Szabolcs Panyi / VSquare
Ilustracja: VSquare
21 czerwca 2023
- Rosyjski szpieg wydalony ze Słowacji współpracował z węgierskimi radykałami
- Jak trafił do służby na Zachodzie?
- Jak wygląda „legendowanie” rosyjskich szpiegów w dyplomacji?
W czerwcu 2021 r. na parkingu supermarketu w Bratysławie samochód potrąca kobietę. 51-letnia Słowaczka ma poważne obrażenia, trafia do szpitala. Kierowca to Rosjanin, pracownik rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.
Tajny agent GRU, niespełna 40-letni, o okrągłej twarzy i krótkich włosach, w ramach pracy w rosyjskiej ambasadzie w Bratysławie udaje dyplomatę. Za kółkiem na parkingu jest po prostu pijany. Według doniesień słowackich mediów tego dnia, zanim uderzy w kobietę, prowadzi auto w niekontrolowany sposób.
Początkowo policja nie ujawnia jego tożsamości. Stwierdza jedynie, że nie może go ścigać zgodnie z Konwencją Wiedeńską. To oznacza, że podejrzanym może być ktoś z paszportem dyplomatycznym – wkrótce media identyfikują go jako Antona Goriewa. I ujawniają, że odmówił poddania się badaniu alkomatem, opuścił miejsce zdarzenia, a następnego dnia pojawił się z przeprosinami u rodziny kobiety, którą potrącił.
Zidentyfikowany oficer wywiadu
Goriewowi, szpiegowi z dyplomatycznym paszportem, jazda po pijanemu uchodzi płazem. Ale już nie szpiegostwo. Wiosną 2022 r. Anton Goriew – jak ustalili reporterzy VSquare i naszego słowackiego partnera ICJK.sk – znajdzie się wśród kilkudziesięciu rosyjskich dyplomatów wydalonych ze Słowacji za szpiegostwo.
W marcu, po inwazji Rosji na Ukrainę, Słowacja po raz pierwszy wydala kilkoro dyplomatów, następnie ogranicza liczbę rosyjskich placówek w Bratysławie i odsyła do domu 35 pracowników ambasady. To część wspólnej odpowiedzi krajów Zachodu na inwazję Rosji na Ukrainę. W ciągu kilku tygodni setki rosyjskich szpiegów pracujących pod przykrywką dyplomatyczną zostaje wyrzuconych z krajów UE i NATO.
VSquare, w ramach dziennikarskiego projektu #Espiomats (ujawniającego kulisy szpiegowskiej działalności rosyjskich dyplomatów wydalonych po wybuchu wojny) zbadało działalność Goriewa. Wiemy, że najpierw pracował dla jednostki wojskowej GRU, następnie spędził kilka lat w Budapeszcie (prawdopodobnie od 2012 do 2019 r.). Były oficer węgierskiego kontrwywiadu, z którym rozmawialiśmy, twierdzi, że Goriew był znany jako „zidentyfikowany oficer wywiadu” od czasu przybycia do Budapesztu na początku 2010 r.

Mimo jasnej identyfikacji węgierskie agencje bezpieczeństwa pozwoliły mu nawiązywać kontakty ze skrajnie lewicowymi i skrajnie prawicowymi radykałami.
Ministerstwo Obrony Słowacji odmówiło nam komentarza w sprawie szpiegowskiej aktywności Goriewa, Kancelaria Premiera Węgier i Ambasada Rosji w Bratysławie nie zareagowały na prośbę o komentarz.
Anton podsłuchuje na Sachalinie
Jakie ścieżki sprowadziły Rosjanina do Węgier i Słowacji? Anton Genadjewicz Goriew, urodzony w 1983 r. w małej wiosce w regionie Saratowa, wstąpił do armii na początku XXI wieku. Według centrum śledczego Dossier, w 2007 r., w wieku 24 lat, Goriew był już dowódcą dywizji w rosyjskiej jednostce 49555. Jednostka ta, a konkretnie jej 2357 oddzielny batalion radiolokacyjny, była jedną z jednostek GRU zajmujących się wojną elektroniczną (prawdopodobnie jednostka została już rozwiązana).
Według jednego z naszych źródeł, wysokiego rangą dyplomaty jednego z krajów europejskich, jednostka Goriewa była częścią 51. armii Dalekowschodniego Okręgu Wojskowego i podlegała GRU. Możliwe, że jednostkę Goriewa nadzorował Szósty Departament GRU odpowiedzialny za wywiad sygnałowy (SIGINT), wywiad elektroniczny (ELINT) i wywiad kosmiczny. – Służą tam absolwenci wyższych uczelni wojskowych. Zanim dostaną się do systemu jednostek wojskowych GRU SIGINT przechodzą specjalne kontrole – twierdzi nasze źródło.
Sprawdziliśmy – domowy adres Goriewa w tym czasie to budynek obok jego jednostki walki elektronicznej w Jużnosachalińsku na Sachalinie. Dossier Center ustaliło, że z kolei żona Goriewa, Agnia, używała w pewnym momencie moskiewskiego adresu akademika GRU (ona również rok temu została zmuszona do opuszczenia Słowacji).
W sierpniu 2007 r. kariera Goriewa przyspiesza: zaczyna pracę w Instytucie Badań Makroekonomicznych, a następnie w Ministerstwie Edukacji i Nauki (2009-2012). Według naszego źródła Goriew właśnie wtedy mógł przejść szkolenie niezbędne do służby pod przykrywką pracy w dyplomacji: – Aby zostać oficerem GRU trzeba skończyć Wojskową Akademię Dyplomatyczną w Moskwie. Oficerowie rekrutacyjni właśnie tam szukają kandydatów do pracy w jednostkach podległych GRU.
Wy, Goriew, odwiedzicie groby
W maju 2012 r. Goriew oficjalnie zaczyna pracę w rosyjskim MSZ. Pierwsza wzmianka o nim jako dyplomacie – konsulu Rosji w Węgrzech – pochodzi ze stycznia 2013 r. (jest jednym z gości wystawy fotograficznej w Węgierskim Muzeum Wojskowym w Budapeszcie).
Węgierskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Handlu odrzuciło nasz wniosek o informację na temat rosyjskich placówek dyplomatycznych z ostatniej dekady. Argument? Ochrona prywatności i danych osobowych rosyjskich dyplomatów.

Nie znamy daty rozpoczęcia akredytacji dyplomatycznej Goriewa w Budapeszcie – porównując wersje bazy danych dyplomatów węgierskiego ministerstwa ustaliliśmy, że najprawdopodobniej pojawił się nad Dunajem między wiosną 2012 r. i przed styczniem 2013 r.
Były oficer węgierskiego kontrwywiadu (chce zachować anonimowość) twierdzi, że działalność szpiegowska Goriewa dla GRU została wykryta zarówno przez węgierski kontrwywiad wojskowy, jak i cywilny: – Podobnie jak wielu innych oficerów GRU w Budapeszcie, Goriew zaczynał od niewielkich ról wsparcia operacyjnego na początku 2010 r. Zamiast samemu zajmować się agentami, pomagał w pracy starszym stopniem. Jednym z jego obowiązków było wtedy utrzymanie w porządku radzieckich grobów wojskowych z czasów II wojny światowej. To typowy obowiązk GRU na placówkach. Taka działalność wymaga wielu podróży na wieś, co daje doskonałą „przykrywkę”. Wieś i lasy to idealne miejsca dla skrzynek kontaktowych, gdzie ludzie GRU mogą podrzucać lub otrzymywać pieniądze lub informacje.
Przyjaźń bez granic i kordonów
Wizyty w miejscach pamięci i na cmentarzach to dla Goriewa okazja, żeby nawiązać kontakt z organizacjami przyjaznymi Rosji. Wydarzenia z 1945 r. są nadal uznawane za „wyzwolenie” Węgier zarówno przez Rosję, jak i węgierską skrajną lewicę, która regularnie świętuje i składa wieńce bohaterom wydarzeń. Według naszego źródła związanego z węgierską skrajną lewicą, Goriew zaprzyjaźnił się z niektórymi jej działaczami.

W styczniu 2015 r. prokremlowska lewica łączy siły ze skrajną prawicą, wspólnie organizują antyukraińskie spotkanie. Ponad tuzin skrajnych organizacji wydaje wspólne oświadczenie wzywające do pokoju w Ukrainie i popierające prorosyjską politykę Orbána.
Z oficjalnego komunikatu o spotkaniu wiemy, że obecny był na nim konsul z ambasady Rosji – prawdopodobnie Anton Goriew. Endre Simó, organizator wydarzenia, twierdzi, że nie prowadzi rejestru nazwisk uczestników spotkań. Nie może potwierdzić, że to Goriew reprezentował ambasadę. – Rosyjski konsul prawdopodobnie wziął udział, ponieważ był zainteresowany – ucina Simó. Czy współpraca z Goriewem miała szerszy zakres? Na to pytanie nie odpowiada.
Organizacja Simó, Wspólnota na rzecz Pokoju na Węgrzech (Magyar Békekör), to prorosyjska, skrajnie lewicowa grupa założona w 2014 r. „w celu wyrażenia pragnienia pokoju przez naród węgierski w środku kryzysu ukraińskiego”. Oprócz atakowania Ukrainy grupa zajmowała się „prowadzeniem cywilnej dyplomacji przeciwko rozmieszczeniu amerykańskiej broni ciężkiej i sił NATO na terenie Węgier, aby nie zamieniły one naszego kraju w miejsce postoju i nie zaangażowały go w wojnę z Rosją”.
Oto wasz nowy Gagarin
Wspólne antyukraińskie oświadczenie przedstawia rząd w Ukrainie jako skrajnie wrogi wobec mniejszości węgierskiej. Na zdjęciu z wydarzenia widać Zoltána Bottyána, wiceprzewodniczącego Światowej Federacji Węgrów, z transparentem: „Młodzi Węgrzy z Zakarpacia nie mogą być mięsem armatnim w konfliktach na Ukrainie!”.
Prawicowy kanał informacyjny Hír TV poda później, że organizatorzy „opublikowali oświadczenie popierające politykę zagraniczną rządu Orbána”.
Goriew w tych miesiącach dostaje awans: zostaje drugim sekretarzem i szefem sekcji konsularnej ambasady.
Gdy w kwietniu 2015 r. niesławny rosyjski gang motocyklistów Nocne Wilki odwiedza Węgry, Goriew znów jest zajęty. – Ambasada Rosji pomogła nam we wszystkim, co dotyczy organizacji rajdu w tym kraju – mówił potemczłonek gangu Nocnych Wilków. Pracownicy ambasady nie tylko pomagają w organizacji, ale także uczestniczą (w tym Goriew) w ceremonii składania wieńców na cmentarzu w Budapeszcie.

Rok później Goriew po raz kolejny pokazuje się publicznie u boku znanego węgierskiego ekstremisty. W wiosce Ásotthalom odsłonięto właśnie obelisk ku czci Jurija Gagarina. Wioską zarządza László Toroczkai, ówczesny wiceprzewodniczący skrajnie prawicowej i prorosyjskiej partii Jobbik, a dziś szef jeszcze bardziej radykalnej partii Nasza Ojczyzna (Mi Hazánk).
Poglądy Toroczkaia zyskały ostatnio międzynarodowy rozgłos. 11 listopada 2022 r. opublikował on historyczne zdjęcie z 1939 r., na którym węgierscy i polscy żołnierze podają sobie ręce na czechosłowackiej granicy. „Dziś jest Dzień Niepodległości Polski. Niech Bóg błogosławi Polskę! Spotkajmy się ponownie na wspólnej polsko-węgierskiej granicy” – napisał Toroczkai. Jego tweet został szybko potępiony przez ukraińskich urzędników.
Bliskie związki Toroczkaia i Grzegorza Brauna opisywaliśmy we FRONTSTORY.PL wielokrotnie – w węgierskich wyborach w 2022 r. Braun wspierał Toroczkaia w kampanii, politycy wspólnie wystąpili z antyukraińskiem przekazem na wiecu kończącym kampanię Mi Hazánk. Toroczkai regularnie pojawia się też na Marszu Niepodległości w Warszawie. O tych relacjach pisaliśmy więcej w raporcie „Propaganda Without Borders: A study of pro Kremlin propaganda among far-right and radical voices in Hungary, Poland, Romania and Serbia”.
Toroczkai zaprzecza, że zna Antona Goriewa – wysłał tylko ogólne zaproszenie do ambasady i to ona wysłała Goriewa. „Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby ambasador Rosji [wziął udział w obchodach], ale niestety, nie przybył” – napisał do nas Toroczkai.
Gdy GRU spotyka DEA
Dlaczego Goriew, który oficjalnie był konsulem, a następnie szefem sekcji konsularnej ambasady, był wysyłany na wydarzenia niezwiązane z pracą konsularną? Nie wiadomo. Sama sekcja konsularna Goriewa była jednak zaangażowana w kilka niezwykłych incydentów.
W listopadzie 2016 r. węgierskie władze dokonują nalotu na magazyn broni na obrzeżach Budapesztu. W ramach międzynarodowego śledztwa amerykańskiej agencji ds. walki z narkotykami (DEA) zatrzymują parę rosyjskich handlarzy bronią. Władimir Lubiszyn Sr. i Jr., zostają zatrzymani przez agentów DEA, którzy udają członków meksykańskiego kartelu. Lubiszynowie chcą sprzedać kartelowi starą radziecką broń porzuconą przez Węgierskie Siły Obronne w zamian za kokainę i miliony dolarów (historię opisał Direkt36).
Po aresztowaniu Lubiszynów w 2016 r., kierowana przez Goriewa sekcja konsularna angażuje się w próbę ich ewakuacji. Według naszego źródła zbliżonego do Lubiszynów, pracownicy konsularni regularnie odwiedzają handlarzy w areszcie i uczestniczą we wszystkich rozprawach. Ostatecznie Rosji uda się uchronić handlarzy przed ekstradycją do USA – zainscenizuje fałszywe śledztwo FSB, na podstawie którego złoży wniosek o ekstradycję obu podejrzanych z Węgier.
Wydalony wielokrotnie?
Rząd Orbána uznaje, że rosyjski wniosek o ekstradycję jest ważniejszy od wniosku Amerykanów. Wkrótce po ekstradycji do Moskwy w 2018 r. Lubiszynowie zostają uwolnieni. Departament Stanu USA potępia te wydarzenia w ostrym oświadczeniu, twierdząc, że „decyzja ta budzi wątpliwości co do zaangażowania Węgier we współpracę w zakresie egzekwowania prawa. Ta decyzja […] sprawi, że obywatele Stanów Zjednoczonych, Węgier i całego świata będą mniej bezpieczni”.
Nie znaleźliśmy żadnych publicznie dostępnych śladów działalności Goriewa na terenie Węgrzech w kolejnych latach. Wiemy, że w styczniu 2020 r. pojawia się na liście akredytowanych dyplomatów słowackiego MSZ. Co ciekawe, nazwisko Goriewa pozostaje również w bazie danych węgierskiego MSZ aż do listopada 2022 r. Węgierskie MSZ zignorowało naszą prośbę o wyjaśnienia. Wysoki rangą dyplomata jednego z krajów NATO, z którym rozmawialiśmy, sugeruje, że węgierska baza danych jest przestarzała.
W sierpniu 2020 r. rosyjski dziennikarz śledczy pisze w poście na VK, że Goriew był jednym z trzech rosyjskich dyplomatów wydalonych z Bratysławy w związku z zabójstwem byłego czeczeńskiego rebelianta w Berlinie w 2019 r. Post identyfikuje Goriewa jako pułkownika GRU i wspomina, że szpiegował już w Węgrzech. Jednak główne informacje dotyczące wydalenia Goriewa okazują się nieprawdziwe – nastąpiło ono dopiero po ataku Rosji na Ukrainę wiosną 2022 r.

W marcu 2022 r. mają miejsce dwie fale wydaleń rosyjskich dyplomatów ze Słowacji. Najpierw, w połowie marca, słowackie służby odkrywają domniemaną rosyjską siatkę szpiegowską prowadzoną przez pracowników ambasady w Bratysławie. Policja oskarży o szpiegostwo między innymi Pavla Bučkę, emerytowanego pracownika słowackiego Ministerstwa Obrony i byłego wicekanclerza akademii wojskowej w Liptowskim Mikulaszu. W swoich zeznaniach przed sądem Bučka przyznaje, że od 2013 r. dostarczał poufne informacje Rosjanom, spotykając się z oficerami prowadzącymi w ukrytych miejscach i pozostawiając karty pamięci SD w tak zwanych martwych skrzynkach. W dokumentach nie ma informacji, kto był jego rosyjskim kontaktem.
Kto się bardziej boi Rosji?
Druga runda wydaleń następuje pod koniec marca, gdy Słowacja zmniejsza o połowę liczbę pracowników rosyjskiej ambasady i wyrzuca 35 dyplomatów. – W przypadku rosyjskich ambasad, prawie 100 proc., naprawdę, każda osoba, która jest w Słowacji, jest pierwotnie agentem wywiadu, który ma tylko dyplomatyczną przykrywkę – mówi ówczesny minister obrony Jaroslav Naď.
Fakt, że Goriew został przeniesiony z Węgier do Słowacji rodzi podejrzenie, że był zaangażowany w tajne operacje po obu stronach granicy słowacko-węgierskiej. Co ciekawe, niektórzy skrajnie prawicowi radykałowie, z którymi się kontaktował, byli wyraźnie antysłowaccy. Według Ferenca Katreina, byłego dyrektora operacyjnego w węgierskim Urzędzie Ochrony Konstytucji (AH), takie transgraniczne działania rosyjskich szpiegów są powszechne: – Mogą oni nawet nie być wykorzystywani do operacji w kraju, w którym są akredytowani [jako dyplomaci]. Niektórzy z najlepszych szpiegów są wykorzystywani w krajach trzecich. Dlatego konieczna jest współpraca między służbami kontrwywiadowczymi krajów sojuszniczych.
Katrein uważa, że działalność Goriewa musiała przede wszystkim szkodzić interesom bezpieczeństwa narodowego Słowacji. Péter Krekó, który jako pierwszy pisał o powiązaniach Goriewa ze skrajnie prawicowymi radykałami, nie jest zaskoczony, gdy pytamy o pracę Goriewa dla GRU: – Rosyjski wywiad wojskowy w ostatnich latach zwykle odgrywał znaczącą rolę w aktywnych działaniach mających na celu nie tylko szpiegostwo, ale także spektakularną destabilizację zachodnich instytucji – mówi Krekó. – Historia Goriewa pokazuje, że słowackie agencje bezpieczeństwa są znacznie bardziej aktywne w przeciwdziałaniu rosyjskim wpływom niż władze węgierskie. Z Budapesztu w ostatnich latach nie wydalono ani jednego rosyjskiego dyplomaty, nawet po inwazji Rosji.
Agent wyjeżdża i znika
Co dziś dzieje się z Goriewem? Nie wiadomo. Od czasu wydalenia ze Słowacji w zeszłym roku zniknął z przestrzeni publicznej. Dossier Center ustaliło, że jeszcze w grudniu 2022 r. był nadal zatrudniony przez rosyjski MSZ. Ani Anton Goriew ani jego żona Agnia nie zareagowali na nasze e-maile wysłane na prywatne adresy, z których korzystali w przeszłości.
Współpraca: Anastasiia Morozova/FRONTSTORY.PL, Tomáš Madleňák, Lukáš Diko/ICJK, Dossier Center