Wojciech Cieśla
Ilustracja: Aleksandra Ołdak
25 września 2024
Idzie jesień, czas silnych wiatrów i głębokich niżów. Ekspertom od monetyzacji patriotyzmu wiatr dmucha w żagle (telewizje wPolsce24 i TV Republika zdobywają nowych widzów i reklamy), ale niektórym dmucha w oczy – Telewizja Media Narodowe (TVMN) złożyła właśnie wniosek o upadłość.
Wiatr historii sprawił, że narodowcy stracili miejsce na lokalnych multipleksach, a najbardziej znani z nich mają dziś na karku sądy i prokuratury: Robert Bąkiewicz (jego fundacja ma udziały w telewizji) został skazany na rok prac społecznych za poturbowanie aktywistki, inny udziałowiec, były senator PiS Waldemar Bonkowski, był poszukiwany listem gończym za znęcanie się nad psem (wpadł, siedzi od początku lipca). Piekło i szatani.
Telewizja Media Narodowe ma niszową oglądalność, jej strona internetowa ledwo dycha. Ale dociekliwy dziennikarz stanie przed zagadką: co takiego się stało, że medialny projekt prawicy tak dramatycznie i szybko zatonął?
Wojciech Cieśla
Naczelny Fronstory.pl
Dociekliwy Daniel Flis z zespołu FRONTSTORY zadał sobie pytania o kulisy działania Telewizji Media Narodowe kilka miesięcy temu. Stąd wiemy, co było kamieniem węgielnym dla biznesowych kolegów Bąkiewicza: rząd PiS dał niemal 3 mln zł obecnemu szefowi stacji na serial o hitlerowskich zbrodniach, ten zlecił produkcję Telewizji Media Narodowe (którą założył z Bąkiewiczem), a telewizja dostała na to 1,6 mln zł z dotacji. Można? Można. To, że promocję filmu wspólnik Bąkiewicza zlecił spółce, którą prowadzi z żoną, radną PiS, to już detale. Budżet filmu pozwalał pokazywać w excelach, że firma medialna narodowców ma się dobrze. Dziś już wiadomo, że to nieprawda.
Według ekspertów z branży budżet produkcji był sztucznie zawyżony – Centrum Informacyjne Rządu podaje, że sprawozdanie z realizacji projektu narodowców wciąż nie zostało zaakceptowane przez KPRM. Powód? „Toczące się wobec beneficjenta postępowanie administracyjne”.
Znów czepiają się turbopatriotów. Czy mają o co? Przeczytajcie TU.
Pamiętacie eksplodujące pagery i krótkofalówki członków Hezbollahu? Dziesiątki osób zginęło, a tysiące zostało rannych po dwóch kolejnych dniach eksplozji w Libanie. Pagery i radia, używane przez członków Hezbollahu, zdetonowały się jednocześnie, zabijając kilkadziesiąt osób.
Szybko wyszło na jaw, że w sprawę dostarczania pagerów Hezbollahowi zamieszana jest BAC Consulting, węgierska firma–pośrednik. BAC Consulting zaprzeczył zaangażowaniu w zamachy, podobnie rząd Orbana.
Tymczasem reporterzy Bellingcat przejrzeli profile w mediach społecznościowych ludzi związanych z BAC Consulting. Trafili na Erica Hansena, który miał być business development manager firmy. Dlaczego skopiował cudze CV na LInkedIn? Dlaczego niektóre firmy, wymienione jako pracodawcy Hansena, nie istnieją? Eric Hansen uzyskał tytuł licencjata i magistra w Copenhagen Business School – ale na próżno go szukać wśród absolwentów szkoły. Zobaczcie, co w tej sprawie wydłubali OSINT-owcy Bellingcata.
A jeśli tak jak my lubicie w OSINT, koniecznie sprawdźcie, co Bellingcat zamieścił w swoim najnowszym pudełku z pożytecznymi narzędziami.
Jest krótko po północy, gdy Airbus A320 przewożący Qasema Solejmaniego ląduje na lotnisku w Bagdadzie. Mężczyzna to pomocnik Iranu w niemal każdym konflikcie – wspierał bojowników Hezbollahu, kontrolował szyickie milicje w Iraku, dostarczał broń rebeliantom w Jemenie. Wróg publiczny Stanów Zjednoczonych i Izraela nie pożyje długo – ktoś w bazie sił powietrznych Creech w Nevadzie właśnie nacisnął przycisk. Dwa amerykańskie drony MQ-9 Reaper rakietami rozświetlają niebo nad lotniskiem, gdy Solejmani wsiada do auta.
Tak zaczyna się „The Chinese Phantom”, książka niemieckich reporterów śledczych – Philippa Grülla, Christopha Giesena, Frederika Obermaiera i Bastiana Obermayera. Ale to nie Solejmaniego, jednego z wielu wrogów USA, śledzą – rozsupłując gęstwinę śladów odkrywają, kto jest najważniejszą postacią w brudnej grze o władzę i wpływy.
To historia o szpiegostwie, międzynarodowej rywalizacji i przemycie. Historia globalnego polowania na Karla Lee, znanego również jako Li Fangwei, jednego z najbardziej nieuchwytnych handlarzy bronią na świecie.
Biorąc pod uwagę sytuację na Bliskim Wschodzie i w Chinach, książka (została wydana w Niemczech rok temu, ukazała się miesiąc temu po angielsku) jest bardziej aktualna niż kiedykolwiek.
|
|
DZIĘKUJEMY ZA SUBSKRBOWANIE NASZEGO NEWSLETTERA, DO ZOBACZENIA ZA TYDZIEŃ! – ZESPÓŁ FRONTSTORY
Jeszcze nie subskrybujesz naszego newslettera? Zapisz się, żeby wpadał co tydzień prosto do Twojej skrzynki!
Zapisując się do Newslettera Frontstory wyrażasz zgodę na wysyłanie na wskazany adres regularnego newslettera i zaproszeń do wsparcia.
Jeśli zmienisz zdanie, wystarczy wybrać w stopce opcję „unsubscribe”. Możesz zapoznać się z polityką prywatności.
Używamy zewnętrznej usługi Mailchimp. Zapisując się na newsletter Frontstrory zgadzasz się, że Twoje dane zostaną przesłane do Mailchimp w celu przesyłania Ci naszych wiadomości. Więcej o polityce prywatności Mailchimp.