Skip to content
Menu

#trolle

PRACOWAŁAM NA 
POLSKIEJ FARMIE TROLLI

Katarzyna Pruszkiewicz
Ilustracja: Crimson Ilustrations/Shutterstock

27 października 2019

Wszyscy o nich słyszeli. Nikt nie wie, jak naprawdę działają na Facebooku i Twitterze. Ja wiem. Przez pół roku byłam trollem. Obsługiwałam państwowe spółki i siałam dezinformację. Także na rzecz TVP.

Marzec 2019 r. W jednym z międzynarodowych projektów dziennikarskich badamy zjawisko dezinformacji (m.in. farm trolli). Wiemy, że agencja Cat@Net prowadzi fałszywe konta w sieci. Szukamy sposobu na zdobycie informacji o tym, jak działa farma trolli. Poza stroną internetową Cat@Net informacji o spółce nie ma prawie wcale. Wiemy, że firma działa na rynku od kilku lat i zatrudnia osoby niepełnosprawne, dzięki którym proponuje klientom ulgi podatkowe — odpisy na PFRON. Świadczy usługi e-PR w modelu telepracy. W skrócie: daje możliwość pracy z domu. 

Znajdujemy ogłoszenie o pracę – Cat@Net rekrutuje na „telepracownika”. Szuka studenta/absolwenta, najlepiej po dziennikarstwie lub innym kierunku medialnym. Z ogłoszenia wynika, że klientami Cat@Net są „bardzo duże przedsiębiorstwa, małe firmy (..) oraz inne podmioty, w tym jednostki administracji publicznej i osoby prywatne”. Cel pracy? „Umiejętne dotarcie i wywieranie wpływu na odbiorców, którzy będą działali na rzecz poszerzania społeczności popierającej rozpowszechniane treści”. 

To stanowisko idealne dla mnie. Przeszukując sieć trudno mnie połączyć z Fundacją Reporterów, Investigate Europe czy dziennikarstwem w ogóle. Poza wąskim gronem znajomych nikt nie wie, że znam dziennikarzy. Mam też atut: studiuję dziennikarstwo. 

Tekst powstał dzięki współpracy Fundacji Reporterów, Investigate Europe i ISD Global.

Po polsku po raz pierwszy opublikowany został w tygodniku „Newsweek Polska”, w wersji angielskiej na vsquare.org.

Historie warte uwagi.
Zapisz się na nasz Newsletter
żeby żadnej nie przegapić

Wysyłam CV pod wskazany email — i zapada cisza. Na stronie internetowej agencji są jeszcze trzy adresy mailowe: do dyrektora operacyjnego, online marketing managera i do PR alertu. Aplikację wysyłam pod wszystkie trzy, lecz wiadomość dochodzi tylko pod jeden.

Mijają trzy tygodnie. Dzwoni nieznany numer, kobiecy głos zaprasza mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Udało się. Umawiamy się w centrum Warszawy. 

Farma trolli – pierwsze spotkanie

Kawiarnia w galerii handlowej. Pojawiają się dwie kobiety – starsza i młodsza. Młodsza to Alicja, to ona odpowiedziała na mojego mejla. 

Pytają o znajomość wydarzeń politycznych, odpytują z tematów, którymi zajmują się media. Zadają hipotetyczne pytania o sytuacje kryzysowe, o moją reakcję na nie, co robiłam w poprzedniej pracy. W pewnym momencie Alicja pyta, czy byłabym w stanie wychwalać kostkę brukową i to w taki sposób, jakbym wiedziała o niej wszystko. Odpowiadam bez wahania, że bez problemu. Śmieją się – przekonałam je.

Jesteśmy dogadane. Z jednym zastrzeżeniem: nie powiedzą mi, dla kogo pracują. Na razie nie mogę wiedzieć, kto jest klientem. Rozumiem, w końcu dyskrecja to hasło firmy. 

Po dwóch dniach dzwoni Alicja i składa gratulacje: dostałam się na trzymiesięczny okres próbny. Jeśli się sprawdzę, być może czeka mnie awans. Dodaje, że za chwilę zadzwoni do mnie sam prezes. I rzeczywiście, dzwoni Grzegorz Demel, prezes Cat@Net. Również gratuluje i wita na pokładzie.

Kwiecień. Zaczynam pracę. Jadę do biura na peryferiach Warszawy, aby podpisać umowę. Na miejscu nie ma żadnego oznaczenia, że w zwykłym piętrowym domu z ogrodem jest jakieś biuro. Niepozorne wejście, brak dzwonka do drzwi, na pukanie nikt nie odpowiada. Nagle wychodzi duży mężczyzna. Pyta, do jakiej firmy.

Muszę poczekać na zewnątrz.

Alicja przychodzi spóźniona, z pękiem kluczy. W biurze Cat@Net na drugim piętrze siedzi mężczyzna, który mnie powitał. Alicja tłumaczy, że biuro dopiero się przeprowadziło, że jeszcze panuje rozgardiasz. 

Podpisujemy umowę. W kwietniu mam dwa zadania: stworzyć konto na Twitterze „o charakterze społeczno-politycznym”. Wymyślić sobie sylwetkę, tożsamość, uwiarygadniać ją i pisać o czym chcę, ale na bieżące tematy, bo liczy się szybka reakcja. Kolejnym punktem jest zdobycie 500 obserwujących. Mam zacząć od nazwy konta. Ma być prosta, za to chwytliwa. Rzucam pomysł: „Panna z Żoliborza”. Alicja podchwytuje: może lepiej „Pierwsza Dama z Żoliborza”? Drugie zadanie jest podobne. Mam stworzyć grupę na Facebooku, która zajmie się kulturą: wystawy, kino, muzea. Sztuka – wielką literą. Zadanie: zdobyć 500 członków w ciągu miesiąca. 

To wszystko. Na odchodne Alicja pokazuje mi, jak działa Twitter. 

Skąd się biorą twitterowe trolle?

Zakładam konto na Twitterze. Staję się prawicową, patriotyczną „Panną z Żoliborza”, z flagą Polski w opisie. Piszę, że jestem tradycjonalistką, śpiochem, gadułą. Że wciąż studiuję. Alicja dała mi wskazówki: ważne jest to, aby konto było jak najbardziej wiarygodne – ja wiem, że jestem prawdziwą osobą, teraz jeszcze inni użytkownicy Twittera muszą w to uwierzyć. Przypominam sobie strzępy porad od Alicji: oprócz wpisów „społeczno-politycznych” muszę pokazać wymyśloną siebie. Studiuję? Wstawiam zdjęcie z uczelni. Ugotowałam obiad? Chwalę się na Twitterze. Nowe paznokcie? Wklejam zdjęcie. Takie drobiazgi budują autentyczność konta. 

Na początku jestem zielona. Nie wiem, co i jak komentować, aby wykonać zadanie z Cat@Net. Nie jestem jeszcze na tyle zaufanym pracownikiem, żeby dostawać wytyczne od menedżerów. Po omacku, mozolnie, zbieram obserwujących i piszę pierwsze posty. Dostałam dwie wskazówki: wpisy muszą być kontrowersyjne i pojawiać się systematycznie. 

Szukam jakiejś metody; sprawdzam najpopularniejsze hasztagi i patrzę na to, co piszą inni. Wtedy post piszę ja, dodaję hasztagi, a wśród innych postów szukam prawicowych komentarzy. Zaczynam obserwować prawicowe konta – a one się szybko odwdzięczają, też zaczynają mnie śledzić. Czasami podaję coś dalej z komentarzem, choć nie czytam artykułu. Nie muszę – widzę, że wystarczy opowiedzieć się po którejś stronie, aby ta druga strona przyszła pod artykuł i zaczęła się kłócić. Komentuję posty innych, daję im serduszka. Wtedy konta, na które reaguję, wchodzą na moje konto i klikają; zdobywam odsłony. Wskazówka Alicji: moje posty mają krzyczeć.

W kwietniu mam szczęście. To czas strajku nauczycieli: domagają się lepszych zarobków. Na polskim Twitterze strajk jest najgorętszym tematem, wywołuje emocje. Można być tylko za albo przeciw. 

Moja fikcyjna „Panna z Żoliborza” wybiera hasztag #niepopieramstrajkunauczycieli. Piszę o dzieciach jako zakładnikach, nauczycielach jako egoistach i ludzi z nieuzasadnionymi roszczeniami. O nauczycielkach w drogich szalikach, które mają miny, jakby pracowały za karę. Chwalę starania rządu, który chce załagodzić sytuację. Piszę, komentuję, podaję dalej. Pannę z Żoliborza zaczynają obserwować kolejne konta. Im więcej obserwujących, tym bardziej konto staje się wiarygodne. 

Jak działa farma trolli?

Strajk trwa. Na Twitterze hejtuję opozycję, która dla Panny z Żoliborza jest bandą złodziei. Wrzucam hasztag #wielkieoszustwo. Atakuję ruch LGBT i piszę o profanacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, którą ktoś pomalował w tęczowe kolory. Podgrzewam tematy, które rozpalają prawicowe konta. Niczego nie wymyślam. Wyłącznie klikam.

W maju i czerwcu śmieję się z aktorki Mai Ostaszewskiej, zaangażowanej po liberalnej stronie. Polska to dla mnie serce Europy, Premier Mateusz Morawiecki jest bardzo zdolny, a przy głośnym w Polsce filmie o pedofili w kościele katolickim pod tytułem „Tylko nie mów nikomu” usnęłam. Całujący się mężczyźni w czasie festiwalu Eurowizji? Skandal, jak można to pokazywać dzieciom. Na wyborach do europarlamentu zagłosowałam na słuszną stronę i PiS wygrał – gratulacje! Głosujący na opozycję są wrogami Polski, wspierający niemieckie koncerny. Aleksandra Dulkiewicz myśli, że Westerplatte należy do niej. Kiedy TVP podaje, że Polska jest jednym z najszybciej rozwijających się krajów świata, klikam „podaj dalej”. Parada równości? – chyba #ParadaZboczeńców. Ktoś pisze o manipulacji w państwowej telewizji TVP? To pewnie sprawka prywatnej stacji telewizyjnej TVN. Wstawiam zdjęcia kwiatów, kota, ulubioną czekoladę. W końcu nie żyję tylko polityką.

Tak wyglądają pierwsze trzy miesiące. 

Farma trolli TVP

Na Facebooku nie idzie tak dobrze. Spotykam się z Alicją po raz drugi w biurze Cat@Net. Dostaję do obsługi anonimowe konto na Twitterze, które już wcześniej ktoś prowadził. Konto ma charakter kulturalny. Moim zadaniem jest polecać rzeczy, które mi się podobają i pisać o wydarzeniach, w których warto wziąć udział. Wystawy, spektakle, muzea. Na przykład Teatr Telewizji w TVP.

Zakładam konto na Twitterze. Staję się prawicową, patriotyczną „Panną z Żoliborza”, z flagą Polski w opisie. Jestem tradycjonalistką, śpiochem, gadułą

Dostaję kilka porad jak rozkręcić konto. Alicja pokazuje mi je na przykładzie konta TVPolakow_1 — menedżerka obsługuje je ze swojego telefonu. Tłumaczy, jak robić sondy i podbijać statystyki. Dużo hasztagów, plus piątek z akcją follow za follow – to wypróbowane sposoby.

Hasło i login do konta dostaję na maila z krótkim wprowadzeniem. Zadanie nabiera kolorów: „Dobrze, abyś wypowiadała się pozytywnie o dotacji rzadowej dla TVP i abonamencie. Wpisuje się to w narrację wysokiej kultury. Media, które mają misję powinny być utrzymywane z dotacji publicznych, bo inaczej zniknęły by z rynku na rzecz takich gniotów jak Ukryta prawda, Big Brother czy Szkoła. Profil ma być prowadzony z punktu widzenia inteligenta, z dużego miasta, który ma dostęp do kultury, nie bawiący się w politykę. Pomocne będzie śledzenie TVPkultura, TVPHistoria czy Teatru Telewizji” [pisownia oryginalna].

Komentarze generowane przez trolle

Czerwiec. Dostaję zaproszenie do wewnętrznego komunikatora Cat@Net. Jestem już zaufanym trollem. Zostaję użytkownikiem Kulawej Rebelii – tak nazywa się wewnętrzny czat Cat@Net. To on wyjaśni mi to, czego nie powiedziała Alicja. Dzięki koncie na czacie trafiam do środka troll farmy. „Wyjątkowo zmotywowani i zaangażowani” pracownicy z reklamy Cat@Net to osoby niepełnosprawne, które „poprzez konsekwentną pracę w mediach społecznościowych, działają na rzecz klienta”. Komunikują się za pomocą czatu i na Skypie. To ich wirtualna kwatera główna. Stąd przychodzą polecenia, tu raportuje się aktywność. 

Hejt na dzień dobry

Dzień na troll farmie zaczyna się od napisania innym „dzień dobry” i kubka kawy. Trolle chwalą się swoim najpopularniejszym postem i tym, jakie osiągnął zasięgi. Chwalą się, który z polityków odpowiedział na informacje z fake’owego konta. Po interakcji z politykiem na czacie sypią się gratulacje. „To jaką dostanę nagrodę?” – żartuje Alicja na czacie i pokazuje statystyki jednego ze swoich tweetów z lewicowego konta: 37,5 tys. zasięgu, 6 tys. zaangażowania, 784 polubienia, 200 podań dalej. Ma „też wzięcie” inny post z jej konta o nazwie „Pani Renatka”: 94 komentarze, 272 podania dalej, 947 polubień. Następnego dnia pracownica Cat@Net chwali się, że „wyniki są już dwa razy większe, 53 tys. zasięgu”.

Screeny z wewnętrznego komunikatora farmy trolli

Każdego dnia dzielą między siebie dyżury, podczas których w konkretnych godzinach przeczesują ręcznie internet i reagują. Sprawdzają, czy coś nowego się pojawiło w tematach, które zlecono.

Uwiarygadniają swoje konta-avatary codziennymi wpisami. Każdy avatar ma inny charakter – dzielą się na prawicowe albo lewicowe. Od menedżerów Cat@Net dostają linki, pod którymi mają komentować zgodnie z zaleceniami. „Mamy listę kilku blogerów, którzy wrzucają swoje wpisy tak raz na tydzień, raz na dwa tygodnie i naszym zadaniem jest komentowanie każdego wpisu. Umowa jest taka, że pod każdym blogiem ma się znajdować minimum 10 komentarzy” – wyjaśnia menadżer Michał na czacie z listą linków. Wśród nich między innymi blogi Jerzego Wysockiego i Bogusława Mazura z „Wprost”.

Konkretne wytyczne Kulawa Rebelia dostaje też w innej sprawie. „Chodzi o fakt, że przez jednego idiotę, który przykleił na szybie naklejkę „Stop LGBT” cała firma RUCH obrywa. Dlatego Alicja za jakiś czas przedstawi plan działania”. Alicja wkrótce wszczyna alarm: „Uwaga! Każdy z Was na kazdym z avatarów na Twitterze ma wstawić: jeden tweet dotyczący nalepek z Gazety Polskiej’ [pisownia oryginalna], mamy też wstawiać po jednym komentarzu pod wpisami na twitterze Tomasza Sakiewicza, Niezależnej.pl i Onet Wiadomości. „Wszystko zgodnie z linią avataru, który prowadzicie, możecie mówić o tolerancji, wolności słowa itp. NIE WOLNO wam wymieniać słowa RUCH (…), jeśli ktoś go użyje, wylatuje z roboty” – ostrzega Alicja.

Co mają robić konta lewicowe? „Napieprzać pisowców odnośnie faszyzmu, próby podziału, wykluczenia”. Prawica za to ma pisać „odnośnie wolności wypowiedzi, że każdy ma prawo mówić otwarcie o swoich poglądach, więc pan sklepikarz miał prawo przykleić naklejkę na swoim kiosku”.

Czasami trolle dostają gotowe wpisy od copywritera, mają je wklejać na swoje profile. 14 czerwca jeden z pracowników melduje, że „Koło 11 będą teksty do rozrzucenia (…)”. Chwilę po 10. Alicja odpowiada na czacie, że paczka twittów jest już na mailu: „Bierzcie i wstawiajcie, to są tweety od copywritera”. Pojawiają się komentarze: „Ok, to chętni po twetty na prawą stronę do kolejki”, „prawa razy trzy”, „prawa dla mnie”.

Na kanale „ogólnie-praca” na czacie trolle wrzucają swoje wpisy do skomentowania i podania dalej przez resztę współpracowników. Tak rozkręcają sztuczne dyskusje – gdy trolle rozmawiają między swoimi kontami, do dyskusji dołączają się konta postronne. Prawdziwe. Nie mają pojęcia, że dyskusję wywołały trolle. Tymczasem Cat@Net osiąga cel: na kontach robi się ruch.

 

Dla kogo piszą trolle? W czasie, gdy zaczynam pracę na farmie, Kulawa Rebelia pracuje pełną parą nad kilkoma tematami. Przede wszystkim z fałszywych kont, budując sztuczny ruch w sieci, piszą o TVP i dla TVP. Moje konto o kulturze, promujące TVP, i konto, które „nie znosi szczucia i plucia na #TVP”, czyli TVPolakow_1, prowadzone między innymi przez Alicję, to jedna z licznych usług Cat@Net dla TVP.
Screeny z wewnętrznego komunikatora farmy trolli
 
W ciągu tygodnia pracownicy dostają linki związane z TVP do skomentowania. Muszą je potem wrzucić do tabelki w Excelu. W niej podają nazwę swojego avatara i wklejają komentarz. Pod koniec miesiąca tworzony jest raport z całości działań, podsumowujący wyniki. Zlecone artykuły do komentowania przez trolle dotyczą m.in. telemetrii, czyli pomiaru oglądalności telewizji według AGB Nielsen Media Research. TVP wypada słabo w tych badaniach i od dawna robi wszystko, żeby zmienić firmę dokonującą pomiarów. Trolle z Cat@Net pod avatarami negują badania Nielsena — piszą, że są przestarzałe i nie dorównują konkurencji. Muszą też komentować artykuły, w których TVP na chwilę była pokazywana jako lider oglądalności dzięki programowi „Rolnik szuka żony”.
W marcu Kulawa Rebelia rusza do boju w obronie TVP. Cel: bagatelizowanie sporu dziennikarza Piotra Owczarskiego z TVP. Owczarski oskarża telewizję o mobbing. Trolle bronią TVP w czasie, gdy trwa publiczna dyskusja nad sensem kosztownego eventu telewizji w Zakopanem. Farma broni też prezesa TVP, Jacka Kurskiego – prezes znany jest z mandatów za brawurową jazdę samochodem. Gdy w sądzie zapada korzystny wyrok w sprawie wypadku limuzyny prezesa, farma robi w tej sprawie ruch w internecie.
Liderem na froncie wspierania TVP jest profil TVPolakow_1. Co udaje się farmie? Wyśmiać próby oskarżenia TVP przez Owczarskiego, przekonać, że sprawa eventu w Zakopanem to próba ataku na narodowego nadawcę i poinformować o korzystnym wyroku dla Kurskiego – bo nie był jedynym sprawcą wypadku.
W tym czasie konto TVPolakow_1 zyskuje 127 tys. wyświetleń, zasięg jego tweetów osiąga prawie pół miliona. Łącznie w marcu wszystkie konta Cat@Net zaangażowane w akcje wspierające TVP generują ponad 3 mln zasięgu.
Zdarza się, że osoby na dyżurze dostają cynk od menedżerów: coś się dzieje, trzeba szybko reagować. Tak jak 28 kwietnia: Alicja podsyła na czacie dla osób na dyżurze artykuł z „Do Rzeczy” o spięciu w studio TVP. Zamieszanie dotyczy sytuacji z programu „Gość Wiadomości”. Program prowadzi Danuta Holecka, gościem jest polityk Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski. Poseł mówi Holeckiej, że by ją zwolnił. Alicja oprócz artykułu, podsyła screen wiadomości z wytycznymi. Brzmią one prosto: „Powalczmy o jak najkorzystniejsze komentarze i wydźwięk pod artykułem. Że TVP zaprasza gości z opozycji, a oni grożą dziennikarzom, to skandal, itp. Plan opozycji na media publiczne: likwidacja zwolnienia dziennikarzy”. [pisownia oryginalna]. Trolle mają przekonać innych na Twitterze, że Mieszkowski to agresor, a Holecka jest jego ofiarą.
 

Lewicowa farma trolli

Cat@net pisze na stronie internetowej, że jej menedżerowie „mają doświadczenie w kampaniach wizerunkowych, w tym wyborczych na różnych szczeblach”. To prawda. Kulawa Rebelia jest istotnym elementem kampanii Andrzeja Szejny, polityka lewicowego Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD) do Europarlamentu i do Sejmu.
 
Screeny z wewnętrznego komunikatora farmy trolli
 
Przy kampanii, która wspiera Szejnę, udzielają się głównie konta lewicowe. Menadżer Michał mobilizuje: „Pojawił się nowy wpis na Szejnie i mamy ostro go wspierać i bronić”.
 
Screeny z wewnętrznego komunikatora farmy trolli

Końcówka maja, kilka dni przed wyborami. Jeden z menadżerów, Michał: „Pozostało kilka dni do wyborów i możemy sobie lagę na to położyć?! Klient nam nie zapłaci i co wtedy? (…) Macie w głowie to, że to w Waszych rękach spoczywają projekty, które mamy w firmie? (…) Piszę takie rzeczy, bo nie wykonujecie swoich obowiązków. Cały czas trzeba Wam przypominać, że jesteście w pracy i macie wykonywać polecenia”. [pisownia oryginalna]

Screeny z wewnętrznego komunikatora farmy trolli

W dyskusjach z Szejną czy o Szejnie wykorzystywane są również prawicowe konta. Ich zadaniem jest atakowanie polityka. Dla przykładu: na koncie Szejny pojawia się nowy twitt. Wraz z nim „prośba od klienta, aby go rozdmuchać. Lewa powiela i popiera, prawa oczywiście ciśnie”. Po co? Aby zrobić ruch na kanale, aby było widać, że ktoś się Szejną interesuje.

Komentarze generowane przez trolle

Kulawa Rebelia oprócz prawicowych i lewicowych kont prowadzi również konta o charakterze militarnym. Te konta w merytoryczny sposób, po otrzymaniu wskazówek od klienta, promują w sieci włoskie helikoptery Leonardo. Piszą o ich zaletach i ewentualnych korzyściach dla polskiego wojska. Oznaczają w twittach ministra obrony, premiera i osoby związane z wojskowością, aby ich opinie przedostały się do jak najszerszej grupy odbiorców. Do znudzenia powtarzają przekaz: F-35 to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Alternatywą jest Eurofighter (EFT), w produkcję którego zaangażowana jest firma Leonardo.
Na czacie Alicja informuje, że wstawiła nowego twitta na oficjalny profil Eurofightera, który „każdy ma teraz lajkować, komentować, podawać dalej (…). A konta z większym pojęciem o samolotach niech napiszą jakieś walory eurofightera”. Innym razem Alicja wyjaśnia jak troll konta mają wywołać „naturalną dyskusję” w temacie F35: „Najpierw ma być naturalna dyskusja o tym, że nie warto się uzależniać od jednego dostawcy, że niestety prawda jest taka, że Polska na tym nie zyska, tylko straci itp. Wchodzą do gry prawicowe konta, które nie wypowiadały się często w tematyce Eurofighter, zaczyna się dyskusja i nagle prawicowe konto zadaje pytanie: 'Jak jesteś takim znawcą to powiedz, który samolot będzie najlepszy dla efki’, i wtedy wychodzi jeden z naszych avatarów, ubrany cały na biało, i wrzuca Eurofighter. I wtedy zaczynacie dyskusję na temat tego, dlaczego EFT jest odpowiedni. Rozumiecie?”.

Screeny z wewnętrznego komunikatora farmy trolli

Farma trolli RUCH-u

Wrzesień. Piszę do Alicji, że praca na farmie mi się znudziła. Alicja ma propozycję: zostanę Project Managerem RUCH SA. Zgadzam się, dzięki temu dostaję spis wszystkich avatarów, listę fałszywych kont. Pod sobą mam osiem osób, które mają poprawić wizerunek upadającego RUCH-u (ma fatalną sytuację finansową, jest w trakcie restrukturyzacji). Co będą robić moje fałszywe konta? Komentować posty na Facebooku i Twitterze. Poprawiać opinie o RUCH na wizytówkach Googla. Robić tak zwaną „szeptankę” w Internecie, żeby odczarować złą opinię o spółce. Pokazać, że Ruch ma 100-letnią tradycję. 

Jako menedżer muszę zbierać komentarze w jedną tabelkę i wysyłać szefom raporty dzienne, tygodniowe i miesięczne. Działaniami troll kont mam im pokazywać, że zadania zlecone przez RUCH są wykonywane. Tym razem to ja mam monitorować internet i wyszukiwać artykuły, w których pojawia się RUCH, projektować odpowiedzi na komentarze prawdziwych użytkowników — i rozsyłać je do trolli. Zadanie troll-kont: projektować pozytywne treści i odpowiadać na te, które były negatywne, odpowiadać na prawdziwe opinie – tworząc opinie zmyślone.

Jako Project Manager zlecam propozycje wpisów na kanały RUCH-u copywriterowi. Na co dzień copywriter jest dziennikarzem Radia Złote Przeboje, po godzinach dorabia na troll-farmie. Gdy w sieci pojawia się post na nasz temat, daję moim trollom sygnał: mają wejść w to miejsce i komentować. 

Październik. Po pół roku pracy zwalniam się z farmy.
Po tym, jak oficjalnie zadajemy szefowi Cat@Net pytania o działalność fake kont w sieci, wewnętrzny czat z dyskusjami trolli przestaje istnieć. Alicja zawiesza swój numer telefonu.

W chwili, gdy kończę ten tekst wszystkie fejkowe konta są wciąż aktywne.

Tekst powstał dzięki współpracy Fundacji Reporterów, Investigate Europe i ISD Global.

Po polsku po raz pierwszy opublikowany został w tygodniku „Newsweek Polska”, w wersji angielskiej na vsquare.org.

Avatar photo

Fundacja Reporterów

Pierwsza w Polsce organizacja typu non-profit zajmująca się jakościowym dziennikarstwem śledczym typu cross-border. Wydawca FRONTSTORY.PL i VSquare.

CZYTAJ WIĘCEJ