprost sterowani przez służby, mogą w Rosji działać na wpół oficjalnie. Toleruje się ich, jeśli nie szkodzą rosyjskim interesom – mówi FRONTSTORY.PL mec. Robert Nogacki z Kancelarii Skarbiec, specjalista w dziedzinie prawa gospodarczego.

Po upadku piramidy Juicy Fields Markewiczowi, specjaliście od IT w obu piramidach i numerowi dwa po Berezinie, udało się zbiec do Rosji. Wkrótce po ataku Rosji na Ukrainę pod Petersburgiem otworzył fabrykę produkującą drony dla rosyjskiej armii. Do czego służą drony? „Do celów rolniczych, ostrzegania przed pożarami lasów i pomiarów gruntów, a także do niszczenia satelitów Elona Muska i ochrony krajowego Wi-Fi, które chcę uruchomić na moich dronach” – tak kilka miesięcy temu Markewicz odpisał dziennikarzom badającym aferę Juicy Fields.

Ciąg dalszy: nastąpi

W Polsce niemal nikt o niej nie słyszał, ale aferą piramidy Juicy Fields, sterowanej przez znanych nam Rosjan, wciąż żyje pół Europy. Jako pierwsi odkryliśmy jej polskie tropy.

Ta część historii rosyjskich oszustów jest jeszcze bardziej dziwna i pokręcona, niż historia Recyclixu, od którego zaczynali biznesy. Tu akcja rozgrywa się jeszcze szybciej, choć ponownie na kilku kontynentach, w prywatnych odrzutowcach i olśniewającym luksusie.

Ustaliliśmy, że jeden z negatywnych bohaterów piramidy Juicy Fields, fałszywy niemiecki hrabia, założył na Dolnym Śląsku spółkę „na słupa” i (do czasu) nie niepokojony przez nikogo zainwestował w pałace i kamienice. 

Rzekomy hrabia trafił już za kratki, na jego majątku próbują zabezpieczyć się śledczy – ale w tym czasie związane z nim biznesy wspiera były szef polskiej giełdy.

Czy i tym razem polska prokuratura zostanie wystrychnięta na dudka? 

Jesteś ofiarą Recyclixu? Zgłoś się do prokuratury, śledztwo wciąż trwa – szczegóły tutaj

Czytajcie drugą część naszego śledztwa na FRONTSTORY.PL:

Przekaż 1,5% na ważne tematy i niewygodne pytania.

KRS: 0000367130 FUNDACJA REPORTERÓW

CZYTAJ WIĘCEJ